ORP Kujawiak (Hunt II) GPM
-
15 sierpnia - Święto Wojska Polskiego.
Dla uczczenia tego dnia na macie (choć bardziej, przynajmniej na początku, na desce) wylądował ORP Kujawiak wydany przez GPM.
Ostatnie doświadczenia nauczyły mnie, że z czterema setkami nie mam zupełnie szans a dwie setki średnio "mi wchodzą". Spróbuję "walnąć" ;-) setunię. Może choć tu dam radę.Przeglądnąłem moje "zapasy" modeli w 2d i znalazłem dwa pływadła w 1:100. Trałowiec YMS z Modelika i tytułowy ORP Kujawiak. YMS jak wiadomo ma "wrodzony" babol w postaci zbyt krótkiego pokładu dziobowego. Babol ten jak na razie skutecznie mnie od tego modelu odepchnął. Pozostał mi Kujawiak. Zaopatrzyłem się więc w minimum wiedzy dodatkowej i "do boju"!
Dla niewtajemniczonych to przeskalowany do "setki" projekt wydany już wcześniej przez Answer w serii MKF w skali 1:200. W stosunku do "oryginału" dodano kilka elementów w alternatywnym sposobie wykonania. Poza tym w projekcie nie zmieniło się nic. Ma to plusy i minusy. Na plus zaliczę to, że detale projektowane dla 1:200 w 1:100 są łatwiejsze do wykonania, choć jest ich zdecydowanie mniej, niż w modelu z założenia projektowanym w 1:100. Minusem jest to, że będę musiał przyłożyć większą uwagę do wszelkiego rodzaju wzmocnień i podklejek przy każdym większym elemencie, żeby mi się wszystko nie pozapadało. :-)Model posiadam w wersji "de lux", czyli z kompletnym zestawem elementów "leserowych". Jak by nie patrzyć, skraca to czas budowy. Dzięki temu mogłem dziś złożyć w całość szkielet części nadwodnej.
Jak widać na zdjęciach - 1:200 powiększone o 100% daje całkiem pokaźne przestrzenie między wręgami. Nie ma innej możliwości - będę musiał je jakoś wypełnić; jak jeszcze nie wiem, jestem na etapie "kminienia" technologii. ;-)Na dziś to tyle.
-
Kup styrodur w sklepie z materiałami budowlanymi. Moim zdaniem jest najlepszy do wypełnień modeli kartonowych i nie tylko. Zarekomendowałem ten materiał na naszym forum kilka lat temu. Przyjął się i wielu kolegów go dzisiaj używa. Jest łatwy do cięcia i szlifowania, ale wystarczająco sztywny, aby wzmocnić kadłub. Nie krusz się jak pianka florystyczna i nie rozdrabnia się jak styropian. Można go kleić na wikol i klej polimerowy.
-
Kup styrodur w sklepie z materiałami budowlanymi. Moim zdaniem jest najlepszy do wypełnień modeli kartonowych i nie tylko. Zarekomendowałem ten materiał na naszym forum kilka lat temu. Przyjął się i wielu kolegów go dzisiaj używa. Jest łatwy do cięcia i szlifowania, ale wystarczająco sztywny, aby wzmocnić kadłub. Nie krusz się jak pianka florystyczna i nie rozdrabnia się jak styropian. Można go kleić na wikol i klej polimerowy.
-
Jacku dzięki za podpowiedź. O styrodurze pamiętam, niestety nie mam go w zasobach. Nie mam też, niestety, pod nosem żadnej budowy, z której mógłbym pozyskać resztki takiego. Kupić zawsze można, ale nim to się zrobi można poszukać alternatyw. I chyba znalazłem. Na tyłach mojego zakładu pracy leży z kilkanaście metrów sześciennych płyt z jakiejś pianki używanej m.in. do izolacji termicznej np. w naczepach-chłodniach. Pianka fajna w obróbce, odpowiednio twarda, nie kruszy się, szlifuje na gładko i co najważniejsze - butapren jej "nie rusza"! Więc kandydat idealny. ;-)
Tyle z teorii. Teraz część praktyczna. Poskładałem do reszty szkielet. Ogólnie jest OK. Kilka żeber w części podwodnej jest jakby lekko za wąskich, ale dosłownie minimalnie - glanc papier ;-) i pianka to ukryją. Poza tym reszta szkieletu chyba OK. Nie da się ukryć, "lesery" bardzo przyśpieszyły ten etap prac. Jedyna moja ingerencja w szkielet to wklejenie w podwodnej części podłużnicy gwintowanych gniazd do e.w. montażu modelu "na śrubunek" do podstawki. Jeszcze nie mam na nią koncepcji. Być może skończy się na tej z wycinanki, ale lepiej zostawić sobie furtkę. Na dziś to tyle. Zdjęcie poglądowe przedstawia szkielet w zestawieniu z resztą "mojej floty". Duży, kurka, skurczybyk będzie. Oby mnie nie pokonał w starciu wymiary kontra umiejętności.
-
Jacku dzięki za podpowiedź. O styrodurze pamiętam, niestety nie mam go w zasobach. Nie mam też, niestety, pod nosem żadnej budowy, z której mógłbym pozyskać resztki takiego. Kupić zawsze można, ale nim to się zrobi można poszukać alternatyw. I chyba znalazłem. Na tyłach mojego zakładu pracy leży z kilkanaście metrów sześciennych płyt z jakiejś pianki używanej m.in. do izolacji termicznej np. w naczepach-chłodniach. Pianka fajna w obróbce, odpowiednio twarda, nie kruszy się, szlifuje na gładko i co najważniejsze - butapren jej "nie rusza"! Więc kandydat idealny. ;-)
Tyle z teorii. Teraz część praktyczna. Poskładałem do reszty szkielet. Ogólnie jest OK. Kilka żeber w części podwodnej jest jakby lekko za wąskich, ale dosłownie minimalnie - glanc papier ;-) i pianka to ukryją. Poza tym reszta szkieletu chyba OK. Nie da się ukryć, "lesery" bardzo przyśpieszyły ten etap prac. Jedyna moja ingerencja w szkielet to wklejenie w podwodnej części podłużnicy gwintowanych gniazd do e.w. montażu modelu "na śrubunek" do podstawki. Jeszcze nie mam na nią koncepcji. Być może skończy się na tej z wycinanki, ale lepiej zostawić sobie furtkę. Na dziś to tyle. Zdjęcie poglądowe przedstawia szkielet w zestawieniu z resztą "mojej floty". Duży, kurka, skurczybyk będzie. Oby mnie nie pokonał w starciu wymiary kontra umiejętności.
-
Malutki UP z postępów w pracach. Niby przybyło tyle co nic a narobiłem się solidnie. Największe przestrzenie wypchane pianką. Zostawiłem te, które mogę uzupełnić prostymi kawałkami kartonu oraz te, których kształtu nie jestem pewien (pierwszy segment od dziobu). Przy wstępnym przycinaniu nadmiaru pianki nożykiem w kilku miejscach ciąłem zbyt głęboko, w kilku przy wklejaniu powstały szczeliny i dziury - te najbardziej upierdliwe zapaćkałem szpachlą akrylową - takie ;-) zaprawki sobie zrobiłem. Teraz całość czeka ostatni szlif. Całość na koniec pociągnę caponem (sprawdziłem - pianka go toleruje, a po wyschnięciu robi się sztywniejsza) i wyszlifuję finalnie, na gładko.
-
Malutki UP z postępów w pracach. Niby przybyło tyle co nic a narobiłem się solidnie. Największe przestrzenie wypchane pianką. Zostawiłem te, które mogę uzupełnić prostymi kawałkami kartonu oraz te, których kształtu nie jestem pewien (pierwszy segment od dziobu). Przy wstępnym przycinaniu nadmiaru pianki nożykiem w kilku miejscach ciąłem zbyt głęboko, w kilku przy wklejaniu powstały szczeliny i dziury - te najbardziej upierdliwe zapaćkałem szpachlą akrylową - takie ;-) zaprawki sobie zrobiłem. Teraz całość czeka ostatni szlif. Całość na koniec pociągnę caponem (sprawdziłem - pianka go toleruje, a po wyschnięciu robi się sztywniejsza) i wyszlifuję finalnie, na gładko.
-
Coś drgnęło w przód. Powoli i niewiele. Rozpoczęcie roku szkolnego wybitnie ujemnie wpłynęło na ilość wolnych biurek w naszym mieszkaniu, a co za tym idzie na możliwości znalezienia kąta na klejenie. Na dziś oblepiłem (dosłownie) poszyciem 3/4 dennej części kadłuba. Przy tej skali to nie lada wyzwanie - elementy poszycia na śródokręciu mają całkiem pokaźne wymiary. Jak widać, wyzwanie mnie przerosło - liczyłem, że mniej będzie widać łączenia kolejnych segmentów. Trudno - uczę się dalej.
Przy okazji zacząłem eksperymenty z "oszkleniem". Wycięte bulaje podklejam kartką pomalowanym czarnym matem (foto nr 2). I tak kolejno od lewej: "czysta" kartka, kropelka kleju CR, kropelka ClearFIx'u, naklejona na kartkę przeźroczysta samoprzylepna klejąca taśma biurowa. Wydaje mi się, że czwarta opcja jest najprostsza i najefektowniejsza.
-
Coś drgnęło w przód. Powoli i niewiele. Rozpoczęcie roku szkolnego wybitnie ujemnie wpłynęło na ilość wolnych biurek w naszym mieszkaniu, a co za tym idzie na możliwości znalezienia kąta na klejenie. Na dziś oblepiłem (dosłownie) poszyciem 3/4 dennej części kadłuba. Przy tej skali to nie lada wyzwanie - elementy poszycia na śródokręciu mają całkiem pokaźne wymiary. Jak widać, wyzwanie mnie przerosło - liczyłem, że mniej będzie widać łączenia kolejnych segmentów. Trudno - uczę się dalej.
Przy okazji zacząłem eksperymenty z "oszkleniem". Wycięte bulaje podklejam kartką pomalowanym czarnym matem (foto nr 2). I tak kolejno od lewej: "czysta" kartka, kropelka kleju CR, kropelka ClearFIx'u, naklejona na kartkę przeźroczysta samoprzylepna klejąca taśma biurowa. Wydaje mi się, że czwarta opcja jest najprostsza i najefektowniejsza.
-
Projekt przewiduje najpierw dno a potem burty. Wg projektu oklejka burty ma zachodzić na oklejkę dna - nie ma klejenia na styk. I tak zostanie - poległbym na bank na próbie przerobienia tego. Spróbuję maksymalnie zeszlifować od niezadrukowanej strony dolną krawędź oklejek burty, żeby możliwie jak się da zminimalizować "schodek" na łączeniu. W wersji wstępnej miałem zamiar zrobić wypukłe pasy blachy na burtach (wycinanka daje taką możliwość) i wtedy łączenie na linii wodnej nie "dawało by tak po oczach". Niestety okazało się, że dodatkowe elementy do imitacji wypukłości burt są wydrukowane w nieco innych odcieniach. No i burty zostaną... płaskie. ;-(
Wojok - mnie też pojawiły się pęcherzyki. Nie zastanawiałem się nawet dlaczego - może to wina sposobu aplikowania ClearFix'a? Moje bulaje wykonuję bez "zakraplania" więc tematu nie drążyłem.
-
Projekt przewiduje najpierw dno a potem burty. Wg projektu oklejka burty ma zachodzić na oklejkę dna - nie ma klejenia na styk. I tak zostanie - poległbym na bank na próbie przerobienia tego. Spróbuję maksymalnie zeszlifować od niezadrukowanej strony dolną krawędź oklejek burty, żeby możliwie jak się da zminimalizować "schodek" na łączeniu. W wersji wstępnej miałem zamiar zrobić wypukłe pasy blachy na burtach (wycinanka daje taką możliwość) i wtedy łączenie na linii wodnej nie "dawało by tak po oczach". Niestety okazało się, że dodatkowe elementy do imitacji wypukłości burt są wydrukowane w nieco innych odcieniach. No i burty zostaną... płaskie. ;-(
Wojok - mnie też pojawiły się pęcherzyki. Nie zastanawiałem się nawet dlaczego - może to wina sposobu aplikowania ClearFix'a? Moje bulaje wykonuję bez "zakraplania" więc tematu nie drążyłem.
-
Pianka w szkielecie nie miała na celu stworzenia "podłoża" dla poszycia. Upchałem szkielet pianką głównie dla jego wypełnienia/usztywnienia. Trzeba pamiętać, że ten model to "na żywca" przesklalowany projekt w 1:200. I jeśli w oryginale wystarczyło 14 wręg kadłuba, tak przy powiększeniu jest to trochę za mało jak na kadłub o 85cm długości. Sklejki przed naklejeniem potraktowałem nieco papierem ściernym od lewej strony, więc ich grubość jest minimalna. A ich obecność nieco maskuje niedokładności połączeń poszczególnych segmentów poszycia - nie ukrywam, ze względu na rozmiar części z nich (szczególnie na śródokręciu) nie było łatwo. Dodatkowo, nauczony budową Gryfa, zrezygnowałem z klejenia poszycia klejem na bazie wody (w Gryfie to był Magic). Tym razem kleję bezbarwnym Buteprenem Pattex'a nieco rozcieńczonym, dzięki temu mam trochę więcej czasu na korektę położenia poszycia i nie mam stresu o krowie żebra.
-
Pianka w szkielecie nie miała na celu stworzenia "podłoża" dla poszycia. Upchałem szkielet pianką głównie dla jego wypełnienia/usztywnienia. Trzeba pamiętać, że ten model to "na żywca" przesklalowany projekt w 1:200. I jeśli w oryginale wystarczyło 14 wręg kadłuba, tak przy powiększeniu jest to trochę za mało jak na kadłub o 85cm długości. Sklejki przed naklejeniem potraktowałem nieco papierem ściernym od lewej strony, więc ich grubość jest minimalna. A ich obecność nieco maskuje niedokładności połączeń poszczególnych segmentów poszycia - nie ukrywam, ze względu na rozmiar części z nich (szczególnie na śródokręciu) nie było łatwo. Dodatkowo, nauczony budową Gryfa, zrezygnowałem z klejenia poszycia klejem na bazie wody (w Gryfie to był Magic). Tym razem kleję bezbarwnym Buteprenem Pattex'a nieco rozcieńczonym, dzięki temu mam trochę więcej czasu na korektę położenia poszycia i nie mam stresu o krowie żebra.
-
A byłem przekonany że piankowałeś z powodu i usztywnienia i stworzenia oparcia dla segmentów. Co do przeskalowania to i ja mam taki plan. Tyle że raczej postradałem zmysły bo moim marzeniem jest Yamato w skali 1:100 i to chyba na emeryturze. Stąd kolejne moje pytanie. Czy da się sensownie przeskalować tak duży model ze skali 1:200? Dodam że nie zależy mi na kolorach.
-
A byłem przekonany że piankowałeś z powodu i usztywnienia i stworzenia oparcia dla segmentów. Co do przeskalowania to i ja mam taki plan. Tyle że raczej postradałem zmysły bo moim marzeniem jest Yamato w skali 1:100 i to chyba na emeryturze. Stąd kolejne moje pytanie. Czy da się sensownie przeskalować tak duży model ze skali 1:200? Dodam że nie zależy mi na kolorach.
-
Da się. Tylko tak jak napisał kolega, będzie zbyt mało wręg, więc warto wypełnić pianką (styrodurem) przestrzeń między nimi, ładnie obrobić i zaszpachlować, znowu obrobić i krowich żeber nie będzie. Ja wszystko kleję klejami wodnymi (wikol, magic) i dzięki wypełnieniu nic mi się nie zapada i krówka z kadłuba mi się nie robi. Warto też pamiętać o tym, że grubość tektury teoretycznie przy powiększaniu też powinna być zwiększona. Ale to tylko teoretycznie, bo przy odpowiednim planowaniu da się to ominąć.
-
Da się. Tylko tak jak napisał kolega, będzie zbyt mało wręg, więc warto wypełnić pianką (styrodurem) przestrzeń między nimi, ładnie obrobić i zaszpachlować, znowu obrobić i krowich żeber nie będzie. Ja wszystko kleję klejami wodnymi (wikol, magic) i dzięki wypełnieniu nic mi się nie zapada i krówka z kadłuba mi się nie robi. Warto też pamiętać o tym, że grubość tektury teoretycznie przy powiększaniu też powinna być zwiększona. Ale to tylko teoretycznie, bo przy odpowiednim planowaniu da się to ominąć.
-
Jedni kleją wodnymi inni tym śmierdzącym butaprenem. Aż się dziwię dlaczego nikt nie klei klejem polimerowym. Do papieru, tektury jest idealny, daje szanse korekty, jest tani jak barszcz i przezroczysty. Ja prócz CA tylko tego kleju używam. Nic nie mięknie a ten klej mi odpowiada w 100 procentach. Co do skalowania to jak opracowanie 1:200 to format A3, więc 1:100 musi być dokładnie dwa razy większy. Rozumiem że w zakładach Xero maja takie kombajny bo słyszałem że i A0 kserują.
-
Jedni kleją wodnymi inni tym śmierdzącym butaprenem. Aż się dziwię dlaczego nikt nie klei klejem polimerowym. Do papieru, tektury jest idealny, daje szanse korekty, jest tani jak barszcz i przezroczysty. Ja prócz CA tylko tego kleju używam. Nic nie mięknie a ten klej mi odpowiada w 100 procentach. Co do skalowania to jak opracowanie 1:200 to format A3, więc 1:100 musi być dokładnie dwa razy większy. Rozumiem że w zakładach Xero maja takie kombajny bo słyszałem że i A0 kserują.
-
Polimer trochę capi bo jest na denaturacie. Ale przy butaprenie pachnie fiołkami
. Jest równie mocny. A ten mój szaleńczy zamysł to za kilka ładnych lat, ale z zaciekawieniem podglądam relacje okrętowe.
Taka skala wiąże się także z dużo większymi kosztami budowy chyba już idąca w tysiące na full wypasie.
-
Polimer trochę capi bo jest na denaturacie. Ale przy butaprenie pachnie fiołkami
. Jest równie mocny. A ten mój szaleńczy zamysł to za kilka ładnych lat, ale z zaciekawieniem podglądam relacje okrętowe.
Taka skala wiąże się także z dużo większymi kosztami budowy chyba już idąca w tysiące na full wypasie.
15 sierpnia - Święto Wojska Polskiego.
Dla uczczenia tego dnia na macie (choć bardziej, przynajmniej na początku, na desce) wylądował ORP Kujawiak wydany przez GPM.
Ostatnie doświadczenia nauczyły mnie, że z czterema setkami nie mam zupełnie szans a dwie setki średnio "mi wchodzą". Spróbuję "walnąć" ;-) setunię. Może choć tu dam radę.
Przeglądnąłem moje "zapasy" modeli w 2d i znalazłem dwa pływadła w 1:100. Trałowiec YMS z Modelika i tytułowy ORP Kujawiak. YMS jak wiadomo ma "wrodzony" babol w postaci zbyt krótkiego pokładu dziobowego. Babol ten jak na razie skutecznie mnie od tego modelu odepchnął. Pozostał mi Kujawiak. Zaopatrzyłem się więc w minimum wiedzy dodatkowej i "do boju"!
Dla niewtajemniczonych to przeskalowany do "setki" projekt wydany już wcześniej przez Answer w serii MKF w skali 1:200. W stosunku do "oryginału" dodano kilka elementów w alternatywnym sposobie wykonania. Poza tym w projekcie nie zmieniło się nic. Ma to plusy i minusy. Na plus zaliczę to, że detale projektowane dla 1:200 w 1:100 są łatwiejsze do wykonania, choć jest ich zdecydowanie mniej, niż w modelu z założenia projektowanym w 1:100. Minusem jest to, że będę musiał przyłożyć większą uwagę do wszelkiego rodzaju wzmocnień i podklejek przy każdym większym elemencie, żeby mi się wszystko nie pozapadało. :-)
Model posiadam w wersji "de lux", czyli z kompletnym zestawem elementów "leserowych". Jak by nie patrzyć, skraca to czas budowy. Dzięki temu mogłem dziś złożyć w całość szkielet części nadwodnej.
Jak widać na zdjęciach - 1:200 powiększone o 100% daje całkiem pokaźne przestrzenie między wręgami. Nie ma innej możliwości - będę musiał je jakoś wypełnić; jak jeszcze nie wiem, jestem na etapie "kminienia" technologii. ;-)
Na dziś to tyle.