Części laserowe a samodzielność modelarza
-
Pozostanę przy tym ,iż modele wspomagane laserem,dla mnie nie są "kartonówką" ale Hybrydą...
I ja się z tym zgadzam. Pojęcie standardu mamy chyba takie same. Tyle, że w przypadku tego modelu jest jedno "ale". Ten model, a jest on niewątpliwie kartonowy, jest wydany "od początku do końca" w tej formie. Czyli, biorąc do ręki zeszyt, sklejając z niego model i nic nie dokładając od siebie mamy zgodny z definicją standard. I jest to raczej niezaprzeczalny fakt
-
Ja też mam jeden z piękniejszych żaglowców wykonany w standardzie, a w tym standardzie jest 1/3 części wydana wyłącznie w formie laserowej. Wyrzucisz te części, to modelu nie skleisz. Myślę, że trzeba patrzeć na to trochę inaczej, nie tak zero jedynkowo, bo modelarstwo się rozwija. Podział na wycinane ręcznie i wycinane laserowo na wystawach (konkursach), to dla mnie podział sztuczny. Można by dodać jeszcze podział na wycinanie ploterem, strugą wodną, laubzegą, nożyczkami, skalpelem czy też mieczem świetlnym. Można, ale czy to zda egzamin?!
-
Ja też mam jeden z piękniejszych żaglowców wykonany w standardzie, a w tym standardzie jest 1/3 części wydana wyłącznie w formie laserowej. Wyrzucisz te części, to modelu nie skleisz. Myślę, że trzeba patrzeć na to trochę inaczej, nie tak zero jedynkowo, bo modelarstwo się rozwija. Podział na wycinane ręcznie i wycinane laserowo na wystawach (konkursach), to dla mnie podział sztuczny. Można by dodać jeszcze podział na wycinanie ploterem, strugą wodną, laubzegą, nożyczkami, skalpelem czy też mieczem świetlnym. Można, ale czy to zda egzamin?!
-
Andrzeju - porównanie problemu "standard a model laserowy" do różnych typów cięcia jest trochę nietrafiony. Traktuję to oczywiście jak żart, ironię. Ale patrząc serio na tak zaprezentowane porównanie, to mamy świadomość, że nikt przy zdrowych zmysłach nie stworzy na konkursie różnicowania modeli ze względu na różne rodzaje techniki cięcia automatycznego. Natomiast ze względu na nakład pracy i osobiste umiejętności modelarza, różnicowanie modelu wycinanego ręcznie od tego wyciętego w całości laserem, ma sens. Podam przykład z innej branży: Wyobraź sobie, że zamówię drewniane elementy wycięte maszynowo za pomocą CNC, a potem to poskładam, oszlifuję i pomaluję. I powstanie rzeźba. I jest to rzeźba. Nie mogę jednak powiedzieć, że wykonałem ją samodzielnie, bo to jest nieprawda. I porównywanie mojej rzeźby z inną wykonaną klasycznie, samodzielnie od początku do końca przez rzeźbiarza, nie ma sensu. To są dwie odrębne kategorie. I o to mi chodziło podczas aktywacji dyskusji.
-
Andrzeju - porównanie problemu "standard a model laserowy" do różnych typów cięcia jest trochę nietrafiony. Traktuję to oczywiście jak żart, ironię. Ale patrząc serio na tak zaprezentowane porównanie, to mamy świadomość, że nikt przy zdrowych zmysłach nie stworzy na konkursie różnicowania modeli ze względu na różne rodzaje techniki cięcia automatycznego. Natomiast ze względu na nakład pracy i osobiste umiejętności modelarza, różnicowanie modelu wycinanego ręcznie od tego wyciętego w całości laserem, ma sens. Podam przykład z innej branży: Wyobraź sobie, że zamówię drewniane elementy wycięte maszynowo za pomocą CNC, a potem to poskładam, oszlifuję i pomaluję. I powstanie rzeźba. I jest to rzeźba. Nie mogę jednak powiedzieć, że wykonałem ją samodzielnie, bo to jest nieprawda. I porównywanie mojej rzeźby z inną wykonaną klasycznie, samodzielnie od początku do końca przez rzeźbiarza, nie ma sensu. To są dwie odrębne kategorie. I o to mi chodziło podczas aktywacji dyskusji.
-
Chciałem też odnieść się do słów Kamila porównującego zatwardziałych "fanatyków kartonu" do "betonu". Otóż moim zdaniem jest to krzywdzące porównanie i ktoś może poczuć się dotknięty. Poza tym zgadzam się w większości z resztą twoich przemyśleń.
Ja na przykład lubię wcinać wręgi i wykonywać koła ręcznie w 100% z kartonu (oprócz drutu do wzmocnienia), bo daje mi to dużo satysfakcji. Ale nie upieram się przy tym, że wszystko i zawsze musi być wycięte samodzielnie z kartonu, bo "jak nie jest, to już nie standard". Po prostu tak mam i tak lubię. Do czasu, gdy brakuje czasu. A mam go coraz mniej. Kilka lat temu wyciąłem sam wręgi do Titanica. Zajęło mi kilkadziesiąt godzin, pomimo użycia elektrycznej wycinarki włosowej. Dzisiaj kupiłbym gotowe wręgi, bo szanuję swój czas, który zbyt szybko upływa. Natąpiła zmiana poglądów po przebytej chorobie i podarowanemu mi życia po raz drugi.
Ludzie się zmieniają, nasze poglądy się zmieniają i nasze oczekiwania się zmieniają. Nadal pozostajemy modelarzami wiernymi swojemu hobby.
-
Chciałem też odnieść się do słów Kamila porównującego zatwardziałych "fanatyków kartonu" do "betonu". Otóż moim zdaniem jest to krzywdzące porównanie i ktoś może poczuć się dotknięty. Poza tym zgadzam się w większości z resztą twoich przemyśleń.
Ja na przykład lubię wcinać wręgi i wykonywać koła ręcznie w 100% z kartonu (oprócz drutu do wzmocnienia), bo daje mi to dużo satysfakcji. Ale nie upieram się przy tym, że wszystko i zawsze musi być wycięte samodzielnie z kartonu, bo "jak nie jest, to już nie standard". Po prostu tak mam i tak lubię. Do czasu, gdy brakuje czasu. A mam go coraz mniej. Kilka lat temu wyciąłem sam wręgi do Titanica. Zajęło mi kilkadziesiąt godzin, pomimo użycia elektrycznej wycinarki włosowej. Dzisiaj kupiłbym gotowe wręgi, bo szanuję swój czas, który zbyt szybko upływa. Natąpiła zmiana poglądów po przebytej chorobie i podarowanemu mi życia po raz drugi.
Ludzie się zmieniają, nasze poglądy się zmieniają i nasze oczekiwania się zmieniają. Nadal pozostajemy modelarzami wiernymi swojemu hobby.
-
Przecież na tych konkursach jest oceniany wygląd modelu, a nie ilość włożonej w niego pracy.
No bo jak ocenić ilość i trud włożonej pracy? Jednemu idzie łatwiej, bo ma ku temu zdolności i sklei jakiś model w 168 godzin, a kto inny będzie go kleił 669 godzin. I co? Kleił dłużej to jego model jest lepszy? Może tak, a może nie?
Pewnie, że można rozgraniczyć modele klejone po całości z wycięć laserowych, ale tak jak napisałem, pewne rzeczy powoli robią się standardem (np. wręgi laserowe) i nie uważam, że to umniejsza w wykonaniu modelu, bo resztę trzeba wyciąć samemu, ukształtować, wyretuszować i skleić.
Ja nie jestem za tym, aby rozgraniczać ocenę modeli jeżeli są one częściowo wykonane z części laserowych. Gdyby było wszystko z "laseru", to może trzeba by było o tym pomyśleć.
Co do tej rzeźby, to jeżeli Twoja rzeźba będzie ładniejsza i bardziej "artystyczna" od tej co inny rzeźbiarz kuł ją dłutem i młotkiem, to ja kupuję Twoją, bo chcę mieć coś ładnego, a nie byle co wykute przez ktosia-rzeźbiarza.
-
Przecież na tych konkursach jest oceniany wygląd modelu, a nie ilość włożonej w niego pracy.
No bo jak ocenić ilość i trud włożonej pracy? Jednemu idzie łatwiej, bo ma ku temu zdolności i sklei jakiś model w 168 godzin, a kto inny będzie go kleił 669 godzin. I co? Kleił dłużej to jego model jest lepszy? Może tak, a może nie?
Pewnie, że można rozgraniczyć modele klejone po całości z wycięć laserowych, ale tak jak napisałem, pewne rzeczy powoli robią się standardem (np. wręgi laserowe) i nie uważam, że to umniejsza w wykonaniu modelu, bo resztę trzeba wyciąć samemu, ukształtować, wyretuszować i skleić.
Ja nie jestem za tym, aby rozgraniczać ocenę modeli jeżeli są one częściowo wykonane z części laserowych. Gdyby było wszystko z "laseru", to może trzeba by było o tym pomyśleć.
Co do tej rzeźby, to jeżeli Twoja rzeźba będzie ładniejsza i bardziej "artystyczna" od tej co inny rzeźbiarz kuł ją dłutem i młotkiem, to ja kupuję Twoją, bo chcę mieć coś ładnego, a nie byle co wykute przez ktosia-rzeźbiarza.
-
Chciałem też odnieść się do słów Kamila porównującego zatwardziałych "fanatyków kartonu" do "betonu". Otóż moim zdaniem jest to krzywdzące porównanie i ktoś może poczuć się dotknięty. Poza tym zgadzam się w większości z resztą twoich przemyśleń.
Jacku nie miałem najmniejszego zamiaru kogoś urazić. Bardziej chodziło mi o samo podejście niektórych modelarzy do tego tematu. Poznałem takich konserwatystów w swoim życiu. Toczą nerwową walkę z wiatrakami "bo kiedyś to się wszystko cięło nożyczkami!"... Kiedyś.. ale nie teraz... Jak zauważył Andrzej modelarstwo się rozwija, podejście też się rozwija i światopogląd też.
Ja również jestem tradycjonalistą (tak dla przykładu nie cierpię nowoczesnych sprzętów muzycznych. Dla mnie duszę mają te analogowe / starsze głośniki i wzmacniacze) , ale do tematu modelarstwa podchodzę podobnie do Ciebie widzę i w sumie jak większość. Dopuszczam używanie wręg laserowych do budowy modelu i uważam, że nie warto się o to bić. Tak jak napisałeś
: "szanuję swój czas" - w sedno.
W woli wyjaśnienia:
Fanatyk kartonu - wg. mnie to osoba, która ma zatwardziałe podejście co do sklejania modelu. Standard dla takiego modelarza, to tylko nożyczki i kawałeczek drucika. Waloryzacja to wyłącznie karton i delikatne malowanie farbką.
Beton - wg. mnie, to określenie konserwatywnego podejścia do tematu. Nic i nikt nie jest w stanie takiej osoby wytrącić z jej toku myślenia i rozszerzyć pola widzenia na dane zagadnienie.
Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam.
-
Chciałem też odnieść się do słów Kamila porównującego zatwardziałych "fanatyków kartonu" do "betonu". Otóż moim zdaniem jest to krzywdzące porównanie i ktoś może poczuć się dotknięty. Poza tym zgadzam się w większości z resztą twoich przemyśleń.
Jacku nie miałem najmniejszego zamiaru kogoś urazić. Bardziej chodziło mi o samo podejście niektórych modelarzy do tego tematu. Poznałem takich konserwatystów w swoim życiu. Toczą nerwową walkę z wiatrakami "bo kiedyś to się wszystko cięło nożyczkami!"... Kiedyś.. ale nie teraz... Jak zauważył Andrzej modelarstwo się rozwija, podejście też się rozwija i światopogląd też.
Ja również jestem tradycjonalistą (tak dla przykładu nie cierpię nowoczesnych sprzętów muzycznych. Dla mnie duszę mają te analogowe / starsze głośniki i wzmacniacze) , ale do tematu modelarstwa podchodzę podobnie do Ciebie widzę i w sumie jak większość. Dopuszczam używanie wręg laserowych do budowy modelu i uważam, że nie warto się o to bić. Tak jak napisałeś
: "szanuję swój czas" - w sedno.
W woli wyjaśnienia:
Fanatyk kartonu - wg. mnie to osoba, która ma zatwardziałe podejście co do sklejania modelu. Standard dla takiego modelarza, to tylko nożyczki i kawałeczek drucika. Waloryzacja to wyłącznie karton i delikatne malowanie farbką.
Beton - wg. mnie, to określenie konserwatywnego podejścia do tematu. Nic i nikt nie jest w stanie takiej osoby wytrącić z jej toku myślenia i rozszerzyć pola widzenia na dane zagadnienie.
Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam.
-
Jak dla mnie to sprawa jest prosta, na konkursach są oceniane zdolności manualne sklejacza
tak samo jak z modelami plastikowymi, to że kupisz gotowe części w pudełku nie oznacza że każdy model wyjdzie taki sam z tego pudełka, liczą się umiejętności. Tak samo z laserami jeden skleji gorzej drugi lepiej. Myślę że wszystko co nie jest widoczne, czyli szkielet/wregi wyciete laserem są dopuszczalne bo ich nie widać. Ale cały model wyciety laserem powinien startować w klasie open z innymi "hybrydami "
Ja buduję takie hybrydy...... Mieszam karton z laserem, drewnem, spreyami... Później maluję to wszystko jak jakiś plastik. Ale sprawia mi to frajdę.
-
Jak dla mnie to sprawa jest prosta, na konkursach są oceniane zdolności manualne sklejacza
tak samo jak z modelami plastikowymi, to że kupisz gotowe części w pudełku nie oznacza że każdy model wyjdzie taki sam z tego pudełka, liczą się umiejętności. Tak samo z laserami jeden skleji gorzej drugi lepiej. Myślę że wszystko co nie jest widoczne, czyli szkielet/wregi wyciete laserem są dopuszczalne bo ich nie widać. Ale cały model wyciety laserem powinien startować w klasie open z innymi "hybrydami "
Ja buduję takie hybrydy...... Mieszam karton z laserem, drewnem, spreyami... Później maluję to wszystko jak jakiś plastik. Ale sprawia mi to frajdę.
I ja się z tym zgadzam. Pojęcie standardu mamy chyba takie same. Tyle, że w przypadku tego modelu jest jedno "ale". Ten model, a jest on niewątpliwie kartonowy, jest wydany "od początku do końca" w tej formie. Czyli, biorąc do ręki zeszyt, sklejając z niego model i nic nie dokładając od siebie mamy zgodny z definicją standard. I jest to raczej niezaprzeczalny fakt