KONKURS- HMS Enterprize- Shipyard
-
Jak juz zaczalem naprawiac to i poszlo troche do przodu. Sa sztaksle. Ten jeden jest zlozony tak jak umialem i na tyle co internet pozwolil mi popaczac zdjecia. Lezy on tak walniety byle jak. Z tego co patrzalem to powinna tam byc siatka, ale nie wiem czy ona byla na Enterprizie czy nie i poza tym nie chcialem juz tam cudowac. Tan drugi sztaksel jeszcze nie zlozony bedzie podobnie wygladal.
I na tym zakoncze wieszanie zagli. Pozostale mam rozrysowane, ale im wiecej ich wieszam tym gorzej to wyglada. Ogolnie model bardzo mi sie podoba tak dlugo jak nie patrze na zagle
.
-
A ja mógłbym "paczać" cały dzień z żaglami, bez... Nitkologia to wydział studiów których chyba nie zdołam zaliczyć
Te nitki nie sa takie grozne na jakie wygladaja. Kazda ma gdzies poczatek i koniec. Jak sie je robi w miare w kolejnosci to idzie bardzo szybko.
A na koniec efekt jest taki, ze sam sie zastanawiam jak mi sie to w ogole udalo powiazac.
Odnosnie prac przy modelu to ide za ciosem. Zakoczylem prace przy zaglach. Powiazalem tez wiekszosc olinowania ruchomego przy bukszprycie i pomiedzy fokmasztem i grotmasztem. Liny nie chcialy sie ukladac i zwisac tak jakbym chcial. Niektore ulalo mi sie ulozyc "na sline", a niektore potraktowalem bardzo mocno rozwodnionym wikolem (bardziej to wygladalo jak biala woda). Mam na dzieje, ze te co sie jakos powyginaly na prawo i lewo uloza sie kiedys pod wplywem grawitacji
. Czeka mnie teraz dluzza przerwa, wiec kolejny update bedzie w czerwcu.
-
A ja mógłbym "paczać" cały dzień z żaglami, bez... Nitkologia to wydział studiów których chyba nie zdołam zaliczyć
Te nitki nie sa takie grozne na jakie wygladaja. Kazda ma gdzies poczatek i koniec. Jak sie je robi w miare w kolejnosci to idzie bardzo szybko.
A na koniec efekt jest taki, ze sam sie zastanawiam jak mi sie to w ogole udalo powiazac.
Odnosnie prac przy modelu to ide za ciosem. Zakoczylem prace przy zaglach. Powiazalem tez wiekszosc olinowania ruchomego przy bukszprycie i pomiedzy fokmasztem i grotmasztem. Liny nie chcialy sie ukladac i zwisac tak jakbym chcial. Niektore ulalo mi sie ulozyc "na sline", a niektore potraktowalem bardzo mocno rozwodnionym wikolem (bardziej to wygladalo jak biala woda). Mam na dzieje, ze te co sie jakos powyginaly na prawo i lewo uloza sie kiedys pod wplywem grawitacji
. Czeka mnie teraz dluzza przerwa, wiec kolejny update bedzie w czerwcu.
-
Hehe no nie bedzie to jakas przyjemnosc. Mam egzamin pod koniec miesiaca i musze sie w koncu ogarnac i zaczac przygotowywac.
Z ciekawostek majowka tez jest w Chinach i tez zaczyna sie pierwszego maja, ale trwa 5 dni.
No to tylko zdaj !
Jasiu wraca do domu i ojciec pyta
- zdałeś ?
-zdałem, tylko jedna była uszczerbiona.
-
Hehe no nie bedzie to jakas przyjemnosc. Mam egzamin pod koniec miesiaca i musze sie w koncu ogarnac i zaczac przygotowywac.
Z ciekawostek majowka tez jest w Chinach i tez zaczyna sie pierwszego maja, ale trwa 5 dni.
No to tylko zdaj !
Jasiu wraca do domu i ojciec pyta
- zdałeś ?
-zdałem, tylko jedna była uszczerbiona.
-
Egzamin zdany, nawet lepiej niz oczekiwalem
. Juz wracam do budowy. W okresie mojej "nieobecnosci" powstalo kilka rzeczy- kotwice, pompy, latarnie, boje i falkonety. Na okrecie sa tez zamontowane furty. Falkonety wyszly troche nie w skali, ale to bedzie widac jak na okrecie juz beda. Latarnie nie sa moja mocna strona, ale i tak jestem z nich zadowolony.
Przez ostatnie kilka dni wiazalem sznurki, ale zbraklo mi nici. Zostalo mi dokladnie 6 do powiazania. Tak wiec, olinowanie ruchome jest w praktycznie gotowe
Juz jedna noga jestem na finishu.
Od razu tez z pytaniem o bandery. Chialem je zrobic z tkaniny, ale jak to pomalowac/namalowac??? Podjalem kilka prob, ale bez zadmych sensownych rezultatow.
-
Egzamin zdany, nawet lepiej niz oczekiwalem
. Juz wracam do budowy. W okresie mojej "nieobecnosci" powstalo kilka rzeczy- kotwice, pompy, latarnie, boje i falkonety. Na okrecie sa tez zamontowane furty. Falkonety wyszly troche nie w skali, ale to bedzie widac jak na okrecie juz beda. Latarnie nie sa moja mocna strona, ale i tak jestem z nich zadowolony.
Przez ostatnie kilka dni wiazalem sznurki, ale zbraklo mi nici. Zostalo mi dokladnie 6 do powiazania. Tak wiec, olinowanie ruchome jest w praktycznie gotowe
Juz jedna noga jestem na finishu.
Od razu tez z pytaniem o bandery. Chialem je zrobic z tkaniny, ale jak to pomalowac/namalowac??? Podjalem kilka prob, ale bez zadmych sensownych rezultatow.
-
Jak nie muszą powiewać i pod wpływem dmuchnięcia załopotać (?) To przejdź się do pierwszego lepszego punktu drukującego wizytówki i poproś o skrawek papieru o odpowiedniej fakturze pod flagę. Drukować czy malować zdecyduj sam.
Jest tak ogromny wybór że, zwariujesz jak Ci wywali na ladę katalog
Skoro w PL jest masa takich usług to w CHRL pewnie też (?)
GRATULACJE ZDANIA EGZAMINÓW
-
Jak nie muszą powiewać i pod wpływem dmuchnięcia załopotać (?) To przejdź się do pierwszego lepszego punktu drukującego wizytówki i poproś o skrawek papieru o odpowiedniej fakturze pod flagę. Drukować czy malować zdecyduj sam.
Jest tak ogromny wybór że, zwariujesz jak Ci wywali na ladę katalog
Skoro w PL jest masa takich usług to w CHRL pewnie też (?)
GRATULACJE ZDANIA EGZAMINÓW
-
Jak nie muszą powiewać i pod wpływem dmuchnięcia załopotać (?) To przejdź się do pierwszego lepszego punktu drukującego wizytówki i poproś o skrawek papieru o odpowiedniej fakturze pod flagę. Drukować czy malować zdecyduj sam.
W tej wypowiedzi nabardziej podoba mi sie "to sie przejdz". Tu wyglada to troche inaczej niz w PL, GPS w wiekszosci przypadkow nawet nie uwzglednia pieszej opcji. Poza ty potrzeba na to duzo czasu i samozaparcia. Wiekszosc biznesow jest z reguly w jednym miejscu tj. 15 drukarni obok siebie, a pozniej 50km ani jednej. Tak samo z mechanikami, restauracjami itd. Przy ulicy na ktorej mieszkam, moze 1km, jest 7 aptek i 8 fryzjerow
.
Wracajac do drukowania to ogolnie takie rzeczy to tu sie online zalatwia. Jest to troche skomplikowane. Zeby to zrobic to najpierw musze wytlumaczyc zonie o co mi chodzi, zeby ta przetlumaczyla chinczykowi. Poza tym podejrzewam, za dla jednej sztuki nikt tu nawet nie bedzie udawal, ze daloby rade zrobic.Probowalem wydrukowac na materiale, ale drukarka za nic nie chciala go "wciagnac". Udalo mi sie wydrukowac na papierze do kaligrafii, ktory jest bardzo cienki i ogolnie nie wyglada zle.
Wracajac do modelu to wiele rzeczy jest juz na miejscu, pompy, kotwice, latarnie. Te ostatnie zostawilem tak jak byly. Wiem, ze tam powinien by taki stozek, ale balem sie ze popsuje jak zaczne przy nich grzebac.
Powiazalem tez ostatnie sznurki, wiec olinowanie mozna uznac za zakonczone.Buchty sa takze w trakcie produkcji
.
Mam jeszcze jedna kotwice do zamocowania. Ta jedna chcialem jakos polaczyc z ta dluga wystajaca belka (nie wiem jak ona sie nazywa, fiszbelka??). Wiecie moze jak to zrobic? wgl jak ta belka powinna wygladac itp? albo chociaz jak sie nazywa??
-
Jak nie muszą powiewać i pod wpływem dmuchnięcia załopotać (?) To przejdź się do pierwszego lepszego punktu drukującego wizytówki i poproś o skrawek papieru o odpowiedniej fakturze pod flagę. Drukować czy malować zdecyduj sam.
W tej wypowiedzi nabardziej podoba mi sie "to sie przejdz". Tu wyglada to troche inaczej niz w PL, GPS w wiekszosci przypadkow nawet nie uwzglednia pieszej opcji. Poza ty potrzeba na to duzo czasu i samozaparcia. Wiekszosc biznesow jest z reguly w jednym miejscu tj. 15 drukarni obok siebie, a pozniej 50km ani jednej. Tak samo z mechanikami, restauracjami itd. Przy ulicy na ktorej mieszkam, moze 1km, jest 7 aptek i 8 fryzjerow
.
Wracajac do drukowania to ogolnie takie rzeczy to tu sie online zalatwia. Jest to troche skomplikowane. Zeby to zrobic to najpierw musze wytlumaczyc zonie o co mi chodzi, zeby ta przetlumaczyla chinczykowi. Poza tym podejrzewam, za dla jednej sztuki nikt tu nawet nie bedzie udawal, ze daloby rade zrobic.Probowalem wydrukowac na materiale, ale drukarka za nic nie chciala go "wciagnac". Udalo mi sie wydrukowac na papierze do kaligrafii, ktory jest bardzo cienki i ogolnie nie wyglada zle.
Wracajac do modelu to wiele rzeczy jest juz na miejscu, pompy, kotwice, latarnie. Te ostatnie zostawilem tak jak byly. Wiem, ze tam powinien by taki stozek, ale balem sie ze popsuje jak zaczne przy nich grzebac.
Powiazalem tez ostatnie sznurki, wiec olinowanie mozna uznac za zakonczone.Buchty sa takze w trakcie produkcji
.
Mam jeszcze jedna kotwice do zamocowania. Ta jedna chcialem jakos polaczyc z ta dluga wystajaca belka (nie wiem jak ona sie nazywa, fiszbelka??). Wiecie moze jak to zrobic? wgl jak ta belka powinna wygladac itp? albo chociaz jak sie nazywa??
-
Dzięki za wyjaśnienie jak wygląda infrastruktura u Ciebie. To trochę tak jak bym zwiedzał Chiny, mnie bardzo fascynują takie informacje. Czegoś się dowiedziałem ciekawego o odległych krainach.
Flagi jak "malowane" , z tymi sznurkami / linami wyglądają naprawdę superowo !
Pewnie u Was papier do kaligrafii wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Bo i technika pisania inna
Pędzel z wyrafinowanego włosia i kształcie, w stosunku do wykutej stalówki która może być złotniczym arcydziełem... ?
Co do zawiłości z nazwami i wykonaniem tego czegoś przy kotwicach
to chyba tylko Andrzeje mogą coś tu napisać. ( mówię oczywiście o osobach aktywnych na forum )
Ja mogę tylko pogrzebać...
Z informacji słownych wynika stosowanie podobnej konstrukcji również na niektórych okrętach angielskich jeszcze na początku XVI w. Dlatego obecnie kilku autorów (w tym bardzo znani) zakłada, że przynajmniej na piętnastowiecznych karakach linę kotwiczną owijano wokół tej belki niczym wokół nie dającej się obracać szpuli (rys.8).
Rys.8. Przyjmowana przez niektórych autorów wersja wykorzystania ciągłej belki do obkładania liny kotwicznej.
Najczęściej nie opatrują tej konstatacji żadnym komentarzem na temat praktyczności takiego rozwiązania, co najwyżej dodając niezbyt frasobliwie, że „ze względu na nieruchomość belki, nawijanie i odwijanie liny kotwicznej wymagało bardzo długiego czasu”. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę, że kilkanaście (albo i kilkadziesiąt) metrów liny kotwicznej, napinanych przez kotwicę, znajdowało się pod wodą, a drugie tyle leżało w zwojach w komorze, to kolejne luzowanie pętli zaciśniętych na belce, aby w końcu wybierać lub wypuszczać po parę centymetrów, uważam za nonsensowne. Prawie uniemożliwiałoby użycie mechanicznych środków do podnoszenia kotwicy (braszpili, kabestanów) i monstrualnie opóźniałoby tę czynność. O ile jestem w stanie - mimo wszystko – wyobrazić sobie takich ruch w górę, to zupełnie nie wierzę, by w razie konieczności nagłego opuszczenia kotwicy dla uratowania okrętu, marynarze dłubali przy pętlach na belce luzując żmudnie linę kotwiczną króciutkimi odcinkami. Nie jest też możliwe, by puszczali kotwicę całkiem swobodnie, a po osiągnięciu przez nią dna, wybierali drugi, kilkudziesięciometrowy fragment liny kotwicznej z komory, by ją dopiero zacząć mozolnie nawijać na belkę od przeciwnego końca! Moim zdaniem, to wszystko są absurdalne pomysły, mimo pełnego zgadzania się z nimi różnych badaczy. Dlatego uważam, że musiała istnieć alternatywna technika mocowania, mimo braku możliwości nakładania liny (jak na późniejszych pachołach kotwicznych) od wolnych końców belki, których tutaj po prostu nie było. Jedną z propozycji przedstawił Frank Howard, a ja wyjaśniam, jak się dało takie mocowanie szybko zrealizować (rys.9).
Rys.9. Po lewej koncepcja Franka Howarda, wyjaśniająca możliwość racjonalnego podwiązywania liny kotwicznej do belki bez wolnych końców, po prawej moje wyjaśnienie faz dokonywania tej operacji. Po usunięciu przewiązu obciążona lina powraca natychmiast do pozycji wyjściowej (1) i może być wybierana wyciągarką. Jeśli takiego owinięcia belki podwójną liną dokona się nie raz – jak na rysunku – a wiele razy, otrzymany zostanie obraz bardzo podobny do tego z ilustracji 7.
Niewątpliwie to pomysł spełniający wszystkie praktyczne wymogi (prędkie mocowanie, błyskawiczne luzowanie), a problemem jest wyłącznie minimalne zróżnicowanie w stosunku do ilustracji z rys.7, JEDYNEGO znanego z epoki wyobrażenia liny kotwicznej nawiniętej na taką belkę. Mianowicie u Howarda zarówno część liny biegnąca do kluzy, jak ta kierująca się do komory lin kotwicznych, odchodzą z tej samej strony belki (tj. od dołu), podczas gdy na rys.7 mamy jedno ramię odchodzące z dołu, a drugie z góry belki. Inną koncepcję, całkowicie zgodną z ilustracją 7, przedstawiam na rys.10.
To mój autorski pomysł, więc proszę nie pytać o „źródła”. Oczywiście nie fetyszyzuję absolutnej wiarygodności detali z ilustracji 7 i nie głoszę wyższości swojej interpretacji nad koncepcją Howarda – to raczej ćwiczenie umysłowe dla wykazania istnienia wielu logicznych możliwości korzystania z takiej belki. Także w takim rozwiązaniu lina kotwiczna mogła być szybko mocowana do belki i szybko uwalniana, a kotwicę dało się łatwo wyciągać kołowrotem o osi poziomej lub pionowej. Jedynym warunkiem była względnie mała sztywność liny, całkiem jednak typowa dla tamtych czasów, kiedy kotwice nie osiągnęły jeszcze gigantycznych wymiarów i mas, a liny kotwiczne nawijano bezpośrednio na wały braszpili i kabestanów, bez uciekania się do pomocniczej „liny bez końca” (której można się domyślać najwcześniej u schyłku XV w.). To nawinięcie liny kotwicznej na obrotowy wał realizowano wtedy w taki sposób, jak w późniejszych bębnach koła sterowego – lina kotwiczna wchodziła z jednej strony, otaczała bęben kilkoma zwojami i wychodziła z przeciwnej strony, kierowana do komory.Pełna wersja informacji o kotwicach tu: ( niesamowite jak wiele wiedzy przechodzi obok nas )
http://santisimatrinidad.jun.pl/printview.php?t=405&start=0&sid=d3ad3993bf5526099f4899f8c175785a
-
Dzięki za wyjaśnienie jak wygląda infrastruktura u Ciebie. To trochę tak jak bym zwiedzał Chiny, mnie bardzo fascynują takie informacje. Czegoś się dowiedziałem ciekawego o odległych krainach.
Flagi jak "malowane" , z tymi sznurkami / linami wyglądają naprawdę superowo !
Pewnie u Was papier do kaligrafii wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Bo i technika pisania inna
Pędzel z wyrafinowanego włosia i kształcie, w stosunku do wykutej stalówki która może być złotniczym arcydziełem... ?
Co do zawiłości z nazwami i wykonaniem tego czegoś przy kotwicach
to chyba tylko Andrzeje mogą coś tu napisać. ( mówię oczywiście o osobach aktywnych na forum )
Ja mogę tylko pogrzebać...
Z informacji słownych wynika stosowanie podobnej konstrukcji również na niektórych okrętach angielskich jeszcze na początku XVI w. Dlatego obecnie kilku autorów (w tym bardzo znani) zakłada, że przynajmniej na piętnastowiecznych karakach linę kotwiczną owijano wokół tej belki niczym wokół nie dającej się obracać szpuli (rys.8).
Rys.8. Przyjmowana przez niektórych autorów wersja wykorzystania ciągłej belki do obkładania liny kotwicznej.
Najczęściej nie opatrują tej konstatacji żadnym komentarzem na temat praktyczności takiego rozwiązania, co najwyżej dodając niezbyt frasobliwie, że „ze względu na nieruchomość belki, nawijanie i odwijanie liny kotwicznej wymagało bardzo długiego czasu”. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę, że kilkanaście (albo i kilkadziesiąt) metrów liny kotwicznej, napinanych przez kotwicę, znajdowało się pod wodą, a drugie tyle leżało w zwojach w komorze, to kolejne luzowanie pętli zaciśniętych na belce, aby w końcu wybierać lub wypuszczać po parę centymetrów, uważam za nonsensowne. Prawie uniemożliwiałoby użycie mechanicznych środków do podnoszenia kotwicy (braszpili, kabestanów) i monstrualnie opóźniałoby tę czynność. O ile jestem w stanie - mimo wszystko – wyobrazić sobie takich ruch w górę, to zupełnie nie wierzę, by w razie konieczności nagłego opuszczenia kotwicy dla uratowania okrętu, marynarze dłubali przy pętlach na belce luzując żmudnie linę kotwiczną króciutkimi odcinkami. Nie jest też możliwe, by puszczali kotwicę całkiem swobodnie, a po osiągnięciu przez nią dna, wybierali drugi, kilkudziesięciometrowy fragment liny kotwicznej z komory, by ją dopiero zacząć mozolnie nawijać na belkę od przeciwnego końca! Moim zdaniem, to wszystko są absurdalne pomysły, mimo pełnego zgadzania się z nimi różnych badaczy. Dlatego uważam, że musiała istnieć alternatywna technika mocowania, mimo braku możliwości nakładania liny (jak na późniejszych pachołach kotwicznych) od wolnych końców belki, których tutaj po prostu nie było. Jedną z propozycji przedstawił Frank Howard, a ja wyjaśniam, jak się dało takie mocowanie szybko zrealizować (rys.9).
Rys.9. Po lewej koncepcja Franka Howarda, wyjaśniająca możliwość racjonalnego podwiązywania liny kotwicznej do belki bez wolnych końców, po prawej moje wyjaśnienie faz dokonywania tej operacji. Po usunięciu przewiązu obciążona lina powraca natychmiast do pozycji wyjściowej (1) i może być wybierana wyciągarką. Jeśli takiego owinięcia belki podwójną liną dokona się nie raz – jak na rysunku – a wiele razy, otrzymany zostanie obraz bardzo podobny do tego z ilustracji 7.
Niewątpliwie to pomysł spełniający wszystkie praktyczne wymogi (prędkie mocowanie, błyskawiczne luzowanie), a problemem jest wyłącznie minimalne zróżnicowanie w stosunku do ilustracji z rys.7, JEDYNEGO znanego z epoki wyobrażenia liny kotwicznej nawiniętej na taką belkę. Mianowicie u Howarda zarówno część liny biegnąca do kluzy, jak ta kierująca się do komory lin kotwicznych, odchodzą z tej samej strony belki (tj. od dołu), podczas gdy na rys.7 mamy jedno ramię odchodzące z dołu, a drugie z góry belki. Inną koncepcję, całkowicie zgodną z ilustracją 7, przedstawiam na rys.10.
To mój autorski pomysł, więc proszę nie pytać o „źródła”. Oczywiście nie fetyszyzuję absolutnej wiarygodności detali z ilustracji 7 i nie głoszę wyższości swojej interpretacji nad koncepcją Howarda – to raczej ćwiczenie umysłowe dla wykazania istnienia wielu logicznych możliwości korzystania z takiej belki. Także w takim rozwiązaniu lina kotwiczna mogła być szybko mocowana do belki i szybko uwalniana, a kotwicę dało się łatwo wyciągać kołowrotem o osi poziomej lub pionowej. Jedynym warunkiem była względnie mała sztywność liny, całkiem jednak typowa dla tamtych czasów, kiedy kotwice nie osiągnęły jeszcze gigantycznych wymiarów i mas, a liny kotwiczne nawijano bezpośrednio na wały braszpili i kabestanów, bez uciekania się do pomocniczej „liny bez końca” (której można się domyślać najwcześniej u schyłku XV w.). To nawinięcie liny kotwicznej na obrotowy wał realizowano wtedy w taki sposób, jak w późniejszych bębnach koła sterowego – lina kotwiczna wchodziła z jednej strony, otaczała bęben kilkoma zwojami i wychodziła z przeciwnej strony, kierowana do komory.Pełna wersja informacji o kotwicach tu: ( niesamowite jak wiele wiedzy przechodzi obok nas )
http://santisimatrinidad.jun.pl/printview.php?t=405&start=0&sid=d3ad3993bf5526099f4899f8c175785a
-
Dzieki. Dzieki.
W dalszej czesci tego artykulu jest info na ten temat, albo o czyms bardzo podobnym. Kryje sie to pod nazwa zurawik podchwytowy. Troche probowalem poszukac, ale moj internet milczy na ten temat, albo cos zle szukam. Fraza "fishing an anchor" w wyszukiwarce to juz calkiem jakas abstrakcja
Cos tam zrobilem. Jakas tam belka jest. Zasade dzialania tez rozumiem. Na dniach zamontuje i zobacze co z tego wyjdzie.
-
Dzieki. Dzieki.
W dalszej czesci tego artykulu jest info na ten temat, albo o czyms bardzo podobnym. Kryje sie to pod nazwa zurawik podchwytowy. Troche probowalem poszukac, ale moj internet milczy na ten temat, albo cos zle szukam. Fraza "fishing an anchor" w wyszukiwarce to juz calkiem jakas abstrakcja
Cos tam zrobilem. Jakas tam belka jest. Zasade dzialania tez rozumiem. Na dniach zamontuje i zobacze co z tego wyjdzie.
-
Hejka,
To o czym mowa w tym artykule, to "kotbelka"
Ale Ty już masz je zainsalowane w modelu. Na prawoburtowej masz podwieszoną luźno kotwicę.
Ta belka, którą na fotkach wskazałeś strzałkami, to całkiem inna para kaloszy - ja akurat nie mam pojęcia, co to za wynalazek
Ale wygląda jakby miało służyć do wciągania kotwicy na pokład. Na "Darze Pomorza" odpowiednikiem tego byłby chyba żurawik na pokładzie dziobowym. Ale to tylko gdybanie
-
Hejka,
To o czym mowa w tym artykule, to "kotbelka"
Ale Ty już masz je zainsalowane w modelu. Na prawoburtowej masz podwieszoną luźno kotwicę.
Ta belka, którą na fotkach wskazałeś strzałkami, to całkiem inna para kaloszy - ja akurat nie mam pojęcia, co to za wynalazek
Ale wygląda jakby miało służyć do wciągania kotwicy na pokład. Na "Darze Pomorza" odpowiednikiem tego byłby chyba żurawik na pokładzie dziobowym. Ale to tylko gdybanie
-
Hejka,
To o czym mowa w tym artykule, to "kotbelka"
Ale Ty już masz je zainsalowane w modelu. Na prawoburtowej masz podwieszoną luźno kotwicę.
Ta belka, którą na fotkach wskazałeś strzałkami, to całkiem inna para kaloszy - ja akurat nie mam pojęcia, co to za wynalazek
Ale wygląda jakby miało służyć do wciągania kotwicy na pokład. Na "Darze Pomorza" odpowiednikiem tego byłby chyba żurawik na pokładzie dziobowym. Ale to tylko gdybanie
Wojok jest bliżej prawdy niż "żurawik podchwytowy". Żurawik podchwytowy, widzę bardziej służył do opuszczania lub podbierania np. szalup lub ładunków z wody ew. w "drugie mańkę"Jestem za tym że : To są "kotbelki". Kotbelek na jednym żaglowcu mogło być kilka: stałe poziome, stałe pionowe ( montowane w burtach), ruchome poprzeczne ( na burtach oparte )
Zlokalizowane w strefie dziobowej i przeznaczone do obsługi kotwic i przy manewrach cumowania oraz kotwiczenia. Wielokrotnie czytając o tym natrafiałem na określenie "kotwicy Admiralskiej" ale jaki to mogło mieć związek jedno z drugim to już nie wiem ? Najwięcej na ten temat znalazłem na forum KOGA. https://koga.net.pl
Kopiowanie tego tutaj nie ma sensu. Ilość informacji dla ambitnych
Sławku, pewne jest że, nie jest to goła belka rzucona z pokładu w stronę burty. Ma ona swoje olinowanie, bloczki, przelotki i zasadę działania.
-
Hejka,
To o czym mowa w tym artykule, to "kotbelka"
Ale Ty już masz je zainsalowane w modelu. Na prawoburtowej masz podwieszoną luźno kotwicę.
Ta belka, którą na fotkach wskazałeś strzałkami, to całkiem inna para kaloszy - ja akurat nie mam pojęcia, co to za wynalazek
Ale wygląda jakby miało służyć do wciągania kotwicy na pokład. Na "Darze Pomorza" odpowiednikiem tego byłby chyba żurawik na pokładzie dziobowym. Ale to tylko gdybanie
Wojok jest bliżej prawdy niż "żurawik podchwytowy". Żurawik podchwytowy, widzę bardziej służył do opuszczania lub podbierania np. szalup lub ładunków z wody ew. w "drugie mańkę"Jestem za tym że : To są "kotbelki". Kotbelek na jednym żaglowcu mogło być kilka: stałe poziome, stałe pionowe ( montowane w burtach), ruchome poprzeczne ( na burtach oparte )
Zlokalizowane w strefie dziobowej i przeznaczone do obsługi kotwic i przy manewrach cumowania oraz kotwiczenia. Wielokrotnie czytając o tym natrafiałem na określenie "kotwicy Admiralskiej" ale jaki to mogło mieć związek jedno z drugim to już nie wiem ? Najwięcej na ten temat znalazłem na forum KOGA. https://koga.net.pl
Kopiowanie tego tutaj nie ma sensu. Ilość informacji dla ambitnych
Sławku, pewne jest że, nie jest to goła belka rzucona z pokładu w stronę burty. Ma ona swoje olinowanie, bloczki, przelotki i zasadę działania.
-
Dzieki za wsparcie.
Znalazlem! Nie wiem jak to na polski jezyk sie tlumaczy, ale po angielsku to FISH DAVIT. Sluzylo to do wyciagania kotwicy, a dokladnie do trzymania lap kotwicy, zeby nie bily o kadlub. Z jednej strony byla mocowana do pokladu, a z drugiej wystawala. Marynarze mogli ja wysuwa na prawo lub lewo w zaleznosci z ktorej strony byla kotwica podnoszona.
Uzywanie kotbelki bylo nazywane przez anglikow "catting" a tej mojej niewiadomej "fishing" (ze niby oni lowili ta kotwice). I przez te ich glupie nazwy internet mi glupieje
Caly dzien spedzilem na poszukiwaniu glupiej belkiAle za to jestem dumny z siebie, ze znalazlem
Pare obrazkow, ale nie wiem jak ich jakosc.
-
Dzieki za wsparcie.
Znalazlem! Nie wiem jak to na polski jezyk sie tlumaczy, ale po angielsku to FISH DAVIT. Sluzylo to do wyciagania kotwicy, a dokladnie do trzymania lap kotwicy, zeby nie bily o kadlub. Z jednej strony byla mocowana do pokladu, a z drugiej wystawala. Marynarze mogli ja wysuwa na prawo lub lewo w zaleznosci z ktorej strony byla kotwica podnoszona.
Uzywanie kotbelki bylo nazywane przez anglikow "catting" a tej mojej niewiadomej "fishing" (ze niby oni lowili ta kotwice). I przez te ich glupie nazwy internet mi glupieje
Caly dzien spedzilem na poszukiwaniu glupiej belkiAle za to jestem dumny z siebie, ze znalazlem
Pare obrazkow, ale nie wiem jak ich jakosc.
-
Hmm, nie wiem, czy nie mylisz przyczyn ze skutkami ?
Faktem jest, że znajdziesz więcej korzystając z ich głupich nazw. I nie dotyczy to tylko żeglarstwa.
Jak fizycy odkryją coś w świecie ciągle nieodgadnionym i nie wiedzą co odkryli to nadają temu czemuś nazwę - cyt.prof. A.Dragan
Ja szukam po polsku, nie wysilam się. Wyszukiwarki same sobie muszą poradzić z tym czego szukam. W końcu po co jest ta IA czy tam AI ?
Trza się uprzeć
-
Hmm, nie wiem, czy nie mylisz przyczyn ze skutkami ?
Faktem jest, że znajdziesz więcej korzystając z ich głupich nazw. I nie dotyczy to tylko żeglarstwa.
Jak fizycy odkryją coś w świecie ciągle nieodgadnionym i nie wiedzą co odkryli to nadają temu czemuś nazwę - cyt.prof. A.Dragan
Ja szukam po polsku, nie wysilam się. Wyszukiwarki same sobie muszą poradzić z tym czego szukam. W końcu po co jest ta IA czy tam AI ?
Trza się uprzeć
Jak juz zaczalem naprawiac to i poszlo troche do przodu. Sa sztaksle. Ten jeden jest zlozony tak jak umialem i na tyle co internet pozwolil mi popaczac zdjecia. Lezy on tak walniety byle jak. Z tego co patrzalem to powinna tam byc siatka, ale nie wiem czy ona byla na Enterprizie czy nie i poza tym nie chcialem juz tam cudowac. Tan drugi sztaksel jeszcze nie zlozony bedzie podobnie wygladal.
. Ogolnie model bardzo mi sie podoba tak dlugo jak nie patrze na zagle
.
I na tym zakoncze wieszanie zagli. Pozostale mam rozrysowane, ale im wiecej ich wieszam tym gorzej to wyglada