Junkers Ju-87 – PAN-cerny KONKURS 1944

Ogłaszam moje przystąpienie do konkursu pancernego i uzasadniam to historycznie. Ponieważ mam zamiar reprezentować stronę niemiecką , a moje doświadczenia modelarskie są oparte głównie na lotnictwie wyszperałem z piwnicy archiwalny egzemplarz Małego Modelarza ze Stukasem nr 1/91 i poszukiwałem dowodów udział bombowców nurkujących w bitwie pod Studziankami. Na pierwszy rzut oka mitologia twierdziła, że na tym etapie wojny Niemcy praktycznie nie posiadali już żadnych samolotów zdolnych do walki i byli w stanie jedynie bombardować cywilne obiekty w Warszawie -oczywiście za cichym przyzwoleniem Rosjan. Jednak to nieprawda.

Pierwszy mocny ślad znalazłem w Polsce Zbrojnej , artykuł Piotra Korczyńskiego   „Falaise i Studzianki – dwie pancerne bitwy Polaków”. Cytuję autora :   ” Przez kolejne dwa dni trwały gwałtowne walki o zlikwidowanie niemieckiego klina. Do 11 sierpnia na pierwszej linii stanął 2 pułk czołgów, który w odróżnieniu od pierwszego działał jako zwarty oddział. Do czołgistów dołączyła piechota zmotoryzowana brygady i inne oddziały sowieckie. Same Studzianki przechodziły z rąk do rąk aż siedem razy. I tak na przykład nad ranem 12 sierpnia grupa bojowa ppor. Władysława Świetany (fizylierzy i 1 kompania 2. pcz) zdobyła Studzianki, ale już po dwóch godzinach 74 pułk grenadierów wyparł Polaków ze wsi. Przed całkowitą zagładą żołnierzy ppor. Świetany ocaliły… niemieckie sztukasy, które omyłkowo zbombardowały i ostrzelały własne czołgi oraz grenadierów. Polscy fizylierzy i czołgiści żartowali, że muszą Göringowi wysłać podziękowanie za ratunek.”

W kolejnym kroku poszukiwań skierowałem się do Skansenu Militarnego Mniszew, gdzie na ich stronie znalazłem zdjęcia pokazujące Ju87 w szyku bojowym, które zamieszczam.

Pozostało ustalić jaki oddział bombowy reprezentował Niemcy pod Studziankami co udało mi się przeszukując niemieckie dokumenty . Był to bezsprzecznie Schlachtgeschwader 1.

Potrzebowałem jeszcze bohatera i w tym celu dotarłem do listy asów bombowych . Na 47 pozycji z wynikiem 35 zniszczonych czołgów jest - Otto Hulsch, który wymieniony jest w całej historii Schlachtgeschwader 1 jako największa strata osobowa w trakcie walk nad Wisłą. Otto Hulsch poległ za swoją ojczyznę 16 stycznia 1945 roku zestrzelony przez Rosjan niedaleko Warszawy. Załączam zdjęcie z niemieckiego archiwum , żeby przybliżyć Wam jego sylwetkę . Zdjęcie znalazłem na stronie feldgrau.com z wykazem wszystkich Stuka-pilotów odznaczonych Krzyżem Rycerskim.

Na dziś to tyle . Mam nadzieję, że komisji sędziowskiej wystarczy to do zakwalifikowania mnie do konkursu. Obiecuję , że będę badania historyczne kontynuował na równi z postępami w budowie modelu. Pozwoli mi to wyzwolić się z mitu o Czterech Pancernych , który mnie zafascynował w dzieciństwie.

Ju -87 Ju - 87 Ju- 87 Otto Hulsch

Przedstawiam koncepcję techniczna sporządzenia modelu JU-87

Decydując się na złożenie Stukasa mamy duży wybór wydawnictw. Dlaczego zamiast wzięcia jakiegoś nowego projektu , komputerowo narysowanego z precyzyjnym malowaniem i pobrudzeniem wybrałem archiwalny MM rysowany analogowo ołówkiem ? Są trzy powody:

- Mojej partnerce bardzo się podobał pustynny kamuflaż z Afrika Korps, ponieważ pasuje do koncepcji wystroju naszego salonu.

- Złożenie muzealnego modelu byłoby dla mnie tym, czym kiedyś było odrestaurowanie zabytkowego Mercedesa W123 popularnie nazwanego „beczką”. Jako młody mechanik samochodowy marzyłem o własnej beczce , ale nigdy nie udało mi się tego marzenia spełnić.

- Składając archiwalną wersję Małego Modelarza muszę się wykazać większymi umiejętnościami modelarskimi , bo wszelkie błędy nie będą mogły się ukryć w powodzi szczegółów , więc jest to dla mnie ogromne wyzwanie.

Wg mnie - techniczne niuanse, które rozstrzygną czy moja realizacja będzie sukcesem, będą następujące :

  1. Geometria skrzydeł w kształcie kultowego W. Wyzwaniem będzie osiągnięcie idealnej geometrii skrzydeł i zamierzam w tym celu zbudować odpowiedni przyrząd montażowy.
  2. Wyoblenie osłon goleni . Technologii wyoblania papieru jeszcze nie opanowałem i zamierzam potrenować . Muszę zakupić kule do wyoblania. Jeżeli odniosę jakiś sukces to mam już zakupioną wycinankę - autobus Jelcz „Ogórek” i na nim będę mógł wykorzystać doświadczenie uzyskanie na goleniach Junkersa. Teorię znam , brakuje praktyki.
  3. Temat najtrudniejszy – kabina . W dawnych prehistorycznych czasach standardem były modele z niebieskimi szybkami bez wyposażenia kabiny pilotów. Niestety na współczesnym polu modelarskim taka „ślepa” kabina jest niedopuszczalna, więc muszę ten problem rozwiązać. Samo wyposażenie kabiny zakupiłem z modelu GPM nr 282. Dużym wyzwaniem będzie wklejenie jej w zupełnie inny system wręg MM i dopasowanie do kadłuba. Co do technologii budowy owiewki to zdecyduję na późniejszym etapie budowy w zależności od posiadanego czasu na dokończenie budowy . Idealnie byłoby zrobić kopyto i wytłoczyć idealny kształt kabiny , ale tej technologii jeszcze nie opanowałem.

 

Tak więc plan budowy jest . Wystarczających kompetencji jeszcze mi brak , ale pracując jako manager zwykle się podejmuję się zadań do których jestem nieprzygotowany, więc jakoś trzeba sobie radzić ze stresem.

Czas start . Przystępuję do pierwszego zadania jakim jest poradzenie sobie ze starym kartonem . Papier jest totalnie pożółkły i kruchy . Kolor mi się w ogóle nie podoba i do tego karton sprawia wrażenie jakby miał pęknąć przy pierwszej próbie kształtowania.

Bądźcie w kontakcie.

Jeżeli dobrze zrozumiałem, to kleisz go w barwach Afrika Korps. Myślisz, że w takich barwach latały nad Studziankami?

AndDi
Oczywiście nie.
Pod Studziankami nie było takiego malowania. Kwestię kamuflażu reguluje regulamin i modele nie muszą mieć aktualnego malowania . Dla upewnienia się zadałem to pytanie przy rejestracji i otrzymałem potwierdzenie , że mogę brać udział w konkursie z malowaniem afrykańskim. Rodzaj kamuflażu wybrała moja partnerka i nie podlega to zaskarżeniu , bo jak kobieta wybierze jakiś kolor to wiadomo, że to jest zajebisty kolor bo pasuje jej do czegoś tam. :-)




Co do kokpitu, to podzielam zdanie Kikoa77- ręcznie rysowany i niezbyt skomplikowany chyba lepiej by tam pasował.

 

Projektowanie kokpitu to jeszcze nie moja liga. Robię postępy , ale muszę się jeszcze dużo nauczyć.  To będzie po przerwie dopiero mój szósty model. Tego co kleiłem w młodości to nie zaliczam do portfolio, bo to były inne czasy i wtedy modele były łatwiejsze do sklejenia. Teraz to się drukuje takie rzeczy które dawniej projektantom się nawet nie śniły. Technika poszła mocno do przodu , a modele są teraz bardziej detaliczne.

Dziwnie to będzie wyglądało, konkurs o bitwie pod Studziankami, a tu samolot z Afrika Korps. Ale jak Ci organizator mrugnął przychylnym oczkiem, to działaj i powodzenia

AndDi
Jeżeli się zakwalifikuję na makietę bitwy pod Studziankami to się Stukasa przykryje siatką maskowniczą, żeby nie robił rozsypy z wizualizacją. Ogarniemy problem. Na razie to daleko mi do ukończenia modelu i trzeba powiedzieć jak w Księdze Dżungli: "o jutrzejszych łowach pomówimy jutro" .



Podjąłem decyzję na temat kartonu . Nie będę wycinał starej wycinanki . Po pierwsze to szkoda, bo archiwalny egzemplarz MM zyskuje codziennie na wartości i przykro go ciąć . Po drugie nie czuję się na siłach kształtować papier sprzed 25 lat. Fachowcy mówią, że jak się pomaluje staroć kaponem to da się to kleić, ale wybrałem jednak inną drogę . Zeskanowałem cały wydruk w maksymalnej rozdzielczości . Rozdzielność wystarczająca do tego, że mi się faktura wydruku zeskanowała. Potem użyłem darmowego programu: GIMP 2.10.34 do obróbki kolorów. Najpierw skorzystałem z opcji /kolory/automatycznie/bilans bieli. Efekt jest natychmiastowy- żółć mi z papieru zniknęła . Ale efekt uboczny był taki że brązowy przeszedł mi w taki bardziej czerwono-brązowy i to skorygowałem bilansem kolorów . Pokrętła jak w starym telewizorze rosyjskie produkcji Rubin, ale metodą prób i błędów przywróciłem brązowy i poprawiłem niebieski . Eksperymentowałem też z chrominacją , ale tego zaniechałem, bo nabłyszczyć model mogę po złożeniu lakierem i nie chciałem przekombinować. Poprawienie kontrastu również nie zmieniało jakości wydruku. Umiar jest wskazany jak ma się opcje których się nie ogarnia do końca. Efekt jest jak widzicie na zdjęciu . Normalnie jakbym starą „beczkę” odebrał prosto od lakiernika. Po tym skorygowałem marginesy i wydrukowałem na papierze 160 oraz na papierze 250. Jeszcze nie wiem co będę ciął, bo stara szkoła modelarska pracowała na kartonie, a nowoczesna pracuje na cienkim. Wyjdzie w praniu co mi bardziej podejdzie . Strachu nie ma, bo jak pójdzie coś nie tak jak trzeba to polecę do drukarni i zrobię dubla. Jestem zachwycony , bo to moja pierwsza robota z programem graficznym i widzę tu duży potencjał do wykorzystania.

Przy okazji popróbowałem bardziej zaawansowanych technik graficznych i poćwiczyłem wklejanie „węża” w wycinankę . „Węża znalazłem na starych zdjęciach z Afrika Korps, dość szybko znalazłem właściwą grafikę do wklejenia. Sam proces cięcia i wklejania jest do ogarnięcia , ale na tym etapie to dla mnie za dużo roboty więc „węża” nie będzie. Zresztą wydaje mi się, że regulamin konkursu zabrania ingerencji w projekt autorski i nie mam zamiaru łamać regulacji. Próbkę pracy zamieszczam, żeby pokazać że nauczyłem się takie rzeczy robić.

Odniosę się jeszcze do kwestii swastyki na ogonie obiektu, bo temat na pewno wybuchnie wcześniej czy później. W sprawie swastyki stoję na stanowisku nadrzędności prawa europejskiego , które zabrania propagowania symboli faszystowskich. I nic mnie w nie obchodzi stanowisko „patriotów” , że „Niemców” należy znaczyć „swastykami na czole” do końca świata. Oryginalny projekt Małego Modelarza swastyki nie zawiera i ja nie będę jej celowo dodawał , chociaż jest to łatwe do zrobienia. W kwestii zgodności historycznej modelu bez swastyki poddaje się wyrokowi komisji sędziowskiej, bez zastrzeżeń.

 

To tyle na dzisiaj. Zaczynam cięcie. Bądźcie w kontakcie

Hmm, skoro się bawisz kolorkami, to może jednak jakąś  Studziankową wersję... ?

Kusisz ....... Ale już obiecałem mojej partnerce , że po konkursie zrobimy razem dioramę. Ona wymyśliła sobie : wydmę , wielbłąda, studnie jak z "Lawrence z Arabi",  beduiński namiot.......... i do tego nijak nie będzie pasował Stukas z kamuflażem studziankowym. W życiu trzeba mieć jakieś priorytety i miłość jest zawsze dla mężczyzny najważniejsza . Trzeba słuchać   serca.

 

Pierwsze cięcia mam za sobą. Rozwiązuję zadanie wpasowania kabiny w model. Do przerobienia jest całkowicie wręga pomiędzy segmentem 2 a 3, oraz dźwigar pod skrzydła. Żeby wytrasować dobrze brzegi otworu pod owiewkę i prawidłowo go wyciąć sporządziłem najpierw atrapę segmentu 2 i 3 na próbę na której potrenuję. Tak więc, żeby pójść dalej muszę najpierw złożyć kabinę w środku i tu trochę ugrzęznę . Kabina ma ponad 40 elementów. Wypas. Nawet nie wiem  do czego to wszystko służy.

Miłośników niemieckiej techniki informuję , że Stukas był wyposażony w celownik optyczny Stukavisier, system automatycznego wyprowadzania samolotu z lotu nurkowego Abfanggerät, zakrywane okno w podłodze kadłuba w celu obserwacji celu oraz odchylany wyrzutnik dla podkadłubowej bomby, wyrzucający ładunek poza krąg śmigła podczas bombardowania w locie nurkowym. Tak wyposażony Stukas wykazywał się precyzją bombardowania około 25 m . Dla porównania to czołg T34 ma 8 m długości, a IS-2 9,8 m . Daje to teoretyczną szansę trafienia bezpośredniego około 30%, co z Junkersa z dobrym Stukapilotem robi śmiertelne zagrożenie dla tankistów.

O taktyce bombowej napiszę innym razem , bo jest ciekawy temat sam w sobie do studiowania.

Wrócę do relacji z budowy jak będę miał kabinę złożoną w całości do wklejenia .

Bądźcie w kontakcie.

Nienawidzę składać kabiny , bo człowiek się narobi a jak się to przykryje owiewką to i tak nic nie widać. Ale jak się robi pracę konkursową to trzeba maxymalizować wszystko co się da. Kabina wyszła na wypasie. Ponad 40 elementów, które musiałem zrozumieć do czego służą . W tym celu szukałem informacji na stronach niemieckich. Znalazłem gości co zrobili model kabiny 1:1 i to było dla mnie bardzo pomocne, obejrzyjcie . Poćwiczyłem mieszanie kolorów i myślę, że mi nieźle wyszło dobranie farby na podmalowanie. Polecam program do mieszania Real Color Mixer 1.7.3 . Wystarczy zrobić zdjęcie docelowego koloru i dostaje się proporcje kolorów bazowych które to robią. Z trudnych elementów kabiny to dumny jestem z koszyczka dla strzelca, który dwa dni wycinałem skalpelem i malowałem. Swoją drogą strzelec to miał w Stukasie przerąbane jak w ruskim czołgu. To jego siedzisko to jest surowe jak miska do siedzenia w ciągniku Ursus za komuny. W wersji kabiny którą dostałem nie ma nawet pasów. Ale jako, że strzelec bez pasów w czasie wyjścia z nurkowania by się całkowicie połamał to pasy dorobię z zapasu. Cała kabina wygląda jak na zdjęciach . Podziwiajcie. Brakuje jeszcze przedniego panelu ze sławnym celownikiem optycznym , który decydował o mitycznej celności bombowca. To zrobię dopiero po wklejeniu kabiny w model.

Tymczasem przyznam się , że będę musiał jeszcze kabinę rozciąć od tyłu i spiłować wzmocnienie. Miało być na styk a wyszło delikatnie za szeroko przy podłodze . Łatwe do naprawy, ale jestem wkurzony bo mogłem tego uniknąć . Jak mówią 10 razy przymierz, a raz klej, nie odwrotnie. Ale widać jak modelarze stali w kolejce po cierpliwość to to ja stałem w drugiej po fantazję. Jak wrócę do relacji to będzie już poprawione i śladu po mojej partaninie nie będzie. Ale że straty muszą być jakieś to pojemnik na zużyte łuski pewnie będę musiał zrobić od nowa i pomalować .

Tyla na dzisiaj . Następnym razem wracam z kabiną wpasowaną w segmenty 2-3, co zajmie mi trochę czasu i muszę nieźle pokombinować, żeby tego nie spieprzyć. Bądźcie w kontakcie.

 

Mam dwa pytania przy okazji, bo mi umknęło czy sam projektowaleś sam wnętrze od zera czy ono jest z innego modelu?


Wnętrze jest z GPM nr 282. Jest z nim mega problem bo model z GPM ma zupełnie inny podział na wręgi i wymaga to ode mnie przerobienia wręg 2b, 3a oraz dużych modyfikacji w samej kabinie bo jest ona lekko wyższa (około 2 mm), ale muszę przyciąć zarówno przód jak i tył bo się nie mieści. W następnej relacji pokażę efekt, na razie zrobiłem atrapę i sobie tnę tak, żeby jak najmniej ingerować w projekt.  Kabina jest wypas , tylko że musiałem ściągać zdjęcia z netu rzeczywistej kabinki, bo tak z instrukcji to połowę szpejów bym odwrotnie poprzyklejał. Od siebie dodam jeszcze manetkę do gazu z czerwoną gałką, bo to uatrakcyjni wizualizację. Najbardziej dumny jestem z  z koszyka strzelca pokładowego . Wycięcie to masakra . Rożki ciąłem sztancą do biopsji 1 mm i potem skalpelem proste linie. Kluczowe było  malowanie , spód i wierzch nie różnią się i to mi się podoba.

 

 mógłbyś podpowiedzieć jak wrzucić zdj do tej apki od kolorów, u mnie na telefonie jest opcja tylko dodawania nowej palety i mieszania kolorów, chyba że nie widzę;/

To jest ten programik . Bardzo prosto . Zrobiłem dwa zrzuty ekranu info co to za wersja i moją paletkę doboru kolorów pasów bezpieczeństwa, bo te pasy mam na tapecie i muszę je podmalować z lewej strony




Moim zdaniem to dobrze, że nie jestem takim mocno zaawansowanym modelarzem, ponieważ moja relacja może być bardziej zrozumiała i pomocna dla początkujących modelarzy. Masterzy to tak mają, że codziennie zabijają smoka i nawet tego nie zauważają. Bo kto by się chwalił takim wyczynem jak wiadomo, że smoki trzeba zabijać codziennie, bo takie jest rzemiosło. Mnie natomiast wszystko cieszy i fascynuje. Teraz mam temat kuleczkowania. Pozdrawiam wszystkich finischerów modelu A-10 Thunderbold. Podpatrzyłem jak się powinno zrobić osłony silników. I zamierzam zrobić takie same ładnie wyoblone jak u Was. Czyli przede mną : taśma malarska , zalewanie , kuleczkowanie, szlifowanie. Zamierzam zrobić osłonę silnika bez malowania. Zakupiłem w tym celu sprzęt we wszystkich możliwych rozmiarach . Najtaniej wyszło u cukiernika bo zestaw do modelowania tortów 15 pln.

Obejrzyjcie sobie moje kuleczki i proszę o maximum dobrych rad na temat modelowania obłości.

Dla mnie to jest pierwszy raz , a pierwsze razy się najlepiej pamięta.

Czołem Modelarze.

Etap kabiny powoli dobiega do końca. Na próbę wkleiłem kabinę w atrapę elementów 2 i 3 . Wszystko pasuje i będę mógł tak samo wkleić ją w rzeczywistą wycinankę.  Kabina wymagała przycięcia podłogi w części strzelca pokładowego, oraz skrócenia przedniego elementu do mocowania tablicy przyrządów. Musiałem całkowicie przerobić wręgi łączące element 2 i 3 , oraz dorobiłem kilka wręg w segmencie 3 stabilizującym położenie kabiny. Na deser trzeba było wyciąć poważnie dźwigar nośny do skrzydeł , ale udało się to zrobić bez osłabienia konstrukcji. Tym sposobem rozwiązałem pierwsze z wyzwań jakie czekały mnie z tym modelem. Jestem tak zmęczony dopasowywaniem elementów , że samo wytłaczanie owiewki i dokończenie detali kabiny odkładam na później. Teraz się zajmę trochę standardem MM i pociągnę całą konstrukcje do przodu. Prezentuję etap. Do całości sukcesu kabiny trzeba pomalować pasy bezpieczeństwa dla pilota i strzelca, zamontować siedzenia, zamontować radiostacje, wkleić tablicę przyrządów i na końcu wisienka na torcie – sławny celownik optyczny.

O celowniku jeszcze napiszę coś fajnego dla fanów niemieckiej techniki , a dzisiaj słówko o radiostacji. Sama radiostacja to nie jest jakieś techniczne aj waj , ale chciałem zwrócić waszą uwagę , że przewaga armii niemieckiej nad wynikała w dużej mierze z dowodzenia i łączności radiowej. Załoga Stukasa miała bezpośrednią łączność z jednostkami naziemnymi w natarciu. W czasie ataku bombowce były wstanie utrzymać 10- minutowe SLA. To znaczy, że od momentu wskazania celu, który jest problemem dla atakujących pancernych grenadierów, upływało maxymalnie 10 minut do jego dezaktywacji przez nurkujące bombowce. Decyduje bezpośrednia łączność. To co się wydarzyło pod Studziankami to był wypadek przy pracy. Czołgi niemieckie za szybko posunęły się do przodu i gdyby nie pomyłka pilotów to Rosjanie zostali by zepchnięci do Wisły. Nie zmieniło by to losów wojny, ale pewnie zginęło by więcej ludzi.

Bądźcie w kontakcie . Wkrótce dalsze zdjęcia z budowy.

Etap – kadłub gotowy . Lubię robić to co cieszy . A najbardziej mnie cieszy jak przybywa budowli. Pasowanie elementów jest na poziomie standardu wycinanek lat 90 poprzedniego stulecia. Ale ponieważ wiedziałem za co się biorę to nie czuję rozczarowania. Tu się przytnie, tam się nadrzuci i będzie git. Błędy na tym etapie montażu mogą być kłopotliwe do ukrycia później. Ale wychodzi na to, że będzie dobrze. Wszystkie linie kamuflażu się zeszły. Kolory zajebiste. Wręgi doszlifowane. Znaczy się mam kompetencje małego modelarza z przed 35 lat.

Przede mną montaż ogona. Stery pionowe i poziome , oraz śmigło. Ze sterem nie widzę problemów . Za to kołpak śmigła w wersji standardowej jest poniżej poziomu i coś trzeba z tym zrobić , bo współcześnie takich stożków już się nie produkuje w modelarstwie. Trzeba jakoś to wyoblić. Nie planowałem ulepszania kołpaku, ale za dobrze idzie i nie warto psuć efektu. Praca jest konkursowa i każdy szczegół się liczy. Dodatkowo mam problem z kolorem kołpaka śmigła. Wg autora wycinanki jest niebieski. Zapytałem czat GPT co o tym sądzi i dostałem odpowiedź że niebieskie kołpaki nie były produkowane dla Luftwaffe. Kołpaki były malowane na kolor żółty – ostrzegawczy lub na kolor biały . Więc wydaje mi się że warto by to poprawić kolor jak będę robił swoją wersję kołpaka. Oczywiście na dzień dobry zrobię wersję standardową z wycinanki , żeby mieć bazę , którą będę ulepszał . Kołpak będzie obrotowy i dorobię wewnętrzny mechanizm kręcenia.

Śledźcie mój projekt . Wkrótce dalsza część.

Masz tam jakby oś ostatniej wręgi skręconą w stosunku do reszty kadłuba.

 

Brawo za czujność rewolucyjną. Oczywiście, że jest odchylenie osi ostatniej wręgi. Jak się klei po alkoholu to następnego dnia na trzeźwo widać wszystko jak na dłoni. Aparat to lekko zniekształca z powodu żabiej perspektywy , ale nie ma co ściemniać, odchył jest mierzalny na przyrządach. Problem jest widoczny na ostatniej wrędze , ale powstał na styku 3 i 4 segmentu. Jestem lekko usprawiedliwiony , bo ta wręga była totalnie za mała ( około 2,5 mm na średnicy ) więc ją zmodyfikowałem i nie zwróciłem uwagi, że mi się kreski dół-góra nie zgodziły . Odchył jest około 1 mm i to tylko na jednej kresce , bo dolną pilnowałem i się zgadza co do mikrona. Niestety ostatnia wręga jest malutka i ten milimetr robi totalny rozsyp na kierunku. Tak jak pisałem tolerancje na oryginalnym druku są około 1 mm i o tyle wypływa farba pomiędzy matrycami np. niebieską i czarną. Taki mamy klimat i nie ma co złorzeczyć . Powinienem być bardziej czujny , ale euforia całokadłubowa mnie dopadła . Klejenie to emocje , emocje to radość tworzenia.

To tyle co do diagnozy, teraz leczenie.

Odrzuciłem pomysł rozcięcia i sklejenia na nowo ponieważ jedno mogę poprawić , a drugie zepsuć, np. rozjadą mi się kamuflaże . Więc zamierzam skorygować błąd na etapie montażu steru pionowego , który jednocześnie jest ostatnim segmentem . Robiłem Już przymiarkę na sucho i pomysł się wydaje wporzo. Najpierw wkleję na sztywno dźwigar skrzydła. Teraz on ma luz wynikający z tego że chciałem mieć możliwość korekty skrzydeł jakby coś poszło nie tak. Więc go zafiksuję wg osi kabiny na przyrządzie , żeby nie było skuchy i potem przycinam ster (około 1 mm , ale się dopasuje wg potrzeb) i wklejam zgodnie z osiami kabiny i skrzydeł .

Taki jest plan , wkrótce dalszy ciąg relacji . Pokażę w praktyce jak to wyjdzie.

Ster zmontowany, Pion zachowany w stosunku do dźwigarów skrzydeł. Zamaskowałem błąd montażu segmentów 3-4 poprzez korygujące przycięcie steru. . Lubię ten etap budowy. Model rośnie jak na drożdżach.

Przystępuję do jednego z 3 wyzwań . Montaż skrzydeł w kształcie W. Ten kształt skrzydeł jest nie bez powodu . Chodzi o to, aby nie zasłaniać widoku celu pilotowi w czasie przewrotki. Po to abyście zrozumieli taktykę ataku bombowego Ju 87 zamieszczam zdjęcie poglądowe . Plan uderzenia jest tak rozpisany tak , żeby załoga bombowca maksymalnie długo przebywała na terenem opanowanym przez własne wojska , wtedy zmniejsza się do minimum ryzyko zestrzelenia przez artylerię przeciwlotniczą wroga. Faza pierwsza to poziomy nalot nad cel. W tej fazie pilot obserwuje cel przez otwierane okienko w podłodze, aż do momentu kiedy znajdzie się bezpośredni nad nim. Następnie jest faza druga, Pilot włącza Abfanggerät – automatyczny system wyprowadzania z lotu nurkowego, robi przewrotkę i nurkuje prostopadle na cel , używając optycznego celownika na przednie szybie. W momencie osiągnięcia wysokości około 400 m zwalnia bombę , która jest wyrzucana wyrzutnikiem poza zasięg śmigła . Wtedy system Abfanggerät automatycznie wyprowadza samolotdo lotu poziomego i stabilizuje kierunek lotu. Pilot traci przytomność na około 3 sekundy z powodu przeciążenia , zwykle jest to około 7-9 G. Po odzyskaniu przytomności pilot wyłącza Abfanggerät i kontynuuje wznoszący lot w kierunku swojego terytorium.

Wracając do modelarstwa . Do decyzji jest kształt i kolor noska . Nosek w wersji MM jest surowy i słabo wygląda . Dodatkowo kolor niebieski w malowaniu kołpaków śmigieł Luftwaffe nie występował . To jest fantazja autora projektu i trzeba będzie to poprawić.

Moja sugestia jest taka, że mógłbyś zamieścić lepsze zdjęcia w tej relacji. Zrób może zbliżenie łączenia segmentów, zdjęcie kadłuba z takiej perspektywy która pokarze jego oś, zdjęcie usterzenia względem osi kadłuba. Zrób zdjęcia jak udało Ci się rozwiązać problem o którym piszesz w relacji. To jest wiedza która przyda się początkującym modelarzom i nie tylko, którzy wezmą na warsztat ten model.

KARTOM

Słuszna sugestia KARTOM. Ja się jaram historią i bez niej nie byłoby mojego modelarstwa. Sam proces tworzenia jest mechaniczny , a dopiero wyciśnięcie z modelu legendy nadaje jemu duszę i drugie życie. Przykładem tego jest prezentowany obecnie na forum domek Rybaka. Sama konstrukcja chałupy jest banalna , ale jak się Pan Karton wziął się za te pole to powstała cała historia i poemat . No, bo Rybak jest wporzo. Można fantazjować jak mu się żyje , co łowi, co hoduje i czy bzyka się z tą Chinką której planuje pokazać rzekę i tak bez końca można wymyślać.

Spoko Wracam do relacji technicznej. Początkującym modelarzom proponuje zakup uniwersalnego uchwytu do samolotów. Ja w życiu bym go nie namierzył w czeluściach internetu , ale moja partnerka mocno mnie wspiera w moim hobby i kupiła mi takowy na imieniny. Polecam ten uchwyt dla początkujących i średnio zaawansowanych modelarzy. Przyrząd ma ze naście przystawek . Ale najważniejszej przystawki do Stukasa nie było. Więc dorobiłem z tektury przymiar W o kształcie jaki zaleca autor wycinanki. Kąt załamania skrzydła około 160 stopni . Aby model jakoś wyglądał to muszą być odpowiednie prostopadłości . Czyli kąt pomiędzy osią kabiny a skrzydłami 90 stopni , mierząc na końcówkach . Kąt pomiędzy sterem pionowym i poziomym 90 stopni oraz ster kierunku prostopadły do osi skrzydeł. Jak pisałem wycinanka ma duże tolerancje bo w dawnych czasach rysowało się ołówkiem, a nie programem graficznym więc trzeba sobie ciągle z tym radzić. Ten Stukas jest wyjątkowo odpowiedni dla początkującego modelarz , pod warunkiem , że nie będzie chciał go za mocno rasować bo upgrade to już robi problem . Zobaczycie jak dojdę do produkcji kopyta pod wytłoczkę owiewki. Przewiduję duże trudności .

Wracając do tego jak ten koniec Stukasa podkleić to piszę w punktach .

  1. Na przyrządzie fiksujemy dźwigar skrzydeł , tak, aby oś skrzydeł była prostopadła do kabiny. Dźwigar wymagał przycięcia, bo wystawał poza obrys skrzydeł . Autor widocznie doszedł do wniosku że lepiej przyciąć niż dokleić . Chwała mu za to. Po złapaniu dźwigara kleimy go na betonowo.
  2. Po tym kroku mocujemy kadłub w przyrządzie tak, żeby oś skrzydeł była równoległa do podłogi. Po trzeźwemu oczywiście.
  3. Ster przygotowujemy go wklejenia zaokrąglając jego dolny kawałek , ale nie sklejamy połówek. Ja bez sensu skleiłem i musiałem potem rozciąć bo papier mi się nie poddał.
  4. Ster przyklejamy do ostatniego segmentu tylko w pionie . Dolny kawałek luźno powiewa. Ustawiamy na przyrządzie pion i fiksujemy . W tym momencie najtrudniejsze za nami
  5. Na końcu doklejamy dół steru do segmentu przycinając koniec tak aby się kończył na środku. Różnica 1 mm nie robi problemu, ale to co można poprawić trzeba poprawić. Ster w ogóle mało pasował, bo był trochę za duży , ale to mi było na rękę . Lepiej przyciąć niż doklejać.
  6. Potem wklejamy dźwigar steru pionowego . Dbamy o równoległość do skrzydeł i prostopadłość do osi kabiny. Fiksujemy . Gotowe.

Efekt jak widać na zdjęciu. Linia kadłuba nie jest idealnie prosta , ale to co cieszy ster jest idealnym przedłużeniem kabiny. Ja jestem zadowolony , bo w modelarstwie najważniejsze jest zadowolenie i satysfakcja. Trzeba iść do przodu i nie oglądać się za siebie. Jak napisała Tokarczukowa : „ Gdyby Bóg chciał, żebyśmy ciągle rozpamiętywali historie to dałby nam oczy z tyłu głowy . Ale on chce żebyśmy się koncentrowali na przyszłości i mamy patrzeć oczami do przodu w przyszłość .

Przede mną wyzwania planowane : Sklejenie skrzydeł w idealnej geometrii, wyoblenie goleni , wytłoczenie owiewki. Doszły nowe wyzwania bo zacząłem się jarać tym projektem mocniej : wytoczenie kołpaka śmigła, wyoblenie osłony silnika, zrobienie chłodnicy ze srebrnych żeberek, nowa lepsza bomba, toczone opony i na deser celownik optyczny . Jest co robić . Wracam do roboty

Salute



Oto pierwsze efekty mojej nauki kuleczkowania.

Osłony silnika zrobione zgodnie instrukcją od Szamana. Dzienx. Jestem zachwycony , bo nigdy Takich rzeczy nie modelowałem. Wiadomo nie od dziś, że obłe kształty są lepsze. Gdybym projektował idealną pralkę to na pewno miała by zaokrąglone kształty i dużo sensorów. Technikę poćwiczyłem na wycinance próbnej, żeby nie było rozpoznania bojem jak w ruskiej armii.  Mam taki wydruk  niewłaściwie wyskalowany  w 96%  i używam go do wszelkiego rodzaju prób. Ćwiczenie wyszło pomyślnie więc wykuleczkowałem oryginał. Proszę oklaski. Nie wymaga żadnego szpachlowania więc projekt osłony silnika uważam za zakończony. Teraz mogę przejść do projektu – kołpak śmigła. Zrobiłem sobie kołpak w oryginalnym standardzie MM , ale jest surowy jak beret , tak, że nie mogę patrzeć na niego. Jeżeli włożyłem dużo wysiłku w kuleczkowanie osłony to nie można do niej dokleić takiego topornego kołpaka rodem z wycinanek z wczesnego PRLu. Coś trzeba z tym zrobić i muszę rozszerzyć zakres projektu . Zakładam  sobie CR-a do projektu na upgrade kształtu kołpaka . Jak tak dalej będę zwiększał wymagania co do odbioru całości samolotu to nie skończę przed Studziankami.

Trzymajcie za mnie kciuki.

Oto gotowy kołpak śmigła w wersji advanced.

Dla porównania pokazuję standard MM . Kosztowało mnie to 3 dni pracy z powodu niezbędnych przerw technologicznych na suszenie szpachli. Do wykonania modelu użyłem korka po winie , który nadziałem na gwóźdź i ustabilizowałem budaprenem. Wino zużyłem jako środek dopingujący , bo na trzeźwo ciężko się toczy. Jako wzorzec kołpaka wydrukowałem w odpowiedniej skali zdjęcie z netu rzeczywistego Stukasa. Z tego zrobiłem negatyw – przymiar o kształcie jaki miałem osiągnąć. Potem piłowałem na wiertarce zgrubnym pilnikiem, przykładając przymiar. Jak uzyskałem kształt to potem pracowałem nad strukturką używając coraz drobniejszy materiał cierny. Potem szpachlowanie i gładzenie. Pomocna była partnerka , ponieważ użyczyła mi zestawu do polerowania paznokci. Uważam , że warto angażować kobietę w projekt bo tylko się na tym zyskuje. Ostatnie gładzenie noska odbyło się za pomocą gąbki . Jak uzyskałem kształt i strukturę to potem malowanie na zmianę ze szlifowaniem. Całość na biało. Jak udało się pokryć bielą to dopiero nałożyłem warstwę ozdobną . Malowanie robiłem na wiertarce , aby uzyskać efekt toczenia. Oceńcie . Moim zdaniem petarda z tego korka wyszła. Porównajcie z oryginałem z MM, w ogóle nie ma porównania. Proszę oklaski, bo głaskanie koreczka naprawdę mi dało mocno w kość.

Nosek pomalowałem na czerwono . Nie jest to zgodne z prawdą historyczną , ale jest niewątpliwie prawdziwe zmyślenie . Wygląda tak autentycznie , że wszyscy uwierzą, że tak było naprawdę. W końcu nie jestem modelarzem śledczym tylko rozrywkowym i moja fantazja zadziałała malując kołpak w kolorze Tomahawka - Mały Modelarz z roku 1977. Z tym Tomahawkiem to mam dobre emocje , bo to był pierwszy samolot , który skleiłem z kartonu, a nie musiałem się jego wstydzić. Więc jakby ktoś mnie zapytał właściwie pomalowałem nosek Junkersa na czerwono jak autobus w PRLu to odpowiem, że taki kolor mi pasował do samolotu w kamuflażu pustynnym. Prawo pierwszego razu zwane u Wiedźmina prawem niespodzianki.

 

Na tapecie jest teraz chłodnica i wydechy , ale chwilowo wrócę do tematu skrzydeł. Autor modelu zaleca kąt rozwarcia skrzydeł 160 stopni. W tym celu sporządziłem przymiar z tektury tak żeby uzyskać idealne pochylenie. Cały przyrząd pokazuję na zdjęciu dla moich naśladowców. Wpasowałem go w uniwersalny uchwyt samolotowy. Skrzydła pasuję na niebieskiej dolnej stronie , gdyż do górnej będą przewidziane zaklejki , więc nie ma co się starać bo i tak nie będzie widać szpar. Skrzydła przyłożyłem . Da się złożyć , ale końcowy montaż zrobię dopiero po zamknięciu kabiny , żeby mi te skrzydła nie przeszkadzały jak będę pasował owiewkę.

Bądźcie w kontakcie .

Rezultaty 0 - 20 z 48 pozycji
Udostępnij publikację:

Dodany przez Antti

Antti
Jestem klubowiczem od 2024-02-12