S/S Poznań

Krótkimi skokami naprzód... Coś tam uda się skleić, mimo braku czasu. Dobre i to. Część dziobowa już przygotowana do zamontowania w nich ładowni. Teraz czas na część rufową.

Część rufową postanowiłem wykonać inaczej niż część dziobową. Całe wręgi (wcześniej nacięte) dokleiłem do podłużnicy z częścią denną, blokując je poprzeczną częścią od wersji "bez ładowni". To ustaliło symetrię kadłuba i usztywniło ją. Po wyschnięciu kleju zbędne części zostaną usunięte, a niepotrzebne fragmenty wręg odcięte. Pozostaną tylko przyklejone wręgi od wersji "z ładownią". Ten sposób  bardziej zapewni symetrię kadłuba, niż sposób wykonania części dziobowej. 

Po usunięciu niepotrzebnych fragmentów wręg, właściwie tylko podłużnica utrzymuje w pionie sklejoną, dość ciężką rufę, która ma tendencję do kiwania się  w lewo i prawo. Usztywniłem więc ten fragment na wzór usztywnienia dziobu. Dodałem wstawki, które usztywniają rufę a jednocześnie stanowią podłoże dna ładowni nr: 3 i 4. Do ustawienia wręgi 6/7 - oddzielającą obie ładownie, trzeba w części dennej statku wykonać szczeliny ustalające jej położenie. W dnie ładowni nr:4 występuje stopień, więc należy przypasować tę niszę do podłogi ładowni. Jak zwykle to bywa, trzeba zawsze coś naprostować, przesunąć. wyprostować, a co się spierniczyło - naprawić. 

W końcu uporałem się z głównym szkieletem statku. Teraz przyszedł czas na wykonanie i zainstalowanie czterech ładowni. Wezmę się za to chyba po niedzieli.

Teraz mam pytanie: Gdy chcę znaleźć w galerii jakiś model i wpisuję w okienko wyszukiwania jego nazwę, to wyskakuje mi taki komunikat: "Wystąpił nieoczekiwany błąd aplikacji". Czy u was ten serwis tez nie działa, czy to tylko u mnie jest coś nie tak? Trwa to już dość długo. 

Świetna relacja. Jeśli chodzi o poziome wstawki usztywniające szkielet, to jak takie robię w skrzydłach samolotowych i też się sprawdzają.

Jacek-KP
To jest konieczność,ponieważ w miejscach osadzenia czterech ładowni trzeba usunąć górę wręg. Rozpórki zostaną usunięte po sklejeniu całego pudła kadłuba. Tej niewygody nie ma w wersji "bez ładowni", która ma kompletne wręgi, podłużnice i wzmocnienia.  Myślę, że w każdym modelu dodatkowe wzmocnienia mogą tylko pomóc, czy jest to statek, samolot czy czołg. 
Na razie mam problem, gdyż przyplątało mi się wirusowe zapalenie spojówek. Słabo widzę, oczy bolą, relacja może być w takim wypadku opóźniona jak również klejenie.  



Faktycznie, bardzo dokuczliwa przypadłość. Na jedno oko prawie nie widzę. Siłą woli dokończyłem ładownie dziobowe i przy pomocy silnej lupy, a jutro jestem u okulisty.

Przez ładownię rufową nr:3 i 4 przebiega wał napędowy, który jest w osłonie. Stelaż osłony wału w ładowni nr:4 jest za długi o około 10 mm. Po prostu trzeba go skrócić. Osłona jest prawidłowej długości. Pochyłe ściany ładowni czwartej  miały tendencję do układania się w płytką falę, więc wzmocniłem je tekturką o grubości o,5 mm. Wszystkie ładownie są na swoim miejscu, więc temat ładowni został już zamknięty. Teraz przychodzi kolej na zainstalowanie pokładów i zamknięcia pudła kadłuba.

S.S Poznań był jednym z pięciu pierwszych polskich statków, które zostały zakupione we Francji i przycumowały w 1927 roku w nowo powstałym porcie w Gdyni. Woziły one węgiel, rudę i inne materiały. Statki miały dno ładowni wyłożone grubymi deskami. Według ówczesnej techniki, tak się wtedy budowało frachtowce. 

Prace przy modelu mocno zwolniły, gdyż widzę wszystko jak za mleczną szybą, a ostrość wzroku jest taka, że w miejscu jednej linii, widzę dwie linie i bywa tak, że albo wcinam się w materiał, albo tnę obok. Okulista twierdzi, że oczy zaatakował silny wirus i taka sytuacja może trwać 4 tygodnie. Więc albo mogę na ten czas odłożyć klejenie, albo ryzykować , że coś wyjdzie krzywo i niedokładnie. 

Bardzo współczuję, powrotu do zdrowia.

Zbyszek001

Dzięki bardzo.

Powolutku, pomalutku na ile mnie obecnie stać posuwam sprawę do przodu. Przykleiłem pokład dziobowy i rufowy. Wyszło to równo dzięki zastosowaniu tymczasowych rozpórek. Krawędzie zostały spasowane ze sobą. Po wyschnięciu pudła kadłuba, rozpórki zostały usunięte przez luki ładowni i jest OK. Następnym krokiem będzie wypełnienie pianką florystyczną pustych przestrzeni między wręgami. Autor opracowania dobrze rozrysował elementy poszycia wraz ze sklejkami do montażu poszycia, bez wypełnienia tych przestrzeni pianką. Tak bym to zrobił i było by OK. Jednak na wszelki wypadek zastosuję piankę, aby później nie żałować, jakby coś mi nie wyszło.

Pianka poszła w ruch - prosta robota.

Hmm, jakiś czas temu kupiłem sobie tę piankę, ale za diabła nie umiem się do niej przekonać Moźe kiedyś...

Wojok
Faktycznie, pianka jest dość delikatna i wymaga delikatnej obróbki. Niestety, podczas tych prac mocno pyli. Żeby nie mieć biurka w szaro-burym pyle, włączam odkurzacz z blisko umieszczoną ssawką. Prawie cały pył zostaje usunięty. Wypełniona powierzchnia pianką jest delikatna i może się wgniatać. Aby temu zapobiec, biorę na palec małą ilość wikolu i delikatnie wcieram ją w piankę. Wystarczy naprawdę minimalna, mała ilość kleju, aby po godzinie powierzchnia pianki zrobiła się twarda, nie pyliła i nie wgniatała. Można teraz na nią przyklejać elementy poszycia. Można też tę piankę potraktować szybkoschnącą szpachlówką do drewna i oszlifować ją. Ja kupiłem szpachlówkę firmy Dukra w cenie 8 zł. za 200 gram. Jest w kolorze sosny (taka była w sklepie) i przymierzam się do pokrycia kadłuba. Zobaczymy jak to wyjdzie, bo po tych zakraplanych do oczu kropelkach i żelach obraz świata mam nieostry. Faktem jest, że do pracy z pianką trzeba mieć trochę cierpliwości i nie gderających współmieszkańców. 

.... Interesuje mnie jak robisz pokrycie pianki tym wikolem?.... 

Limaks

Już wcześniej pisałem, że biorę na palec odrobinę kleju i delikatnie wcieram w piankę. Spełnia to porządane zadanie.Zresztą każdy sposób jest dobry, który prowadzi do celu. Może być, że twój sposób natryskiwania sprajem, jest nawet lepszy. 

 

....Długo używasz tej pianki jako wypełniacz do szkieletów? ....

Limaks

Dokładnie nie pamiętam, ale było to w latach 2010 - 2011. Zacząłem jej używać gdzieś tak około mojego trzeciego modelu, gdy dwa poprzednio wykonane dostały tzw. "krowich żeber" i za diabła nie mogłem się ich pozbyć. Wtedy zobaczyłem gdzieś na portalu jak jakiś modelarz wypełnia puste przestrzenie posiekaną i zgniecioną makulaturą z gazet. Podchwyciłem pomysł, z tą różnicą, że zamiast makulatury użyłem pianki. Z makulaturą mi nie wyszło. Później dowiedziałem się, że ta makulatura była spryskiwana klejem, tworząc takie niby pakuły. Ja jednak zostałem przy piance.

Pomimo że kadłub był wypełniony pianką, to jednak trzeba było z lekka potraktować go szpachlówką do drewna i wyrównać występujące tu i ówdzie wgłębienia i górki. Wystarczyła cienka warstwa szpachlówki aby wyrównać całą powierzchnię kadłuba. Taka cienka warstwa koloru sosny, szybko wysychała, wystarczyło 40 minut aby można było ja wygładzić. Być może jeszcze gdzieś zrobię korektę, ale na dzień dzisiejszy kadłub wygląda tak: 

Powoli posuwam się do przodu. Mimo że kadłub był w miarę równo wyszpachlowany, to jednak przyklejone poszycie i tak trzeba było przeszlifować. Teraz muszę dorobić ciemno-czerwoną farbę (np. wiśniową) do pomalowania dna.

Dzisiaj pomalowałem poszycie dna farbą akrylową. Do czerwonej farby dodałem odrobinę czarnej i wyszedł kolor wiśniowy. Poszycie malowałem małym wałkiem używanym do rozprowadzenia kleju do tapet. Położyłem dwie warstwy farby. Powierzchnia wygląda jak po malowaniu pistoletem. Doklejona została też powierzchnia pokładu dziobowego. Teraz kadłub czeka aż farba i klej wyschnie.

Ale numer! Długo myślałem nad prostymi rzeczami aż sam się sobie dziwię. Do użebrowania ładowni trzeba było przykleić osłonę tak, aby pasowała ona z ramą luków ładowni. Sęk w tym że części jest więcej i co bym nie robił, zawsze jakaś część została. Chyba problem leży w tym, że opracowanie posiada kilka wersji, więc prawdopodobnie podbierałem części z innej wersji. W końcu wziąłem to na rozum i przypasowałem te drobiazgi do siebie. Uff!

A weź tego babola przykryj "zharmonizowaną" pokrywą ładowni

Wojok

Jakoś dałem sobie radę i teraz jest dobrze. Ale faktycznie nie wiem co robiono z pokrywami podczas odsłaniania ładowni. Czy były one odkładane na bok, czy też ściągane w harmonijkę. Nie natrafiłem na fotografie czy opisy tego faktu. Trzeba się nad tym zastanowić. 
Obecnie wykonałem ramę luków ładowni i jak zwykle, trzeba było sporo zastanowienia, coś dodać, coś odjąć, coś przyciąć aby całość pasowała do otworów w pokładzie. Dokleiłem też element lewej burty śródokręcia, który będzie służył jako baza linii wodnej. Będę chciał najpierw uzbroić część dziobową w elementy na pokładzie (oprócz masztu) a później dopiero wezmę się za część rufową.



W końcu statek doczekał założenia burt dziobowych i śródokręcia. Założyłem sobie, że dalsze założenie burt i pokładów rufowych nastąpi w dalszej kolejności. Skupię się teraz na wyposażeniu pokładu dziobowego we wszystkie jego elementy (oprócz masztów). Trochę to potrwa, gdyż aby otrzymać obły kształt rolek i wałków wind dźwigowych, należy je wykonać z setek kółeczek o średnicach 1,8 - 3,8 mm. Podczas przeglądania wycinanki okazało się, że brakuje ścianek bocznych do jednej z wind. (są 4 windy, a ścianek jest dla trzech). Nie stanowi to żadnego problemu, gdyż można je sobie dorysować na czarnym brystolu.

Uff... część dziobowa statku skończona. Prawie nad każdą częścią było zastanawianie, kombinowanie pasowanie. Przy windzie kotwicznej sporo kółek mi zostało, gdyż gdybym chciał je wszystkie zamontować, to ten napęd nie zmieścił by się w podstawie windy. Podobna sprawa była w obramowaniu luków ładowni. Po korektach wszystko pasuje więc prace zostały przeniesione na część rufową, gdzie na razie zostały położne pokłady.

Rezultaty 0 - 20 z 42 pozycji
Udostępnij publikację:

Dodany przez Rumak

Rumak
Jestem klubowiczem od 2011-11-27