"Meerman czyli Wodnik" 1627 - czyli kij w mrowisko (1:100, od podstaw)

  1. Seahorse 2021-01-24 14:33:41

    Witajcie,
    Po wielu latach zapierania się nogami i rękami uległem znajomym, którzy molestowali mnie o zaprojektowanie czegoś z naszej floty spod Oliwy, ze szczególnym uwzględnieniem Wodnika.
    Mój opór jest zrozumiały dla wszystkich, którzy interesują się tym tematem i wiedzą, że najczęstszym słowem dotyczącym "Wodnika" i pozostałych okrętów spod Oliwy jest słowo "być może" (wymiennie z "może", "chyba", "prawdopodobnie", itp.) Niestety, dotychczas poznane źródła są na tyle ubogie, że być może nigdy nie będziemy wiedzieli, jak rzeczywiście wyglądał "Wodnik", "Panna Wodna", "Święty Jerzy" i reszta floty.
    Sama bitwa miała przede wszystkim ogromne znaczenie propagandowe w Rzeczpospolitej, bo jej wielkość i rola w rozwoju ogólnoświatowej historii żeglugi jest, mówiąc oględnie, znikoma. Dość powiedzieć, że Szwedzi traktują ją jako potyczkę z przeważającymi siłami wroga, który napadł na nich wyłaniając się niespodziewanie z porannej mgły.
    Nie będę opisywał szczegółowo przebiegu bitwy, bo nie ma na to miejsca, a bardziej chciałbym wskazać na trudności, z jakimi borykają się badacze i historycy już od ponad 100 lat. Tym samym mam nadzieję zminimalizować liczbę uwag typu "ale...", które doprowadzą nas najczęściej do wspomnianych na początku słów kluczowych ("być może", "chyba").
    1. Zacznijmy od wszelkich obrazów z epoki, które pokazują naszą bitwę. Znane mi są cztery: popularna rycina P. Janssena, akwarela Adolfa Boya, obraz B. Milwitz'a i rycina A. Boot'a. Na każdej z nich okręty wyglądają odmiennie a różnice dotyczą tak istotnych elementów jak np. galerie rufowe, która na jednych obrazach są a na innych ich nie ma. Jeśli dodamy do tego rozważania, na ile artyści pamiętali szczegóły a ile było własnej inwencji twórczej, czy Abraham Boot sam wykonał sztych, czy zlecił komuś innemu,.....? "Panna Wodna" na obrazie Janssena jest kopią okrętu z obrazu "Bitwa pod Bantam" z 1603 roku a kompozycja akwareli Boya jest zapożyczona z obrazu... Janssena:-))) szczegóły tu url=http://www.timberships.fora.pl/artykuly-tematyczne,16/galerie-rufowe-na-oliwskich-okretach-wg-il-janssena-i-boya,413.html
    2. Inwentarz z Wismaru - główne źródło informacji o polskiej flocie spod Oliwy, "wypożyczonej" habsburgskiej Lidze Katolickiej do walk z Danią i Szwecją (po upadku Wismaru okręty zostały przejęte przez Szwedów kończąc historię floty spod Oliwy).
    Z tego co mi wiadomo, to ostała się jedynie oryginalna kopia inwentarza, w której już pojawiły się błędy kopisty. Dodajmy do tego "staroniemiecki" bez reguł ortograficznych i klęska gotowa. W przypadku naszego "Wodnika" jest wielce prawdopodobne, że miał on 96 (a nie 86) stóp długości. Wskazują na to pozostałe proporcje kadłuba, ładowność.
    3. Akta i Diariusz Królewskiej Komisji Okrętowej - oprócz opisu bitwy zawierający protokoły z przesłuchań świadków w ramach śledztwa zarządzonego przez króla, niezadowolonego z faktu, że część floty szwedzkiej uciekła i nie była ścigana przez niektórych kapitanów.
    4. Mity i legendy związane z bitwą oliwską, które narastały przez cały XX wiek również nie ułatwiają poszukiwań. Niedawno pojawiła się książka Mariana Huflejta "Bitwa pod Oliwą 1627 - fakty i mity" bardzo odważnie kontestująca utarte, często niczym nie poparte stereotypy związane z tematem polskiej floty 1627 roku. Ot choćby pogląd, że "Wodnik" był bliźniaczą jednostką dla "Rotter Lowe", okrętu zbudowanego w 1597 roku w Niderlandach, pływającego pod banderą Konigsbergu, którego rekonstrukcję wykonał Rolf Hoeckel. Mieczysław Boczar wykorzystał te plany, zmieniając figurę galionową, bandery i umieszczając na burtach biało-czerwone geometryczne wzory. Wiemy, że w czasie bitwy pod Oliwą takie zdobnictwo już wyszło "z mody". Zresztą biel i czerwień jako barwy narodowe pojawiają się chyba oficjalnie dopiero w 1792 roku.
    Takich smaczków jest mnóstwo - sam nie wiem, czy przetłumaczenie nazw okrętów na język polski jest trafne, a przede wszystkim w ogóle zasadne. We wszystkich dokumentach (zwykle niestety w języku niemieckim:-() pływa "Meerman" a nie jakiś "Wodnik", więc może we flocie polskiej pod Oliwą był jednak "Meerman" i tyle? Bohater tamtego czasu, czyli Admirał Arend Dijckman został "zniemczony" na Arend Dickmann ("dijck" po holendersku to "grobla", więc tłumaczenie na niemiecki powinno być raczej "Deichmann", zaś "dick" po niemiecku to "gruby"). Jeśli już ówcześni dokonywali pewnych "przekłamań" to nie ma się czemu dziwić, że po blisko 400 latach mamy wielkie kłopoty w dotarciu do prawdy.

    Powróćmy do konstrukcji "Meermana/Wodnika".
    Wiadomo że miał 86 (lub 96:-))) stóp długości, 24 szerokości i ładowność 100 łasztów. Najprawdopodobniej dwa ciągłe pokłady: niższy artyleryjski z możliwością załamania, uskoku i spoziomowania w części rufowej, wyższy dla prowadzenia walki przez żołnierzy piechoty. Sądzę, że jako jeden z większych okrętów "Wodnik" miał pokładzik dziobowy, oraz pokład na forkasztelu. Z tyłu przy tych wymiarach powinny być jeszcze dwa małe pokłady nad ciągłym pokładem górnym. Z pewnością miał rufę pawężową i kosz dziobowy. Uzbrojenie podane w Inwentarzu Wismarskim bez problemu powinno zmieścić się na dolnym pokładzie artyleryjskim, dlatego na wyższym pokładzie umieściłem tylko po parze (w forkasztelu i w części rufowej) najlżejszych dział wymienionych w dokumencie. Wymiary z inwentarza pokazują wprost, że okręt miał małe zanurzenie więc i szeroką płaską część denną. Czy był na styl holenderski czy może angielski, budowany metodą skorupową czy szkieletową? Tu o odpowiedź jest bardzo trudno: z jednej strony "anglofile" powołują się na fakt, że odpowiedzialny za tworzenie floty był mianowany przez samego króla Szkot James Murray, więc oczywiste wydaje się, że bliższa mu była metoda angielska. Z drugiej strony szkutnictwo holenderskie zaczynało w tym okresie święcić tryumfy jako tańsze o blisko 25% i bardzo szybkie w realizacji. Sam Murray nie budował okrętów, tylko robili to mistrzowie szkutniczy w Gdańsku; wiemy że z pieniędzmi w królewskiej kasie było krucho, więc może jednak korzystano z tańszych pomysłów niderlandzkich.
    Jest jeszcze wiele szczegółów, o których napiszę przy okazji kolejnych aktualizacji, a teraz przejdźmy do pierwszych etapów budowy.

    Szkielet z kartonu 1 mm wycięty laserem. Na lewej burcie ambrazury będą otwarte, więc od razu wstawiłem niby-lawety i trochę pomazałem wnętrza farbą.

    Poszycie poprzeczne. Tu trochę nonszalancko podszedłem do klejenia uznając, że jakoś tam będzie i niektóre ambrazury wyszły za wysoko. Należało poszczególne "oklejki" pasować od góry, od krawędzi pokładów i ewentualnie skracać na dole przy stępce. Przy zamkniętych furtach działowych praca jest trywialna (sterburta, czyli prawa burta), przy otwartych (bakburta) należy od wewnątrz przykleić ramy wzmacniające otwory.

    I "podposzycie" podłużne. Kluczowy element, by kadłub bez szpachlowania wyszedł poprawnie. Każdy pas poszycia musi być bardzo dokładnie uformowany nie tylko wzdłuż, ale również w poprzek, by obejmował krzywizny wręg. Niewielkie szpary nie mają znaczenia, najważniejsze jest uzyskanie obłości bez załamań i "krowich żeber". Po oklejeniu cały kadłub smaruję lekko rozrzedzonym wikolem i ewentualnie traktuję papierem ściernym, jeśli trzeba nawet kilka razy, by zminimalizować "ostre" kanty pomiędzy poszczególnymi pasami.

    Na to wreszcie idzie poszycie właściwe w kolorze. Kleje od dołu (stewa, dolne planki) aż do pierwszej listwy wzmacniającej. Następnie dopasowuję te pasy, w których są otwory ambrazur i dopiero docinam i wklejam opuszczona deskę. Tu udało się zaprojektować tak, że deski dopasowywane i wklejane na sam koniec są dwie i obie będą miały górną i dolną krawędź zakryte listwami, więc nawet nie trzeba było retuszować, bo wszystkie cztery białe "prześwity" będą zakryte listwami.

    Po długich rozważaniach rufa przyjęła następującą postać: nie będzie galerii rufowej, bo tak jest na akwareli Boya, który widział okręty. Ponieważ malarz zadał sobie trud umieszczenia takich galerii na drugoplanowym "Królu Dawidzie" i na "Tigernie", a nie pokazał ich na pierwszoplanowym "Meermanie" i "Meerweib" można przyjąć, że zrobił to świadomie i celowo.

    Zdobień nie będzie dużo, bo jak wcześniej pisałem, budowano okręty "po taniości", więc na lustrze rufy umieściłem rysunek herbu królewskiego, a poniżej panoramę Gdańska. Zupełnie nie przemawia do mnie wizja rufy "Meermana" w książce Mariana Huflejta, zarówno kolorystycznie jak i malarsko. A panorama Gdańska stąd, że bardzo często pojawiała się w tym miejscu nazwa okrętu lub właśnie scena marynistyczna bądź panorama macierzystego portu.

    To na razie tyle.
    Pozdrawiam
    Tomek

     

     

  1. AndDi 2021-01-24 15:22:28

    No faktycznie zabrałeś się za kontrowersyjny model. Ja znam chyba cztery opracowania Wodnika i każde jest inne. Wygląda na to, że będzie piąte i liczę u Cibie na ładne opracowanie graficzne. Zauważyłem, że dość nietypowo podszedłeś do furt, gdyż robisz je otwarte tylko po jednej stronie - ciekawe rozwiązanie, które miało zastosowanie przy dużych przechyłach.

  1. Seahorse 2021-01-24 16:50:45

    Tak to jest z flotą 1627 roku. Mało informacji więcej mitów. Co się uda graficznie osiągnąć, nie wiem. 

    Furty otwarte tylko na jednej burcie, to z jednej strony lenistwo (model testowy), z drugiej strony sprawdzenie, jak się klei model z zamkniętymi furtami (dla tych co są bardziej leniwi ode mnie:-)))

  1. Zygfryd 2021-01-24 16:59:30

    Szczerze, to takie okręty lubię tylko oglądać i nic więcej. Na tym kończy się moja wiedza. Ale teraz, zainteresowałeś mnie, bo to będzie polski okręt. Lubię historię i będę śledził temat, bo jestem ciekaw jak taki rodzimy statek mógł wyglądać. Nie ważne czy to będzie replika, czy podobny. Ważne, że wiesz co robisz i masz wiedzę na ten temat. Czyli można się spodziewać czegoś bardzo zbliżonego do tego, co faktycznie istniało. Trzymam kciuki

  1. Jacek-KP 2021-01-24 20:01:13

    Też jestem ciekaw twojego modelu i wykonania. WODNIK z MM niekoniecznie mi się podoba i chyba go sprzedam.

  1. AndDi 2021-01-24 20:09:16

    Też jestem ciekaw twojego modelu i wykonania. WODNIK z MM niekoniecznie mi się podoba i chyba go sprzedam.

    Jacek-KP

    A którego Wodnika masz z MM? Bo trochę ich było. Te pierwsze dwa to w zasadzie to samo.

  1. aragorn001 2021-01-25 10:38:22

    Witaj, miłe zaskoczenie, kibicuje i będę podglądał, mam te opracowanie z MMa, ale pewnie się skuszę na to twoje jak już będzie dostępne. Mam to trzecie ze zdjęć dodanych przez Andrzeja.

     

    Serdecznie pozdrawiam,

     

    --Adam

  1. AndDi 2021-01-25 10:49:44

    No to dla pełnej informacji o jeszcze jednym wydaniu Wodnika z serii okręty historyczne. Zamieszczam fotkę okładki i to chyba już wszystkie wydania kartonowe Wodnika. Jak ktoś wie o innych, to niech da info.

  1. Popeczek25 2021-01-25 12:49:44

    Faktycznie ciężki temat. Wątpie, czy gdziekolwiek zachowały się jakieś plany z budowy Wodnika, pozostają obrazy, ryciny itp. Ja mam to ostatnie wydanie z MMa choć czytałem,  że jest to właściwie fantazja i domysły autora opracowania, gdyż nie ma żadnych dokumentacji tej jednostki. Okręt z MMa wychodzi całkiem ładny ale czy to faktycznie Wodnik?  Nikt nie wie.  Ciekaw jestem Twojego projektu,  podpatrze z przyjemnością ;-) 

  1. Seahorse 2021-01-25 17:38:35

    Temat jest "gorący", bo bitwa miała ogromne znaczenie propagandowe zarówno w swoich czasach, w których "młoda polska flota pokonała wstrętnego i silnego Szweda", jak i po odzyskaniu niepodległości, gdzie silne nurty narodowościowe wymagały legend wielkich narodowych zwycięstw. Niedostatek dokumentów jest pochodną, moim zdaniem, braku "kultury morskiej", tzn. floty wojennej w zasadzie nie było, pojawiła się na krótko w czasach wojen ze Szwecją i jako kraj nigdy nie stworzyliśmy zasad/norm/reguł funkcjonowania marynarki, tak jak np. Brytyjczycy. Dlatego może jeśli nawet istniały dokumenty, to nie wydawały się one istotne i dość łatwo zaginęły.

    Oczywiście żadnych planów jak na razie nie odnaleziono, a jeśli przyjmiemy, tak jak ja w swoim modelu, że okręty były proweniencji holenderskiej, to rzeczą charakterystyczną jest właśnie to, że Holendrzy przez długi czas nie budowali wg planów i pierwszym poważnym traktatem, który pokazywał/tłumaczył i co najważniejsze ilustrował budowę holenderskich jednostek był traktat Witsen'a.

    Modele z MM, szczególnie te starsze mają w sobie "nutę" okrętu "Rotter Lowe", o czym pisałem wcześniej. Ostatniego wydania nie miałem w rękach, ale okładka jest "kosmiczna" i nie chodzi mi tu o krytykowanie autora rysunku, ale okręt nie ma prawie w ogóle zanurzenia, odnoszę wrażenie, że właśnie odrywa się od pasa startowego i za chwilę będzie leciał. W związku z czym już przewraca się na którąś burtę. Linia zanurzenia (granica między białym i brązowym) jest poprowadzona wzdłuż desek poszycia, co jest bez sensu i kończy się w związku z tym na rufie jakiś metr za wysoko. Modelu w ręku nie miałem, więc może "wewnątrz" jest lepiej. Ilustrator oczywiście może tego nie wiedzieć, więc to nie jest żaden przytyk, ale przy moim modelu i takiej okładce prosiłbym malarza o poprawki.

    Pozdrawiam

    Tomek

  1. AndDi 2021-01-25 19:46:38

    Zaciekawiłeś mnie Tomku i próbowałem znaleźć sklejonego Wodnika z 2015 roku z MM i nigdzie go nie znalazłem. Znalazłem za to fotkę z instrukcji tego modelu i wygląda, że to tylko na okładce jest tak namalowany, a w środku raczej dobrze jest (chyba?) . W sumie to ciekawe, że nie ma nigdzie sklejonego tego modelu. Inna ciekawostka, że nazwisko projektanta z 2004 roku jest takie same jak z 2015, różnią się tylko imionami:
    Patryk Zuzański
    Lech Zuzański

  1. aragorn001 2021-01-25 21:15:24

    Zaciekawiłeś mnie Tomku i próbowałem znaleźć sklejonego Wodnika z 2015 roku z MM i nigdzie go nie znalazłem. Znalazłem za to fotkę z instrukcji tego modelu i wygląda, że to tylko na okładce jest tak namalowany, a w środku raczej dobrze jest (chyba?) . W sumie to ciekawe, że nie ma nigdzie sklejonego tego modelu. Inna ciekawostka, że nazwisko projektanta z 2004 roku jest takie same jak z 2015, różnią się tylko imionami:
    Patryk Zuzański
    Lech Zuzański

    AndDi


    Andrzeju, to niedawno wydany model, sam numer i rok niewiele ma wspólnego z momentem wydania.

  1. AndDi 2021-01-25 21:38:24

    Trochę to podejrzewałem, bo Vasa była niby wydana w 2014 roku, a naprawdę wyszła w 2018 roku. Wodnik wyszedł później pewnie tak naprawdę mogło to być w 2019.

    I teraz właśnie się zorientowałem, że Vasę projektował też Lech Zuzański. Wodnika nie widziałem, ale Vasa to jest porażka kolorystyczna, a i papier nie za ciekawy. Jeżeli Wodnik jest podobny do Vasy, to nie wróżę mu dobrze

     

    EDIT

    Znalazłem fotki z wydania z 2015 roku u dwóch sprzedawców na Allegro i ponieważ mam wydanie z 2004 roku te je porównałem - są identyczne. Tak samo rozłożone na arkuszach, tak samo numerowane i ta sama kolorystyka.

    Ciekawy biznes robi MM, wydanie z 2004 roku jest wydane jako pojedynczy numer, a z 2015 jako potrójny, co by mogło sugerować, że jest to coś innego, a chyba nie jest

  1. Seahorse 2021-01-25 22:35:47

    Koledzy,

    można się "poznęcać" nad rysunkiem z instrukcji, bo jest nad czym, ale czy ma to sens? Absurdalnie wielka figura galionowa, bardzo duże zanurzenie, źle poprowadzone szoty marsli, brak halsów, brak lin do sprzątania żagli (gejtawy, gordingi).... Liczba dział większa niż w Wismarze, ale powiedzmy, że nie ma dowodu na to, że ma być taka sama - może w 1627 okręt miał więcej dział. W moim odczuciu (wiem, wiem, że tylko żaglowcami się zajmuję), to taki model trochę bardziej niż "sylwetkowy". Jeśli założymy, że kadłub jest ok, to trzeba ogromnej wiedzy i ogromnej pracy, by coś z tego modelu wycisnąć. Nie wiem, czy konstrukcja kadłuba została jakoś przerobiona, ale kojarzę, że w relacjach ten kadłub zawsze stwarzał problemy i bez styroduru czy pianki nie ma sensu zaczynać.

    Pozdrawiam

    Tomek

  1. AndDi 2021-01-25 22:48:33

    Jak widać ma sens


    P.S. Jak coś jest źle zrobione (a tym bardziej że się za to płaci), to trzeba o tym mówić.

  1. Seahorse 2021-02-09 22:15:00

    Witam,
    miło mi, że model wzbudził u części z Kolegów zadowolenie i radość, ale również wszystkie uwagi krytyczno-badawcze cieszą, bo świadczą, że to temat ciekawy i nieobcy (takim tematem "obcym" mogłaby być fleuta "Zeehaen" czy też inny "Witte Swaen" albo "Axel Thorsen":-)) Wszystkie one są w planach)
    Niedawno dowiedziałem się, że w opracowaniach z okresu międzywojennego "Meermann" był ponoć tłumaczony na "Żeglarz":-) Sporo na temat nazewnictwa naszych okrętów pisze w swojej książce p. M. Huflejt, dochodząc do wniosku, że niemiecki "meermann" nie ma odpowiednika w mitologii i legendach polskich (niemiecki meermann był raczej stworem dobrym dla ludzi i pomocnym) i "wodnik" jako trochę złośliwy stwór "słodkowodny" zupełnie nie pasuje na nazwę okrętu. Z tymi nazwami jest wielki zamęt, bo np. "Fliegende Hirsch" to "Latający/Biegnący/Pędzący/Rączy* Jeleń" (* właściwe podkreślić:-)). Jeszcze odważniej autor podchodzi do nazwy "Feurblase", czyli "Płomień". Otóż wyprowadza on tezę, że nazwa ta jest niemieckim tłumaczeniem z holenderskiego i oznacza wg. traktatu N. Witsena jedynie typ okrętu "vuurblaas" - okrętów budowanych w Niderlandach ze świerku w celu znacznego zmniejszenia zanurzenia i nie jest nazwą własną. Ot, takie ciekawostki!

    Budowa kadłuba zajęła trochę więcej czasu, bo chciałem przygotować model jak najprostszy, by tak popularna jednostka nie miała zbyt wysokiego "progu wejścia", ale po obejrzeniu "produkcji" zdecydowałem, że muszę zdecydowanie przesunąć się na osi od MM w kierunku Shipyarda. A to oznaczało zerwanie prawie wszystkich wewnętrznych powierzchni burt i wyklejanie ich od nowa, rozrysowanie od nowa wszystkich poręczy i jeszcze kilka drobnych zmian.
    Ale w końcu dokleiłem listwy, pokłady, poręcze. Na grodziach przykleiłem kształtowniki i ścianki, by nadać ten charakterystyczny S-owaty kształt. Do tych ścianek dokleiłem drzwi i na końcu pokryłem deskami "na zakładkę".
    Dokleiłem też pionowe belki wewnątrz burt i tu pozwoliłem sobie na trochę uproszczeń, bo konstrukcja była bardziej zagmatwana. Ale ambitnym modelarzom obiecuję, że przy kolejnej holenderskiej jednostce podejmę próbę zaprojektowania dokładnie każdej deseczki, listwy i belki.
    Przykleiłem również kosz dziobowy, jeszcze bez żadnych belek i gretingu, bo wydaje mi się dużo prostsze dopasowanie belek do tej konstrukcji, niż przyklejenie belek najpierw, a potem szukanie sposobu jak zniwelować mikroskopijne różnice i błędy, by jakoś ten kosz "zamknąć".

    Do zrobienia została reszta poszycia, detale na pokładzie (barierki, schodnie, pompy, etc), szalupa i może jakieś proste, skromne ozdoby. A potem najprzyjemniejsze, czyli sznurkologia.

    Pozdrawiam

    Tomek

  1. AndDi 2021-02-09 22:26:30

    Bardzo ładnie się prezentuje i sylwetkowo i kolorystycznie. 

  1. Szwagier 2021-02-09 22:59:30

    Sylwetkę ma piękna... Zapowiada się świetny model. 

  1. Piterkowiec 2021-02-11 15:10:16

    Pięknie wygląda ten kadłub,

    hymm chyba już wiem co u mnie będzie następne na macie.

  1. Jacek-KP 2021-02-15 20:43:56

    Interesujący kształt ma ten żaglowiec. Ciekawy profil kadłuba. Podoba mi się twoje wykonanie. Ale nie dziwota, wiadomo KTO to klei :-)

Rezultaty 0 - 20 z 50 pozycji
Udostępnij temat: