Żaglowiec "Dar Pomorza" Mały Modelarz 4-5/2002
-
...Fajnie, bo budowe tego modelu zacząłeś już dawno temu
Dawno ?!!!Można powiedzieć, że to mój życiowy, a dokładnie, całożyciowy projekt
Andrzej, kombinowałem z wiertarką ale wychodziło mi to kiepsko. Natomiast tutaj, za pierwszym razem wyszło elegancko. Jak na mnie, to fenomenalny wynik
Niezależnie od tego jakie masz patyczki ( byle weszły w rynienkę ), możesz bezpiecznie wycinać długie, stożkowe, walcowate, ostro zakończone, czy jakie tam potrzebujesz profile, i masz gwarancję prostoliniowości obrabianej powierzchni. I co ważne, nie ma ryzyka złamania obrabianego patyczka, o co przy wiertarce bardzo łatwo. Przy takim długim i cienkim bukszprycie ( dorzucam fotkę z grosikiem ), na bank bym go złamał
Ale, żeby nie było, nie twierdzę, że nie można inaczej, że to wspaniała rzecz, i nie namawiam do stosowania. Po prostu dzielę się pomysłem. I tyle
-
Ja tylko napisałem jak sam robię, bo nie wpadłem na taki pomysł jak Ty i jestem leniwy, gdyż nie wiem czy by mi się chciało budować takie urządzenie.
Sam w sobie Twój pomysł jest genialny i faktycznie prawie wyklucza możliwość złamania obrabianego elementu, no i można obrabiać każdy przekrój. Nie wiem czy by mi się moja metodą udało uzyskać ładny okrąglak z listewki o przekroju kwadratu.
Ja mam rozmiary okrągłych patyczków od 12 do 1 mm, to mi łatwiej i pewnie dlatego stosowałem swoją metodę, ale kto wie może kiedyś się pokuszę na Twoją.
-
Ja tylko napisałem jak sam robię, bo nie wpadłem na taki pomysł jak Ty i jestem leniwy, gdyż nie wiem czy by mi się chciało budować takie urządzenie.
Sam w sobie Twój pomysł jest genialny i faktycznie prawie wyklucza możliwość złamania obrabianego elementu, no i można obrabiać każdy przekrój. Nie wiem czy by mi się moja metodą udało uzyskać ładny okrąglak z listewki o przekroju kwadratu.
Ja mam rozmiary okrągłych patyczków od 12 do 1 mm, to mi łatwiej i pewnie dlatego stosowałem swoją metodę, ale kto wie może kiedyś się pokuszę na Twoją.
-
Ja tylko napisałem jak sam robię, bo nie wpadłem na taki pomysł jak Ty i jestem leniwy...
Spokojnie, nie traktowałem tego jak jakiejś tam krytyki. Wyłuszczyłem tylko zalety jakie ja widzę. Też jestem leniwy, i mimo, że dawno mi to po głowie chodziło, to zrobiłem to dopiero teraz. I to tylko dlatego, że siedziałem na ogrodzie pod namiotem i dupa już mnie od tego bolała - trzeba było się czymś zająć. Bardzo lubię czytać, ale ież można ?
-
Ja tylko napisałem jak sam robię, bo nie wpadłem na taki pomysł jak Ty i jestem leniwy...
Spokojnie, nie traktowałem tego jak jakiejś tam krytyki. Wyłuszczyłem tylko zalety jakie ja widzę. Też jestem leniwy, i mimo, że dawno mi to po głowie chodziło, to zrobiłem to dopiero teraz. I to tylko dlatego, że siedziałem na ogrodzie pod namiotem i dupa już mnie od tego bolała - trzeba było się czymś zająć. Bardzo lubię czytać, ale ież można ?
-
Hejka,
Kolejny krok do przodu. Wkleiłem na śródokręciu kołkownice. Jednak bez zmian się nie obeszło. Przede wszystkim zmieniłem wewnętrzną stronę drzwiczek burtowych. Różnicę między wycinanką a oryginałem widać na fotce. Dorzuciłem też stopień. Dodatkowo zmieniłem kolor "nóżek" z imitacji drewna na szary poprzez oklejenie ich rozwarstwionym papierem z innych elementów w tym kolorze. Ich zapas mam solidny
No i dorobiłem w pobliżu drzwiczek dodatkowy wspornik.
Bardzo niewygodnie jest wklejać takie elementy jak te kołkownice na jeden raz, więc zrobiłem to na raty przy pomocy folii aluminiowej - fotka. Dodatkowo. żeby wzmocnić połączenie kołkownic z burtami,od spodu, na krawędzi kołkownic przylegających do burt, wkleiłem cienkie paski papieru.
Spodobało mi się takie kopanie w poszukiwaniu różnic do poprawki ( już widzę następną do rozkminienia ), i próby odwzorowania tego w modelu, mimo, że to znacznie wydłuży budowę
To tyle na dzisiaj. Do następnego razu
-
Hejka,
Kolejny krok do przodu. Wkleiłem na śródokręciu kołkownice. Jednak bez zmian się nie obeszło. Przede wszystkim zmieniłem wewnętrzną stronę drzwiczek burtowych. Różnicę między wycinanką a oryginałem widać na fotce. Dorzuciłem też stopień. Dodatkowo zmieniłem kolor "nóżek" z imitacji drewna na szary poprzez oklejenie ich rozwarstwionym papierem z innych elementów w tym kolorze. Ich zapas mam solidny
No i dorobiłem w pobliżu drzwiczek dodatkowy wspornik.
Bardzo niewygodnie jest wklejać takie elementy jak te kołkownice na jeden raz, więc zrobiłem to na raty przy pomocy folii aluminiowej - fotka. Dodatkowo. żeby wzmocnić połączenie kołkownic z burtami,od spodu, na krawędzi kołkownic przylegających do burt, wkleiłem cienkie paski papieru.
Spodobało mi się takie kopanie w poszukiwaniu różnic do poprawki ( już widzę następną do rozkminienia ), i próby odwzorowania tego w modelu, mimo, że to znacznie wydłuży budowę
To tyle na dzisiaj. Do następnego razu
-
Hejka,
Andrzej, koloru nie zmieniałem, bo musiałbym zmienić też całą, albo dużą część boazerii w modelu. Dzwiczki zrobiłem z zapasów, przez co mają jakąś tam fakturę drewna.
Kołki poupycham później, bo nie wiem jeszcze dokładnie przez które otwory "pójdą" wanty. Ale wsadzić je przecież nie będzie problemem.
O stopniu wiem z fotek i planów modelarskich.
Sebastian, ten drut i oczka, to nie był problem. Fakt są małe ale robiło się to spokojnie.
Edit.
Dorzucam fotkę ze stopniem przy drzwiczkach. Widać na niej jeszcze jeden, dłuższy stopień, ale wydaje mi się, że ten akurat jest dorobiony na potrzeby statku-muzeum "Dar Pomorza".
-
Hejka,
Andrzej, koloru nie zmieniałem, bo musiałbym zmienić też całą, albo dużą część boazerii w modelu. Dzwiczki zrobiłem z zapasów, przez co mają jakąś tam fakturę drewna.
Kołki poupycham później, bo nie wiem jeszcze dokładnie przez które otwory "pójdą" wanty. Ale wsadzić je przecież nie będzie problemem.
O stopniu wiem z fotek i planów modelarskich.
Sebastian, ten drut i oczka, to nie był problem. Fakt są małe ale robiło się to spokojnie.
Edit.
Dorzucam fotkę ze stopniem przy drzwiczkach. Widać na niej jeszcze jeden, dłuższy stopień, ale wydaje mi się, że ten akurat jest dorobiony na potrzeby statku-muzeum "Dar Pomorza".
-
Dzięki za focię stopnia. Byłem ciekaw, bo to dziwne rozwiązanie, ale nadal nie wiem po co tak zrobili. Pewnie jakiś sens jest.
Ależ proszę Cię bardzoRozwiązanie to chyba nie jest takie dziwne. Według mnie kłania się BHP. Dolna krawędź drzwiczek jest dość wysoko nad pokładem, przez co łatwo fiknąć koziołka przez tak powstały próg
Pół biedy jak do wody, alo co jeżeli na nabrzeże gdy nie ma jeszcze trapu ?
A taki stopień jednak bardziej zwraca na siebie uwagę
A tak niejako przy okazji dwie ciekawostki.
Po pierwsze, właśnie trafiłem na fotkę matki chrzestnej przyszłego "Daru Pomorza". Była nią Pani Sophie Charlotte – córka Wielkiego Księcia Oldenburskiego, małżonka księcia Eitela Friedricha, syna cesarza Wilhelma II - fotka plus fotka z wodowania żaglowca.
A druga to fakt, który mnie kiedyś zaskoczył. "Dar Pomorza" został zbudowany w tej samej stoczni, w której między innymi powstał pancernik "Bismarck".
-
Dzięki za focię stopnia. Byłem ciekaw, bo to dziwne rozwiązanie, ale nadal nie wiem po co tak zrobili. Pewnie jakiś sens jest.
Ależ proszę Cię bardzoRozwiązanie to chyba nie jest takie dziwne. Według mnie kłania się BHP. Dolna krawędź drzwiczek jest dość wysoko nad pokładem, przez co łatwo fiknąć koziołka przez tak powstały próg
Pół biedy jak do wody, alo co jeżeli na nabrzeże gdy nie ma jeszcze trapu ?
A taki stopień jednak bardziej zwraca na siebie uwagę
A tak niejako przy okazji dwie ciekawostki.
Po pierwsze, właśnie trafiłem na fotkę matki chrzestnej przyszłego "Daru Pomorza". Była nią Pani Sophie Charlotte – córka Wielkiego Księcia Oldenburskiego, małżonka księcia Eitela Friedricha, syna cesarza Wilhelma II - fotka plus fotka z wodowania żaglowca.
A druga to fakt, który mnie kiedyś zaskoczył. "Dar Pomorza" został zbudowany w tej samej stoczni, w której między innymi powstał pancernik "Bismarck".
-
Eee, trochę naciągana ta historia po co te schodki, bo o schodek też można się potknąć i wylecieć (jak ktoś zdolny, to i w nosie palec złamie). A po drugie, to te drzwiczki były przecież zamknięte, a otwierano je w celu zejścia/wejścia i wtedy z pewnością uważano gdzie się nogi stawia.
Nie przekonało mnie, że taki powód był tego stopnia, próbuj dalej
-
Eee, trochę naciągana ta historia po co te schodki, bo o schodek też można się potknąć i wylecieć (jak ktoś zdolny, to i w nosie palec złamie). A po drugie, to te drzwiczki były przecież zamknięte, a otwierano je w celu zejścia/wejścia i wtedy z pewnością uważano gdzie się nogi stawia.
Nie przekonało mnie, że taki powód był tego stopnia, próbuj dalej
-
Nigdzie nie stwierdziłem, że o ten schodek nie można się potknąć. Twierdzę tylko, że bardziej zwraca na siebie uwagę niż sam próg. Poza tym, ale to już takie moje przemyślenie, potykając się o schodek, masz przed sobą burty, których się możesz złapać. Natomiast potykając się o próg, no to sorry Winnetou, wszystko już za Tobą. A, że sprawa dotyczy sytuacji gdy drzwiczki są otwarte, to chyba logiczne, bo przez zamknięte raczej się nie przechodzi
A czy wtedy zawsze się uważa gdzie się nogi stawia, to już sprawa dyskusyjna
-
Nigdzie nie stwierdziłem, że o ten schodek nie można się potknąć. Twierdzę tylko, że bardziej zwraca na siebie uwagę niż sam próg. Poza tym, ale to już takie moje przemyślenie, potykając się o schodek, masz przed sobą burty, których się możesz złapać. Natomiast potykając się o próg, no to sorry Winnetou, wszystko już za Tobą. A, że sprawa dotyczy sytuacji gdy drzwiczki są otwarte, to chyba logiczne, bo przez zamknięte raczej się nie przechodzi
A czy wtedy zawsze się uważa gdzie się nogi stawia, to już sprawa dyskusyjna
-
Mnie chodziło o to, że drzwiczki otwierano jak był przy nich trap, albo tuż przed jego podstawieniem. Jak ktoś fajtlapowaty by się potnął, to poleciał by mordą na trap, a nie na nabrzeże. Chyba, że po drugiej stronie byłaby drabinka, to mogli by otworzyć na morzu, aby ktoś zszedł do podstawionej łodzi lub odwrotnie.
Dla wygody, to on też nie jest, bo dla wygody byłyby co najmniej dwa stopnie, a jest tylko jeden.
Ciekawostka, może jest jakaś rozprawa o istocie i celach tego stopnia.
-
Mnie chodziło o to, że drzwiczki otwierano jak był przy nich trap, albo tuż przed jego podstawieniem. Jak ktoś fajtlapowaty by się potnął, to poleciał by mordą na trap, a nie na nabrzeże. Chyba, że po drugiej stronie byłaby drabinka, to mogli by otworzyć na morzu, aby ktoś zszedł do podstawionej łodzi lub odwrotnie.
Dla wygody, to on też nie jest, bo dla wygody byłyby co najmniej dwa stopnie, a jest tylko jeden.
Ciekawostka, może jest jakaś rozprawa o istocie i celach tego stopnia.
-
Chyba, że po drugiej stronie byłaby drabinka, to mogli by otworzyć na morzu, aby ktoś zszedł do podstawionej łodzi lub odwrotnie.
.........
Ciekawostka, może jest jakaś rozprawa o istocie i celach tego stopnia.
No widzisz, chyba lepiej złapać się burty, niż chipnąć na mordę do podstawionej łódkiKurdę, ale jak Ci to nie pasuje, to nie wiem, niech będzie, że to stopień dla kapitana, żeby miał fory w zawodach w pluciu na odległość
Po piwku, to mogły być inne zawody
Lepiej ? Zadowolony ?
A rozprawa na ten temat, to jakbyś nie zauważył, właśnie się odbywa
-
Chyba, że po drugiej stronie byłaby drabinka, to mogli by otworzyć na morzu, aby ktoś zszedł do podstawionej łodzi lub odwrotnie.
.........
Ciekawostka, może jest jakaś rozprawa o istocie i celach tego stopnia.
No widzisz, chyba lepiej złapać się burty, niż chipnąć na mordę do podstawionej łódkiKurdę, ale jak Ci to nie pasuje, to nie wiem, niech będzie, że to stopień dla kapitana, żeby miał fory w zawodach w pluciu na odległość
Po piwku, to mogły być inne zawody
Lepiej ? Zadowolony ?
A rozprawa na ten temat, to jakbyś nie zauważył, właśnie się odbywa
-
Hmm, z tym patrzeniem z góry ze stopnia na wszystkich, to raczej umowna sprawa. Na żaglowcu jest parę miejsc położonych wyżej
Teoria z gwizdaniem też do d......eee, do kitu. Stopień już na pewno jest traktowany jako część pokładu
A teraz pytanie. W pewnym okresie, obok grotmasztu pojawiła się nadbudówka ze sprzętem przeciwpożarowym ( na fotce ). Była tam na pewno w latach 1967 i 1070. Ale czy w 1963 tam już była ? Bardzo rzadko pojawia się na dostępnych fotkach
Będę wdzięczny za info w tym temacie
-
Hmm, z tym patrzeniem z góry ze stopnia na wszystkich, to raczej umowna sprawa. Na żaglowcu jest parę miejsc położonych wyżej
Teoria z gwizdaniem też do d......eee, do kitu. Stopień już na pewno jest traktowany jako część pokładu
A teraz pytanie. W pewnym okresie, obok grotmasztu pojawiła się nadbudówka ze sprzętem przeciwpożarowym ( na fotce ). Była tam na pewno w latach 1967 i 1070. Ale czy w 1963 tam już była ? Bardzo rzadko pojawia się na dostępnych fotkach
Będę wdzięczny za info w tym temacie
-
Hejka,
Pierwsza przymiarka bukszprytu. Pozmieniałem kolory - wycinankowe stoją obok. Nie jestem przekonany do tego jaśniejszego. Na fotkach bardzo różnie on wygląda - od wręcz szarego, do pomarańczowego. Powinien chyba lekko bardziej wpadać w żółty ? Jeśli w najbliższym czasie trafię coś lepszego, to zmienię, a jeśi nie, to zostanie.
To wiertło, to tak na sztukę. Tam delfiniak będzie, czy jak to się tam zwie
To na razie
-
Hejka,
Pierwsza przymiarka bukszprytu. Pozmieniałem kolory - wycinankowe stoją obok. Nie jestem przekonany do tego jaśniejszego. Na fotkach bardzo różnie on wygląda - od wręcz szarego, do pomarańczowego. Powinien chyba lekko bardziej wpadać w żółty ? Jeśli w najbliższym czasie trafię coś lepszego, to zmienię, a jeśi nie, to zostanie.
To wiertło, to tak na sztukę. Tam delfiniak będzie, czy jak to się tam zwie
To na razie
-
Mam nadzieję, że to jest malowany bukszpryt a nie oklejka.
Zwróć uwagę, że musisz go podnieść wyżej niż to jest w tej chwili na tej Twojej fotce. Pewnie wiesz, ale mi się to rzuciło w oczy i wolę napisać.
Oczywiście, że oklejka. Oba drzewce są oklejone i wszystkie takie będąA co do położenia, to bardzo dobrze, że to napisałeś. Tyle razy na ten bukszpryt patrzyłem pod kątem koloru, długości i osprzętu, a położenie mi umknęło
Wycięcie w szkielecie definiuje takie właśnie położenie.
Dobrze, że wrzuciłem tą fotkę. Kłania się ładowanie fotek po małych postępach. Nie ma wtedy akcji pt. O kurna, ale tak już musi zostać
Dzięki
-
Mam nadzieję, że to jest malowany bukszpryt a nie oklejka.
Zwróć uwagę, że musisz go podnieść wyżej niż to jest w tej chwili na tej Twojej fotce. Pewnie wiesz, ale mi się to rzuciło w oczy i wolę napisać.
Oczywiście, że oklejka. Oba drzewce są oklejone i wszystkie takie będąA co do położenia, to bardzo dobrze, że to napisałeś. Tyle razy na ten bukszpryt patrzyłem pod kątem koloru, długości i osprzętu, a położenie mi umknęło
Wycięcie w szkielecie definiuje takie właśnie położenie.
Dobrze, że wrzuciłem tą fotkę. Kłania się ładowanie fotek po małych postępach. Nie ma wtedy akcji pt. O kurna, ale tak już musi zostać
Dzięki
-
Dobrze, że Andrzej w tym siedzi i zdążył wyłapać nieścisłości opracowania... Będzie piękna żaglówka!
No nie wiem, nie wiem, czy to tak dobrze ? Może i coś tam wyłapałAle z drugiej strony w kółko o coś ciśnie
Już wymarudził malowanie. No i się dodatkowo zagrzebałem...
Może i będzie piękna, ale chyba na Świętego Nigdy
-
Dobrze, że Andrzej w tym siedzi i zdążył wyłapać nieścisłości opracowania... Będzie piękna żaglówka!
No nie wiem, nie wiem, czy to tak dobrze ? Może i coś tam wyłapałAle z drugiej strony w kółko o coś ciśnie
Już wymarudził malowanie. No i się dodatkowo zagrzebałem...
Może i będzie piękna, ale chyba na Świętego Nigdy
Dawno ?!!!
Andrzej, kombinowałem z wiertarką ale wychodziło mi to kiepsko. Natomiast tutaj, za pierwszym razem wyszło elegancko. Jak na mnie, to fenomenalny wynik
Niezależnie od tego jakie masz patyczki ( byle weszły w rynienkę ), możesz bezpiecznie wycinać długie, stożkowe, walcowate, ostro zakończone, czy jakie tam potrzebujesz profile, i masz gwarancję prostoliniowości obrabianej powierzchni. I co ważne, nie ma ryzyka złamania obrabianego patyczka, o co przy wiertarce bardzo łatwo. Przy takim długim i cienkim bukszprycie ( dorzucam fotkę z grosikiem ), na bank bym go złamał 
Ale, żeby nie było, nie twierdzę, że nie można inaczej, że to wspaniała rzecz, i nie namawiam do stosowania. Po prostu dzielę się pomysłem. I tyle