Lokomotywa WR-360 wydawnictwo Modelik 1/25
-
"Hallo fellow modellers" jak mawia pewien YT-er z Węgier słowackiego pochodzenia.
Oto dama, która nie pozwoliła kontynuować pracy nad pierwszym żaglowcem jaki zamierzałem popełnić. Już dziewczyna była rozpoczęta i mimo że, ciężko szło i miałem odstawić ten projekt na rzecz żaglowca, to nie mogłem jej tego zrobić. Już przy wcześnieszym pojeździe szynowym, choć zamierzałęm malować i szpachlować to nie zrobiłem tego (oprócz elementów podwozia) i zapowiedziałęm, że już tylko standard. Ale postanowiłem jeszcze raz spróbować i zobaczyć jak to jest tak poszpachować, poszlifować, pogłądzić, pomalować. Było w tym trochę modelarstwa ... takiego dla bogatych. Im masz więcej droższych specyfików i lepiej pomalujesz, waloryzujesz, modulujesz, konturujesz, washujesz to lepiej wygląda. Starałem się nie przesadzić, nic nie wybłyszczałem żeby cały czas był to model papierowy. Wnętrze pozostawiłem w większości w standardzie. Do modelu dokupiłęm "lasery", taką książkę z czeskiej dobrej księgarni modelarskiej, sprzęgi z polskiego sklepu wysyłkowego ze Szczecina, kalkomanie od innego zestawu. Sam model słaby. Autor opracowania poszedł na łatwiznę. W sieci znalazłem modele plastikowe i żywiczne tej maszyny (chińska firma-plastik, czeska firma-żywica). Autor zrobił identycznie wraz z nieprawdziwymi elementami i z błędnym skalowaniem niektórych elementów i dość ubogi w elementy ten model. Na podstawie monografii próbowałem coś dorobić (m.in. piaskownice, przewody powietrzne/olejowe, chłodnicę oleju, 2 zbiorniki, jakąś tam rurę fakturowaną, chyba miskę olejową, zabudowanie miejsca wału koła zamachowego, zastrzały, żarówki w lampach i przeszklenie lamp, klamki), na ile pozwalały mi umiejętności i pomoc kolegi w zaprojektowaniu takich krążków na drukarce 3D do tej właśnie chłodnicy (wygląda jak starodawny kaloryfer). Nie wszystko udało mi się zwymiarować na podstawie zdjęć z monografii, rysunki techniczne były tam tylko takie ogólne. Nity dałem na przykład troche za duże. Przedział silnika nie ma wewnątrz wręg i jak dobrze się przyjrzeć jest odrobinę zwichrowany. Sam silnik to właściwie makieta, nie model. Ja nie mam wykształcenia technicznego i wiedzę mam ogólną,.. no męską po prostu, którą czerpię z ogólnodostępnych źródeł i z rozmów z kolegami z pracy. Taka trochę zabawka wyszła. Podstawkę zrobiłem podobnie jak przy drezynie WM-10.
Myślę że, autor opracowania powinien zrobić więcej. Te lokomotywy są w kilku muzeach w Europie. Zeszyt, ołówek, miarka, suwmiarka, aparat fotograficzny, trochę chęci i wiedzy o kolejnictwie i byłoby lepiej. No...model był dobrze spasowany.. i tyle pochwał.
Na końcu 2 zdjęcie z modelem gotowym (jeszcze kalkomanie i sprzęgi żywiczne będą).
Nietypowo, ponieważ to będzie tylko jedno zamieszczenie przebiegu prac nad moim modelem; szybko więc przeniosę ten wątek do relacji zakończonych; galerię zamieszczę wkrótce;
dzięki
Marek
"Hallo fellow modellers" jak mawia pewien YT-er z Węgier słowackiego pochodzenia.
Oto dama, która nie pozwoliła kontynuować pracy nad pierwszym żaglowcem jaki zamierzałem popełnić. Już dziewczyna była rozpoczęta i mimo że, ciężko szło i miałem odstawić ten projekt na rzecz żaglowca, to nie mogłem jej tego zrobić. Już przy wcześnieszym pojeździe szynowym, choć zamierzałęm malować i szpachlować to nie zrobiłem tego (oprócz elementów podwozia) i zapowiedziałęm, że już tylko standard. Ale postanowiłem jeszcze raz spróbować i zobaczyć jak to jest tak poszpachować, poszlifować, pogłądzić, pomalować. Było w tym trochę modelarstwa ... takiego dla bogatych. Im masz więcej droższych specyfików i lepiej pomalujesz, waloryzujesz, modulujesz, konturujesz, washujesz to lepiej wygląda. Starałem się nie przesadzić, nic nie wybłyszczałem żeby cały czas był to model papierowy. Wnętrze pozostawiłem w większości w standardzie. Do modelu dokupiłęm "lasery", taką książkę z czeskiej dobrej księgarni modelarskiej, sprzęgi z polskiego sklepu wysyłkowego ze Szczecina, kalkomanie od innego zestawu. Sam model słaby. Autor opracowania poszedł na łatwiznę. W sieci znalazłem modele plastikowe i żywiczne tej maszyny (chińska firma-plastik, czeska firma-żywica). Autor zrobił identycznie wraz z nieprawdziwymi elementami i z błędnym skalowaniem niektórych elementów i dość ubogi w elementy ten model. Na podstawie monografii próbowałem coś dorobić (m.in. piaskownice, przewody powietrzne/olejowe, chłodnicę oleju, 2 zbiorniki, jakąś tam rurę fakturowaną, chyba miskę olejową, zabudowanie miejsca wału koła zamachowego, zastrzały, żarówki w lampach i przeszklenie lamp, klamki), na ile pozwalały mi umiejętności i pomoc kolegi w zaprojektowaniu takich krążków na drukarce 3D do tej właśnie chłodnicy (wygląda jak starodawny kaloryfer). Nie wszystko udało mi się zwymiarować na podstawie zdjęć z monografii, rysunki techniczne były tam tylko takie ogólne. Nity dałem na przykład troche za duże. Przedział silnika nie ma wewnątrz wręg i jak dobrze się przyjrzeć jest odrobinę zwichrowany. Sam silnik to właściwie makieta, nie model. Ja nie mam wykształcenia technicznego i wiedzę mam ogólną,.. no męską po prostu, którą czerpię z ogólnodostępnych źródeł i z rozmów z kolegami z pracy. Taka trochę zabawka wyszła. Podstawkę zrobiłem podobnie jak przy drezynie WM-10.
Myślę że, autor opracowania powinien zrobić więcej. Te lokomotywy są w kilku muzeach w Europie. Zeszyt, ołówek, miarka, suwmiarka, aparat fotograficzny, trochę chęci i wiedzy o kolejnictwie i byłoby lepiej. No...model był dobrze spasowany.. i tyle pochwał.
Na końcu 2 zdjęcie z modelem gotowym (jeszcze kalkomanie i sprzęgi żywiczne będą).
Nietypowo, ponieważ to będzie tylko jedno zamieszczenie przebiegu prac nad moim modelem; szybko więc przeniosę ten wątek do relacji zakończonych; galerię zamieszczę wkrótce;
dzięki
Marek