Mały Modelarz 4-5-6/2023 Włoski pancernik "Vittorio Veneto"
-
Pojawił się dziś na sklepowych półkach oczekiwany od lat włoski pancernik Vittorio Veneto. Poprzednie wydanie miało miejsce roku pańskiego 1983, 41 lat temu. Było znacznie mniej zdetalizowane jeśli chodzi o model i znacznie bardziej zdetalizowane, jeśli chodzi o okładkę. Oba wydania są w skali 1:300. Autorem wydania PRLowskiego jest Bogusław Czyżyński, a dzisiejszego - Roman Staszałek (m.in.: MM 1-2-3/2022 Dornier Do17 Z-1, MM 10-11-12/2015 CANT Z-506B Airone, MM 10-12/2014 USS Essex, MM 7-8-9/2011 HMS Ark Royal). Jest to całkiem nowe opracowanie na podstawie czasopisma "Wilk Morski" wydawnictwa Madoń Media, nr 4, kwiecień 2012 (autorzy: Sławomir Brzeziński i Wojciech Kwiatkowski). Instrukcja współczesnego opracowania jest bogata, z dużą ilością literek i obrazków. Rys historyczny wyczerpujący dokonania pancernika (nie było o czym pisać). Nakład 7000 egzemplarzy.
Model jest tylko dla zuchwałych - poziom detali wymaga wzroku młodzieńca (takich drobiazgów jeszcze nie widziałem), a ilość elementów (6 stron miękkich z wręgami i 20 stron kartonu) oczekuje cierpliwości starca. Malowanie jest bardzo atrakcyjne - bliski naszym sercom (bo biało-czerwony) pokład powinien się wyróżniać na każdej wystawie. Wiele kartek wycinanki jest zadrukowana obustronnie. Patrząc pod światło to raz pudło, raz trafienie - na pewno będzie sporo retuszowania. Samolocików widzę trzy - dwa dwupłaty IMAM Ro.43 oraz jeden myśliweczek Reggiane Re.2000. O laserach i innych dodatkach na razie nie ma informacji.
I najważniejsze - w następnym numerze wystąpi brytyjski dwusilnikowy samolot De Havilland Mosquito FB.VI. FB, czyli w wersji fighter-bomber. Autorem opracowania będzie ponownie Roman Staszałek. Możemy spodziewać się reprintu wydania z roku 2000 lub niewielkich zmian (malowanie?), więc może wyjdzie jeszcze w tym roku.
Życzę powodzenia wszystkim odważnym, którzy się podejmą sklejenia pancernika i gratuluję na zaś tym nielicznym hardkorom, którzy go skończą.
-
Vittorio , jak to Vittorio , dobrze, że jest nareszcie. Ale mnie ten Mosquito interesuje. Kleiłem to opracowanie z 2000 roku , całkiem fajne było. Mógłbym jeszcze raz się za niego wziąć ( stary już dawno rozbity) , ale mogliby zrobić go metodą na jedną wręgę . Wiem, że raczej poza ewentualną zmianą malowania nie mam na co liczyć ale tak sobie cicho myślę , że fajnie by było .
-
Vittorio , jak to Vittorio , dobrze, że jest nareszcie. Ale mnie ten Mosquito interesuje. Kleiłem to opracowanie z 2000 roku , całkiem fajne było. Mógłbym jeszcze raz się za niego wziąć ( stary już dawno rozbity) , ale mogliby zrobić go metodą na jedną wręgę . Wiem, że raczej poza ewentualną zmianą malowania nie mam na co liczyć ale tak sobie cicho myślę , że fajnie by było .
-
,..Wiem, że raczej poza ewentualną zmianą malowania nie mam na co liczyć ale tak sobie cicho myślę , że fajnie by było .
Nie wiem czemu taka opinia VV to całkiem nowy projekt. Inny niż stare wydanie. Wielka szkoła da że nie 1/200 ale moim zdaniem spory progres. Nawet te dziadki z MM wiedzą że gówna nikt już nie kupi. A chcąc zarobić na sprzedaży bo pewnie ich już nikt nie sponsoruje muszą robić dobre modele. I dobrze szkoda żeby kiedyś MM miało przestać istnieć
-
,..Wiem, że raczej poza ewentualną zmianą malowania nie mam na co liczyć ale tak sobie cicho myślę , że fajnie by było .
Nie wiem czemu taka opinia VV to całkiem nowy projekt. Inny niż stare wydanie. Wielka szkoła da że nie 1/200 ale moim zdaniem spory progres. Nawet te dziadki z MM wiedzą że gówna nikt już nie kupi. A chcąc zarobić na sprzedaży bo pewnie ich już nikt nie sponsoruje muszą robić dobre modele. I dobrze szkoda żeby kiedyś MM miało przestać istnieć
-
MM VV 23
Piękne wejście po wielu latach, tym bardziej jak wiecie z tego właśnie modelu ale VV-83 przerabiam model na wersję Litorio ROMA po 40 latach od kiedy to skleiłem Vittorio Veneto z MM w roku 1984/5.
Przejrzałem wycinankę omawianą w tym wpisie. Oczywiście kupiłem ją sobie.
I mam pytanie:
Dlaczego mimo upływu 40 lat wznowienia projektu nadal kolorystyka i malowanie tego pięknego, ostatniego Włoskiego pancernika jest tak nie prawdziwa. Taki okręt mimo zapewnień w opisie opracowania
NIE ISTNIAŁ !
Tak ciężko nadać kolory n.p. z okresu świetności tego okrętu. Musimy wiedzieć że Vittorio Veneto był ranny 4 razy. Pewnie w trakcie remontów nie jechali po farbę do CASTO tylko malowali tym co było na stanie. Ale te pasy biało-czerwone na pokładach skrajnych - bleee A już przegięciem jest takie malowanie na drewnianym pokładzie który jest w MM23. Taki pokład byłby zwyczajnie za śliski. Pokład był drewniany dla odciążenia konstrukcji. Z drugiej strony i to dosłownie, pokład dziobowy był ryflowany, stalowy...
W moim pojęciu takie detale są uzasadnione zdroworozsądkowym podejściem do tematu.
Włosi by tego tak nie wymyślili - na bank - Włosi mają gust i polot do dziś dnia w wielu branżach... Ale nie pływałem na tej łajbie i swoje opinie przekazuje na podstawie przeczytania naprawdę wielu tekstów o tym ostatnim pancerniku morza śródziemnego.
-
MM VV 23
Piękne wejście po wielu latach, tym bardziej jak wiecie z tego właśnie modelu ale VV-83 przerabiam model na wersję Litorio ROMA po 40 latach od kiedy to skleiłem Vittorio Veneto z MM w roku 1984/5.
Przejrzałem wycinankę omawianą w tym wpisie. Oczywiście kupiłem ją sobie.
I mam pytanie:
Dlaczego mimo upływu 40 lat wznowienia projektu nadal kolorystyka i malowanie tego pięknego, ostatniego Włoskiego pancernika jest tak nie prawdziwa. Taki okręt mimo zapewnień w opisie opracowania
NIE ISTNIAŁ !
Tak ciężko nadać kolory n.p. z okresu świetności tego okrętu. Musimy wiedzieć że Vittorio Veneto był ranny 4 razy. Pewnie w trakcie remontów nie jechali po farbę do CASTO tylko malowali tym co było na stanie. Ale te pasy biało-czerwone na pokładach skrajnych - bleee A już przegięciem jest takie malowanie na drewnianym pokładzie który jest w MM23. Taki pokład byłby zwyczajnie za śliski. Pokład był drewniany dla odciążenia konstrukcji. Z drugiej strony i to dosłownie, pokład dziobowy był ryflowany, stalowy...
W moim pojęciu takie detale są uzasadnione zdroworozsądkowym podejściem do tematu.
Włosi by tego tak nie wymyślili - na bank - Włosi mają gust i polot do dziś dnia w wielu branżach... Ale nie pływałem na tej łajbie i swoje opinie przekazuje na podstawie przeczytania naprawdę wielu tekstów o tym ostatnim pancerniku morza śródziemnego.
-
Włosi zastosowali metodę szybkiej identyfikacji malując te biało czerwone pasy na swoich okrętach. To jest malowanie jak najbardziej realnelistyczne. Pierwsze wydanie VV nie było realistyczne cały drewniany pokład.
W necie jest bardzo gruba dyskusja w tym temacie i wychodzi że jednak to jak najbardziej rzeczywiste malowanie
-
Włosi zastosowali metodę szybkiej identyfikacji malując te biało czerwone pasy na swoich okrętach. To jest malowanie jak najbardziej realnelistyczne. Pierwsze wydanie VV nie było realistyczne cały drewniany pokład.
W necie jest bardzo gruba dyskusja w tym temacie i wychodzi że jednak to jak najbardziej rzeczywiste malowanie
Pojawił się dziś na sklepowych półkach oczekiwany od lat włoski pancernik Vittorio Veneto. Poprzednie wydanie miało miejsce roku pańskiego 1983, 41 lat temu. Było znacznie mniej zdetalizowane jeśli chodzi o model i znacznie bardziej zdetalizowane, jeśli chodzi o okładkę. Oba wydania są w skali 1:300. Autorem wydania PRLowskiego jest Bogusław Czyżyński, a dzisiejszego - Roman Staszałek (m.in.: MM 1-2-3/2022 Dornier Do17 Z-1, MM 10-11-12/2015 CANT Z-506B Airone, MM 10-12/2014 USS Essex, MM 7-8-9/2011 HMS Ark Royal). Jest to całkiem nowe opracowanie na podstawie czasopisma "Wilk Morski" wydawnictwa Madoń Media, nr 4, kwiecień 2012 (autorzy: Sławomir Brzeziński i Wojciech Kwiatkowski). Instrukcja współczesnego opracowania jest bogata, z dużą ilością literek i obrazków. Rys historyczny wyczerpujący dokonania pancernika (nie było o czym pisać). Nakład 7000 egzemplarzy.
Model jest tylko dla zuchwałych - poziom detali wymaga wzroku młodzieńca (takich drobiazgów jeszcze nie widziałem), a ilość elementów (6 stron miękkich z wręgami i 20 stron kartonu) oczekuje cierpliwości starca. Malowanie jest bardzo atrakcyjne - bliski naszym sercom (bo biało-czerwony) pokład powinien się wyróżniać na każdej wystawie. Wiele kartek wycinanki jest zadrukowana obustronnie. Patrząc pod światło to raz pudło, raz trafienie - na pewno będzie sporo retuszowania. Samolocików widzę trzy - dwa dwupłaty IMAM Ro.43 oraz jeden myśliweczek Reggiane Re.2000. O laserach i innych dodatkach na razie nie ma informacji.
I najważniejsze - w następnym numerze wystąpi brytyjski dwusilnikowy samolot De Havilland Mosquito FB.VI. FB, czyli w wersji fighter-bomber. Autorem opracowania będzie ponownie Roman Staszałek. Możemy spodziewać się reprintu wydania z roku 2000 lub niewielkich zmian (malowanie?), więc może wyjdzie jeszcze w tym roku.
Życzę powodzenia wszystkim odważnym, którzy się podejmą sklejenia pancernika i gratuluję na zaś tym nielicznym hardkorom, którzy go skończą.