Po dłuższej przerwie, gnany potrzebą sklejenia czegokolwiek, a mając ogrom innych obowiązków, zdecydowałem sie na korwetę, nie mając do końca pewności, czy uda mi sie zakończyć tę budowę, tym bardziej, że model składa sie z 3962 części. Wydawnictwo MODELIK nr: 8/03. Zapowiada sie dłuuuuuga zabawa. Swoim zwyczajem część denną wypełniłem pianką florystyczną. Część nadwodna została uzupełniona wstawkami z żółtego kartonu.
W dotychczasowych moich modelach część denna była malowana farbą akrylową. W tym modelu, pierwszy raz zastosowałem Humbrol. Różnica w malowaniu jest taka, że powłoka farby akrylowej jest grubsza niż Humbrola, wiec wystarczy tylko jedno malowanie, aby farba pokryła wszelkie łączenia segmentów i tworzyła jednolitą powierzchnię lakieru. Humbrol kryje cienką warstwą, więc łączenia segmentów są widoczne. Zachodzi potrzeba delikatnego porycia łączeń szpachlówką (jeżeli łączenia mają być niewidoczne) i pokrycia dodatkowego Humbrolem 2-3 krotnego w celu uzyskania jednolitego koloru powierzchni farby. No cóż... przez tę zabawę, człowiek się uczy.
Zapowiada się interesujace pływadło. Będę tu zaglądał. Ale skąd w nim prawie 4 tysiące części? Chyba z nitami na obu burtach?
Przyszedł czas na oklejanie burtami kadłuba. Jak do tej pory, nie było większych trudności z dopasowaniem detali
Z rufą już nie było tak gładko. Oryginalna część nie całkiem chciała pasować. Trzeba było wykonać ksero tej części, która służyła później jako przymiar - szablon. Po wielu przymiarkach i docinaniach, szablon pasował dobrze. Dla ułatwienia pracy, został przecięty w połowie. Tak dopasowana część została odrysowana na oryginale, a oryginał już bez przeszkód doklejony na rufie. Kolejny etap: doklejanie wzmocnienia burt. Jednak coś ostatnio dostałem lenia i wolno mi to idzie.
Moja szybkość działania uleciała gdzieś w siną dal i prace posuwają się w tempie ślimaka. Wycinanka jest spora z dużą ilości detali, których numery są porozrzucane po różnych arkuszach i upchane w najciemniejsze kąty. Autor chciał widocznie zaoszczędzić na kartonie. Póki co, dłubię detale na pokładzie dziobowym i natrafiłem tutaj na jakiś błąd. Miejsce na platformę działa oznaczono tym samym numerem co kotwicę (jakaś mała ręczna kotwica?) Muszę przewertować jeszcze raz opis i rysunki (już któryś kolejny raz) To też mnie sporo spowalnia. Mimo to, małymi kroczkami do przodu. Zresztą jest tyle rozpoczętych nowych prac kolegów, że jest na co popatrzeć.
Z racji że mam permanentny brak czasu, a klejenie mogę tylko wykonywać wieczorem, prace w mojej stoczni posuwają się powoli do przodu. Niestety, drukarnia wydrukowała dwa arkusze wycinanki na zwykłym papierze zamiast na kartonie. Wykonałem skany, starałem się dopasować kolor, ale niestety, nie da się idealnie go dopasować. Część elementów będzie miała trochę inny odcień. Teraz wkroczyłem na śródokręcie z klejeniem nadbudówek.
A u mnie jak w wojsku... krótkimi skokami naprzód!
Autor opracowania pisze, że model składa się z 3962 części. Nie liczyłem tego, ale naprawdę jest tego mnóstwo. Robi się i robi i końca nie widać. Mnóstwo części jest tak mikroskopijne, że nie jestem w stanie tego wykonać. Np. zawiasy pokryw mają około 0,4x0,4 mm. Kropla kleju jest dwa razy większa i zawias w niej pływa. Więc będę robił tzw. skróty, skoro w jednej kropli kleju potrafi się zmieścić 5-8 niektórych drobiazgów. Już wiem, że model będzie "waloryzowany w tę drugą stronę." Na razie idą święta, więc moi stoczniowcy dostali urlop na ten czas.
Stan wykonania modelu na dzień 18.12.2016. Takich drobiazgów jak na fotce,- są setki i to jest mozolna walka. Część z nich później w ogóle nie widać. Model można polecić upartym, dokładnym i wytrwałym z sokolim wzrokiem.
Coś tam przybyło na nadbudówce
Z założenia, okręt miały robić dwie osoby. Młody się zapalił i wybrał sobie klejenie od dziobu do komina, a ja miałem robić od komina do rufy. Gdy jednak dokładnie obejrzał sobie egzemplarz wycinanki, jego entuzjazm gwałtownie stopniał. Przestraszył się dużej ilości drobniutkich części. Czekam, może w nowym roku młody się przełamie. Dzisiejsze zdjęcia pokazują stan aktualny wykonania na koniec roku. Do ukończenia części rufowej już niewiele zostało.
Część rufowa już zakończona (oprócz masztu, który będzie wstawiony na samym końcu) pozostała tylko kosmetyka. Ponieważ młody całkowicie zrezygnował ze współpracy (przeszedł na platykówki) nie pozostaje mi nic innego, jak wziąć kurs w stronę dziobu.
Po wykonaniu części rufowej, ruszyłem z wycinanką w stronę dziobu. Dzisiaj doszedł komin, trochę relingów i nawietrzniki. Nie wiem dlaczego przy zbliżeniach, na zdjęciach występują plamy zazielenienia, których w oryginale nie ma.
Sam się sobie dziwię. Po co i dlaczego wyposażyłem w elementy wnętrze nadbudówki kiedy i tak nic tam nie będzie widać, mimo wyciętych okien?
W międzyczasie na okręcie przybyły żurawiki szalup, pontony i częściowo nadbudówka. Stan wykonania na dzień 15.01.2017
Do dachu sterówki doczepione są odciągi olinowania, a na wierzch przychodzi sterówka bojowa. Więc który z klejaczy chce, to robi wyposażenie nadbudówek, lub też nie robi. To taka zabawa.
Do ukończenia okrętu pozostało już niewiele. Trzeba tylko dokończyć sterówkę, wykonać stanowisko artylerii dziobowej i zainstalować maszty z olinowaniem. Niestety, stocznia zostaje zamknięta na czas nieokreślony. Powód: stoczniowiec ma obecnie pokrojoną i pozszywaną rękę na Oddziale Chirurgi Dłoni i zapakowaną w gips aż do łokcia. mam tylko nadzieję, że przerwa nie będzie długa.
Na fotkach: stan wykonania sterówki tuż przed operacją.
Dzięki kolegom za życzenia. No cóż... przypadki chodzą po ludziach. Sterówkę dokończyłem lewą ręką. Później wykonam lekkie korekty. Przedstawiam stan aktualny wykonania okrętu na dzień 30.01.2017. Dokończenie modelu nastąpi dopiero po zdjęciu gipsu i zaliczeniu rehabilitacji.
Powoli zbliżam się do końca tej nierównej walki. Ostatni element, czyli stanowisko artylerii został zamontowany. Pozostały do wykonania tylko maszty i olinowanie oraz jakaś kosmetyka. Teraz zaczynam szukać miejsca postoju w moim porcie, którego właściwie już nie mam.
Uff... Stoczniowiec schował narzędzia, okręt z podniesioną banderą stoi w porcie... Koniec tej nierównej walki!
Zdjęcia do prezentacji zrobię po powrocie z krótkiej wycieczki. Teraz należy mi się kawa + lampka wermutu.