"De Zeven Provincien" 1665, drugie podejście (1:100, od podstaw)
-
Witam ponownie,
Dziękuję za opinie.Jak to się stało, że w lipcu nie pochwaliłem się postępami? Nie wiem. Może z powodu amoku wywołanego maratonem połączonym ze sprintem, by model pojawił się w tym roku:-)))Dokończyłem więc różne drobnostki na pokładzie i kadłubie i ... wreszcie dokleiłem rzeźby na rufie. Wydrukowane w żywicy i pomalowane. Taka ilość warstw, detali, pasków, listew dała się we znaki, bo pojawiły się drobna nieścisłość pomiędzy drukiem 3D a bryłą kadłuba. Umiejscowiona centralnie na rufie bogini nie sięgała nogami do postumentu - pogrubiłem więc postument o jedną warstwę tektury. Reszta, o dziwo, przykleiła się mniej więcej tak jak planowałem. Tak to wyszło:Obok łodzi trzymanej na pokładzie (zwykle na zapasowych stengach zamocowanej linami do pokładu) była jeszcze druga łódź (boot) holowana za okrętem (czasem płynąca samodzielnie). Dokładny projekt takiej łodzi dostałem od Aba Hovinga.Ale nie myślcie sobie, że to gotowe części - ten format nie ma możliwości rozwinięcia brył na powierzchnię, więc i tak musiałem punkt po punkcie to przerysować, skorygować grubości elementów, trochę uprościć, by wykonać taką łódeczkę o długości ok 10 cm.Na rufie oprócz rzeźb są również latarnie w liczbie 5 sztuk. Jedną skleiłem testowo (nie chwalę się jakością pracy, bo ... nie ma czym)I ostatnia praca robiona w pośpiechu to kolumny masztów, stengi, marsy i całe mnóstwo "wichajstrów", które to wszystko trzymało w kupie.Poglądowy widok, jak to w ma kiedyś(:-)) wyglądać:Pierwsze elementy olinowania na zdjęciach:Tyle na dziśPozdrawiamTomek
-
Witam ponownie,
Dziękuję za opinie.Jak to się stało, że w lipcu nie pochwaliłem się postępami? Nie wiem. Może z powodu amoku wywołanego maratonem połączonym ze sprintem, by model pojawił się w tym roku:-)))Dokończyłem więc różne drobnostki na pokładzie i kadłubie i ... wreszcie dokleiłem rzeźby na rufie. Wydrukowane w żywicy i pomalowane. Taka ilość warstw, detali, pasków, listew dała się we znaki, bo pojawiły się drobna nieścisłość pomiędzy drukiem 3D a bryłą kadłuba. Umiejscowiona centralnie na rufie bogini nie sięgała nogami do postumentu - pogrubiłem więc postument o jedną warstwę tektury. Reszta, o dziwo, przykleiła się mniej więcej tak jak planowałem. Tak to wyszło:Obok łodzi trzymanej na pokładzie (zwykle na zapasowych stengach zamocowanej linami do pokładu) była jeszcze druga łódź (boot) holowana za okrętem (czasem płynąca samodzielnie). Dokładny projekt takiej łodzi dostałem od Aba Hovinga.Ale nie myślcie sobie, że to gotowe części - ten format nie ma możliwości rozwinięcia brył na powierzchnię, więc i tak musiałem punkt po punkcie to przerysować, skorygować grubości elementów, trochę uprościć, by wykonać taką łódeczkę o długości ok 10 cm.Na rufie oprócz rzeźb są również latarnie w liczbie 5 sztuk. Jedną skleiłem testowo (nie chwalę się jakością pracy, bo ... nie ma czym)I ostatnia praca robiona w pośpiechu to kolumny masztów, stengi, marsy i całe mnóstwo "wichajstrów", które to wszystko trzymało w kupie.Poglądowy widok, jak to w ma kiedyś(:-)) wyglądać:Pierwsze elementy olinowania na zdjęciach:Tyle na dziśPozdrawiamTomek
-
Na rufie oprócz rzeźb są również latarnie w liczbie 5 sztuk. Jedną skleiłem testowo (nie chwalę się jakością pracy, bo ... nie ma czym)
Haha! Kpisz sobie z Nas?
Ja tam na żaglowcach się nie znam, ale lubię podziwiać. Ten okręt (dobrze to nazywam?) jest po prostu śliczny! A wykonanie zwala z nóg. Właśnie dlatego cieszę się, że jestem na Kartonówkach wśród takich modelarzy
-
Na rufie oprócz rzeźb są również latarnie w liczbie 5 sztuk. Jedną skleiłem testowo (nie chwalę się jakością pracy, bo ... nie ma czym)
Haha! Kpisz sobie z Nas?
Ja tam na żaglowcach się nie znam, ale lubię podziwiać. Ten okręt (dobrze to nazywam?) jest po prostu śliczny! A wykonanie zwala z nóg. Właśnie dlatego cieszę się, że jestem na Kartonówkach wśród takich modelarzy
-
Witajcie.
W słowniku kulturalnego człowieka nie ma oczywiście słów, którymi mozna by opisać tak długą przerwę w relacji... nie będę więc tłumaczył, dlaczego tak długo nic nowego nie pojawiło się.
To, że model jest już od kilku miesięcy w sprzedaży, to z pewnością wszyscy, którzy się nim interesują, już wiedzą. Zacząłem w końcu żmudną pracę nad olinowaniem. Na początek poszły wyblinki na najniższym piętrze want. Jeśli dobrze policzyłem, to jest ich 1628 szt. (węzełków). Teraz już będzie łatwiej, bo po godzinie dwóch będzie widać postępy, takie jak np na fokmaszcie, gdzie już stoi stenga z wantami, sztagiem i baksztagami (te liny jeszcze nie są naciągnięte) Wykonałem od razu "top rope", czyli układ lin, który służył do podnoszenia/opuszczania stengi i wielolinę z przodu marsa, która chroniła sztag przed przecieraniem go dolną krawędzią żagla. Kilka zdjęć poniżej
Pozdrawiam
Tomek
-
Witajcie.
W słowniku kulturalnego człowieka nie ma oczywiście słów, którymi mozna by opisać tak długą przerwę w relacji... nie będę więc tłumaczył, dlaczego tak długo nic nowego nie pojawiło się.
To, że model jest już od kilku miesięcy w sprzedaży, to z pewnością wszyscy, którzy się nim interesują, już wiedzą. Zacząłem w końcu żmudną pracę nad olinowaniem. Na początek poszły wyblinki na najniższym piętrze want. Jeśli dobrze policzyłem, to jest ich 1628 szt. (węzełków). Teraz już będzie łatwiej, bo po godzinie dwóch będzie widać postępy, takie jak np na fokmaszcie, gdzie już stoi stenga z wantami, sztagiem i baksztagami (te liny jeszcze nie są naciągnięte) Wykonałem od razu "top rope", czyli układ lin, który służył do podnoszenia/opuszczania stengi i wielolinę z przodu marsa, która chroniła sztag przed przecieraniem go dolną krawędzią żagla. Kilka zdjęć poniżej
Pozdrawiam
Tomek
-
Czy bę↨dzie to gniot, nie wiem. Kadłub został sklejony przez znajomego modelarza w Niemczech i wyglada OK. Może model sie jakoś obroni.
Olinowanie zaś, jak słusznie zauważył Andrzej, to z jednej strony plany i rysunki, z drugiej zaś niewielka "wariantowość", bo olinowanie ewoluowało cały czas i nie ma jednego jedynego poprawnego wzorca na lata od x do y. Pozwolę sobie na "anegdotę" - kiedy konsultowałem z Abem Hovingiem wygląd żagli (jego plany żagli różnią się od planów Dik'a) odpowiedział, że mogę zrobić jedne bądź drugie, bez znaczenia (?) "A jak się komuś nie podoba, niech dotrze do źródeł i samodzielnie na ich podstawie rozrysuje żagle takie, jak były naprawdę" Ani Dik ani Hoving przez całą swoją pracę zawodową nie dotarli do tych jedynych i "najprawdziwszych" planów żagli.
Może być tak (i tu Wojok ma rację z "gniotem"), że w trakcie pracy nad olinowaniem będę musiał wydać jakiś suplement (a może i erratę) dotyczący szczegółów i wariantów olinowania.
Pozdrawiam
Tomek
-
Czy bę↨dzie to gniot, nie wiem. Kadłub został sklejony przez znajomego modelarza w Niemczech i wyglada OK. Może model sie jakoś obroni.
Olinowanie zaś, jak słusznie zauważył Andrzej, to z jednej strony plany i rysunki, z drugiej zaś niewielka "wariantowość", bo olinowanie ewoluowało cały czas i nie ma jednego jedynego poprawnego wzorca na lata od x do y. Pozwolę sobie na "anegdotę" - kiedy konsultowałem z Abem Hovingiem wygląd żagli (jego plany żagli różnią się od planów Dik'a) odpowiedział, że mogę zrobić jedne bądź drugie, bez znaczenia (?) "A jak się komuś nie podoba, niech dotrze do źródeł i samodzielnie na ich podstawie rozrysuje żagle takie, jak były naprawdę" Ani Dik ani Hoving przez całą swoją pracę zawodową nie dotarli do tych jedynych i "najprawdziwszych" planów żagli.
Może być tak (i tu Wojok ma rację z "gniotem"), że w trakcie pracy nad olinowaniem będę musiał wydać jakiś suplement (a może i erratę) dotyczący szczegółów i wariantów olinowania.
Pozdrawiam
Tomek
-
A ja jestem spokojny jeśli chodzi o Twoje projekty Tomku, masz wiedzę, zacięcie, umiejętności i chęci do wydawania nowych modeli, ten model miałem już parę razy w koszyku i zanim kliknąłem kup, po zastanowieniu dochodziłem do wniosku, że jestem za cienki na taki projekt. Z drugiej strony pewnie zakupie i tak dla zasady, wspierając wydawcę i może kiedyś dorosnę do projektu...
-
A ja jestem spokojny jeśli chodzi o Twoje projekty Tomku, masz wiedzę, zacięcie, umiejętności i chęci do wydawania nowych modeli, ten model miałem już parę razy w koszyku i zanim kliknąłem kup, po zastanowieniu dochodziłem do wniosku, że jestem za cienki na taki projekt. Z drugiej strony pewnie zakupie i tak dla zasady, wspierając wydawcę i może kiedyś dorosnę do projektu...
-
...Może być tak (i tu Wojok ma rację z "gniotem"), że w trakcie pracy nad olinowaniem będę musiał wydać jakiś suplement (a może i erratę) dotyczący szczegółów i wariantów olinowania...
Tomek
I to jest prosta droga do zepsucia marki, na którą się pracowało ładnych parę latekMam nadzieję, że tak nie będzie, bo mimo, że nie popełniłem żadnego Twojego modelu, to uważam, że to najwyższa kartonowo-modelarska półka.
Trzymam kciuki za to
-
...Może być tak (i tu Wojok ma rację z "gniotem"), że w trakcie pracy nad olinowaniem będę musiał wydać jakiś suplement (a może i erratę) dotyczący szczegółów i wariantów olinowania...
Tomek
I to jest prosta droga do zepsucia marki, na którą się pracowało ładnych parę latekMam nadzieję, że tak nie będzie, bo mimo, że nie popełniłem żadnego Twojego modelu, to uważam, że to najwyższa kartonowo-modelarska półka.
Trzymam kciuki za to
-
Witam Zacne Grono Modelarek i Modelarzy,Ile to już lat minęło od kiedy rozpocząłem budowę "De Zeven Provincien"? Wczoraj o 19:25 zawiesiłem bandery i można się dziś pochwalić.Nie ze wszystkiego jestem zadowolony, wiadomo, zawsze można było jakąś nitkę ułożyć lepiej, dać mniej kleju, wyrównać buchtę... No i nie udało mi się osiągnąć ogólnego wyglądu, tak jak sobie wyobrażałem. Po pierwsze nie zbrasowałem rei, bo przy bukszprycie zdałem sobie sprawę, że przy zbrasowaniu dostęp do kołkownic będzie maksymalnie ograniczony, żeby nie powiedzieć, niemożliwy. Po drugie cześć lin powinna być luźno i zwisać pod własnym ciężarem (np. gejtawy), ale przyznaję się, po prostu się poddałem. Zadowolony jestem natomiast z faktu, ze znalazłem tylko jedną pomyłkę w numeracji lin (72 vs 82).Choć w zasadzie nigdy nie wieszano wszystkich żagli jednocześnie, w ramach testu założyłem żagle sztagowe. Pominąłem jeden żagiel na sztagu bezanmasztu, bo obawiałem się, że będzie "w konflikcie" z głównym żaglem bezana. Teraz widać, że można było go tam wcisnąć.Dla potomnych najważniejsze ogólne spostrzeżenia to:1. Absolutnie koniecznie należy zamocować wszystkie bloczki do masztów i want przed wieszaniem żagli. Ja, chcąc mieć zdjęcie na okładkę wydania, pominąłem ich montaż i straciłem bardzo dużo czasu na ich późniejsze dowiązanie w gęstwinie nici i linek. Chodzi przede wszystkim o bloczki pod marsami, pod marsami na wantach i bloczki na grotsztagu przy kolumnie fokmasztu. Również sztagi "pomocnicze" do żagli sztagowych należy rozplanować i zamontować wszystko, co konieczne wcześniej.2. Sam grotsztag przy kolumnie fokmasztu należy zamocować "luźniej", niż ja to zrobiłem. U mnie brakuje jednej podwójnej knagi na kolumnie fokmasztu właśnie dlatego, że nie było jak jej zamocować.3. Bloczki pod marsami (do gordingów i topenant dowiązane do pętli sztagów w instrukcji) można zawczasu zamocować bezpośredni do belek podpierających marsy, bo tak robiono zdecydowanie częściej, szczególnie na dużych jednostkach.4. Nie mogłem dopasować kotwic, by nie blokowały ambrazur i dopiero zagłębienie się w temacie pokazało, że były wieszane w różny sposób, w tym często POD ławą wantową. Takie rozwiązanie pokazuje zresztą w swoim opracowaniu Dik, a na potwierdzenie obraz z epoki. Przednia kotwica była mocowana na grubej linie rozpoczynającej się od węzła, która przechodziła od góry na wylot przez kotbelkę, następnie przez obręcz kotwicy i wracała na górę wsparta o szczyt kotbelki, następnie mocowana była gdzieś w rogu przedniego pokładu.Przechodząc do szczegółów.Okolice bukszprytu:1. Poluzował mi się baksztag masztu bukszprytowego, ale ciężko jest to zachować, kiedy i maszcik i sztagi dostają różnych dodatkowych naprężeń przy instalowaniu kolejnych lin.2. Ogólna plątanina jest tak wielka, że warto przestudiować, zrozumieć i zaplanować całość olinowania bukszprytu, szczególnie przemyśleć kolejność, by nie ograniczyć sobie dostępu.3. Żagiel sztagowy nad bukszprytem (jeśli montowany) należy umieścić jak najniżej, by jego fał nie "blokował" się z fokżaglem.Fokmaszt:1. O dobrym zaplanowaniu grotsztagu w okolicach kolumny fokmasztu napisałem wcześniej.2. Sugeruję mocowanie lin od centrum (czyli przy maszcie), a te, które mocowane są do nagli na burtach na końcu.3. Przed ustawieniem fokżagla koniecznie trzeba dowiązać liny do nagli przy przedniej balustradzie (są to liny do obsługi bukszprytu oraz buliny żagli foka), bo "usztywniony" fokżagiel uniemożliwi dostęp do tych kołków.Grotmaszt:ten sprawia mniej kłopotów więc uwagi pokrywają się z tymi do fokmasztu.Bezanmaszt:tu dostęp jest też łatwiejszy niż przy fokmaszcie. To co mi się nie udało to "pajęczyna" trzymająca top skośnej rei - jest za mała i wygląda "komicznie" (ale przeplatać to wszstko też nie było łatwo)Więźby rei.Skorzystałem z 1,5 milimetrowych koralików (które sobie wydrukowałem w żywicy), ale po kilku godzinach kombinowania musiałem trochę oszukać i uprościć oryginalny przebieg tych lin. Instrukcja instrukcją, ale zrobienie tego w 1:100 na modelu przekroczyło moje umiejętności. Jak uprościłem widać na rysunku:Bandery.Wykonałem z oryginalnych płóciennych żagli "Seahorsa" sklejając i formując na mokro w rozrzedzonym wikolu.Teraz pora na zdjęcia, a jeśli pominąłem coś, pytajcie.PozdrawiamTomek
-
Witam Zacne Grono Modelarek i Modelarzy,Ile to już lat minęło od kiedy rozpocząłem budowę "De Zeven Provincien"? Wczoraj o 19:25 zawiesiłem bandery i można się dziś pochwalić.Nie ze wszystkiego jestem zadowolony, wiadomo, zawsze można było jakąś nitkę ułożyć lepiej, dać mniej kleju, wyrównać buchtę... No i nie udało mi się osiągnąć ogólnego wyglądu, tak jak sobie wyobrażałem. Po pierwsze nie zbrasowałem rei, bo przy bukszprycie zdałem sobie sprawę, że przy zbrasowaniu dostęp do kołkownic będzie maksymalnie ograniczony, żeby nie powiedzieć, niemożliwy. Po drugie cześć lin powinna być luźno i zwisać pod własnym ciężarem (np. gejtawy), ale przyznaję się, po prostu się poddałem. Zadowolony jestem natomiast z faktu, ze znalazłem tylko jedną pomyłkę w numeracji lin (72 vs 82).Choć w zasadzie nigdy nie wieszano wszystkich żagli jednocześnie, w ramach testu założyłem żagle sztagowe. Pominąłem jeden żagiel na sztagu bezanmasztu, bo obawiałem się, że będzie "w konflikcie" z głównym żaglem bezana. Teraz widać, że można było go tam wcisnąć.Dla potomnych najważniejsze ogólne spostrzeżenia to:1. Absolutnie koniecznie należy zamocować wszystkie bloczki do masztów i want przed wieszaniem żagli. Ja, chcąc mieć zdjęcie na okładkę wydania, pominąłem ich montaż i straciłem bardzo dużo czasu na ich późniejsze dowiązanie w gęstwinie nici i linek. Chodzi przede wszystkim o bloczki pod marsami, pod marsami na wantach i bloczki na grotsztagu przy kolumnie fokmasztu. Również sztagi "pomocnicze" do żagli sztagowych należy rozplanować i zamontować wszystko, co konieczne wcześniej.2. Sam grotsztag przy kolumnie fokmasztu należy zamocować "luźniej", niż ja to zrobiłem. U mnie brakuje jednej podwójnej knagi na kolumnie fokmasztu właśnie dlatego, że nie było jak jej zamocować.3. Bloczki pod marsami (do gordingów i topenant dowiązane do pętli sztagów w instrukcji) można zawczasu zamocować bezpośredni do belek podpierających marsy, bo tak robiono zdecydowanie częściej, szczególnie na dużych jednostkach.4. Nie mogłem dopasować kotwic, by nie blokowały ambrazur i dopiero zagłębienie się w temacie pokazało, że były wieszane w różny sposób, w tym często POD ławą wantową. Takie rozwiązanie pokazuje zresztą w swoim opracowaniu Dik, a na potwierdzenie obraz z epoki. Przednia kotwica była mocowana na grubej linie rozpoczynającej się od węzła, która przechodziła od góry na wylot przez kotbelkę, następnie przez obręcz kotwicy i wracała na górę wsparta o szczyt kotbelki, następnie mocowana była gdzieś w rogu przedniego pokładu.Przechodząc do szczegółów.Okolice bukszprytu:1. Poluzował mi się baksztag masztu bukszprytowego, ale ciężko jest to zachować, kiedy i maszcik i sztagi dostają różnych dodatkowych naprężeń przy instalowaniu kolejnych lin.2. Ogólna plątanina jest tak wielka, że warto przestudiować, zrozumieć i zaplanować całość olinowania bukszprytu, szczególnie przemyśleć kolejność, by nie ograniczyć sobie dostępu.3. Żagiel sztagowy nad bukszprytem (jeśli montowany) należy umieścić jak najniżej, by jego fał nie "blokował" się z fokżaglem.Fokmaszt:1. O dobrym zaplanowaniu grotsztagu w okolicach kolumny fokmasztu napisałem wcześniej.2. Sugeruję mocowanie lin od centrum (czyli przy maszcie), a te, które mocowane są do nagli na burtach na końcu.3. Przed ustawieniem fokżagla koniecznie trzeba dowiązać liny do nagli przy przedniej balustradzie (są to liny do obsługi bukszprytu oraz buliny żagli foka), bo "usztywniony" fokżagiel uniemożliwi dostęp do tych kołków.Grotmaszt:ten sprawia mniej kłopotów więc uwagi pokrywają się z tymi do fokmasztu.Bezanmaszt:tu dostęp jest też łatwiejszy niż przy fokmaszcie. To co mi się nie udało to "pajęczyna" trzymająca top skośnej rei - jest za mała i wygląda "komicznie" (ale przeplatać to wszstko też nie było łatwo)Więźby rei.Skorzystałem z 1,5 milimetrowych koralików (które sobie wydrukowałem w żywicy), ale po kilku godzinach kombinowania musiałem trochę oszukać i uprościć oryginalny przebieg tych lin. Instrukcja instrukcją, ale zrobienie tego w 1:100 na modelu przekroczyło moje umiejętności. Jak uprościłem widać na rysunku:Bandery.Wykonałem z oryginalnych płóciennych żagli "Seahorsa" sklejając i formując na mokro w rozrzedzonym wikolu.Teraz pora na zdjęcia, a jeśli pominąłem coś, pytajcie.PozdrawiamTomek
No no, pięknie to wykonane, to będzie jeden z ładniejszych żaglowców na rynku