M1 A1 Abrams skala 1:16
-
Tulipan, sorry za off-top ale dopiero uświadomiłem sobie, jakiego kolosa tworzysz!
https://www.youtube.com/watch?v=9-TvfIPF7Mo
Zygfryd a przecież skala jak byk w tytule jest
. Tak wiem póki się nie zobaczy np. w zestawieniu z dłonią to same cyferki nie wiele mówią. Ten Leo z linka fajna sprawa. Pewnie prócz tego że oczywiście jeździ to też strzela, imituje dźwięk silnika i zasłonę dymną puszcza
. Ja będę musiał się zadowolić tylko obrotową wieżą
. Za to nawet jak będzie tak nieruchomo stał też oko niezmiernie pocieszy
.
-
Tulipan, sorry za off-top ale dopiero uświadomiłem sobie, jakiego kolosa tworzysz!
https://www.youtube.com/watch?v=9-TvfIPF7Mo
Zygfryd a przecież skala jak byk w tytule jest
. Tak wiem póki się nie zobaczy np. w zestawieniu z dłonią to same cyferki nie wiele mówią. Ten Leo z linka fajna sprawa. Pewnie prócz tego że oczywiście jeździ to też strzela, imituje dźwięk silnika i zasłonę dymną puszcza
. Ja będę musiał się zadowolić tylko obrotową wieżą
. Za to nawet jak będzie tak nieruchomo stał też oko niezmiernie pocieszy
.
-
Witam.
Prace nad gąsienicami idą pełną parą. Mimo że mam też inne zajęcia, to staram się nie odpuszczać tego za prawdę nudnego tematu. Wprowadziłem trochę nieznaczących zmian do projektu. Zdecydowałem się wykonać łącznie nie 172 a 180 kompletnych ogniw. Co do zmian, dodałem jeszcze do budowy niewielkie krążki na łącznikach bocznych imitujące sworznie z otworami. Zmieniłem też obramowanie wkładów zewnętrznych na dwuczęściowe. Sam jeszcze nie wiem jak je przykleję, ponieważ są tak delikatne iż boję się że je zniszczę. Są też tak delikatne, że nie wyobrażam sobie ich robić ręcznie z tekturki. One maja być jak by wtopione w ogniwo. Zmieniłem też nieznacznie kilka wymiarów, ale zaktualizowałem rysunki na gotowo. Mimo że części zamawiałem laserowe to i tak jest masa pracy przy ich sklejeniu czy obróbce.Głównie chodzi o to że jak bym skleił tylko to co laserowe, to gąska wyglądała by sztucznie, płasko. Łączniki nie posiadały by zaokrągleń, płaszczyzna łączyła by się z płaszczyzną.Tutaj duży procent pracy to szlifowanie i zaokrąglanie poszczególnych części jak np. wkłady gumowe czy zęby.Następny problem i za razem duży złodziej czasu, to umocowanie części takich jak zęby, czy łączniki do malowania podkładem. Może to się wydawać czystą herezją, podkładowanie takich dupereli. Ale nie podkładuje tyle w celu zyskania super powierzchni i kształtu bo ten już nadał laser, co właśnie jako sposób zaokrąglenia kantów wykorzystując ten efekt, o którym pisałem w relacji Skorpiona. Części są małe, i jak się dobrze nie będą trzymać podłoża, to uciekną od podmuchu spraya. Przyklejanie ich na taśmę malarską to tez nie najlepszy pomysł z powodu rozpuszczenia przez podkład kleju takiej taśmy i wychodzi z tego kleista mazia. Idealne warunki to malowanie w powietrzu ale czegoś to się musi trzymać. Zresztą jak już będę miał wszystkie gotowe części, to przed nadaniem właściwego koloru pomaluje każdy element na jakiś ciemny kolor dla uniknięcia obszarów niedomalowanych. Gąsienica pracuje, więc nie da rady dokładnie pomalować każdego zakamarka jak już będzie ona złożona. Mam jeszcze jeden pomysł co do nadania ostatecznego koloru gąsienic jak i reszty modelu, ale jak go przetestuje to wtedy napiszę jaki konkretnie.
Wcześniej pisałem że wyszły zbyt duże odległości między ogniwami. Zniwelowałem je o 0.5 mm a reszta co została doskonale jest wypełniona oklejkami wkładów wew. Okazało się że tak samo jest w ori. Wewnętrzna guma wchodzi w szczelinę między ogniwa i na głębokość dochodzi do osi sworznia. Ostatnia fotka to obrazuje.
To do następnego dalekiego postu :-)
-
Witam.
Prace nad gąsienicami idą pełną parą. Mimo że mam też inne zajęcia, to staram się nie odpuszczać tego za prawdę nudnego tematu. Wprowadziłem trochę nieznaczących zmian do projektu. Zdecydowałem się wykonać łącznie nie 172 a 180 kompletnych ogniw. Co do zmian, dodałem jeszcze do budowy niewielkie krążki na łącznikach bocznych imitujące sworznie z otworami. Zmieniłem też obramowanie wkładów zewnętrznych na dwuczęściowe. Sam jeszcze nie wiem jak je przykleję, ponieważ są tak delikatne iż boję się że je zniszczę. Są też tak delikatne, że nie wyobrażam sobie ich robić ręcznie z tekturki. One maja być jak by wtopione w ogniwo. Zmieniłem też nieznacznie kilka wymiarów, ale zaktualizowałem rysunki na gotowo. Mimo że części zamawiałem laserowe to i tak jest masa pracy przy ich sklejeniu czy obróbce.Głównie chodzi o to że jak bym skleił tylko to co laserowe, to gąska wyglądała by sztucznie, płasko. Łączniki nie posiadały by zaokrągleń, płaszczyzna łączyła by się z płaszczyzną.Tutaj duży procent pracy to szlifowanie i zaokrąglanie poszczególnych części jak np. wkłady gumowe czy zęby.Następny problem i za razem duży złodziej czasu, to umocowanie części takich jak zęby, czy łączniki do malowania podkładem. Może to się wydawać czystą herezją, podkładowanie takich dupereli. Ale nie podkładuje tyle w celu zyskania super powierzchni i kształtu bo ten już nadał laser, co właśnie jako sposób zaokrąglenia kantów wykorzystując ten efekt, o którym pisałem w relacji Skorpiona. Części są małe, i jak się dobrze nie będą trzymać podłoża, to uciekną od podmuchu spraya. Przyklejanie ich na taśmę malarską to tez nie najlepszy pomysł z powodu rozpuszczenia przez podkład kleju takiej taśmy i wychodzi z tego kleista mazia. Idealne warunki to malowanie w powietrzu ale czegoś to się musi trzymać. Zresztą jak już będę miał wszystkie gotowe części, to przed nadaniem właściwego koloru pomaluje każdy element na jakiś ciemny kolor dla uniknięcia obszarów niedomalowanych. Gąsienica pracuje, więc nie da rady dokładnie pomalować każdego zakamarka jak już będzie ona złożona. Mam jeszcze jeden pomysł co do nadania ostatecznego koloru gąsienic jak i reszty modelu, ale jak go przetestuje to wtedy napiszę jaki konkretnie.
Wcześniej pisałem że wyszły zbyt duże odległości między ogniwami. Zniwelowałem je o 0.5 mm a reszta co została doskonale jest wypełniona oklejkami wkładów wew. Okazało się że tak samo jest w ori. Wewnętrzna guma wchodzi w szczelinę między ogniwa i na głębokość dochodzi do osi sworznia. Ostatnia fotka to obrazuje.
To do następnego dalekiego postu :-)
-
Ile Ty na to poświęcasz czasu dziennie? Kurde, ja walczę żeby pół godziny wieczorem wygospodarować. Sądząc po ilości pracy jaką wykonujesz przy tym modelu, w dodatku tak starannej i szczegółowej, to ja bym tego modelu nie skończył przez 10 lat prawdopodobnie, przy obecnych warunkach.
Jakiej farby podkładowej używasz? Chodzi mi o tę szarą. To jakiś spray czy coś do aerografu?
-
Ile Ty na to poświęcasz czasu dziennie? Kurde, ja walczę żeby pół godziny wieczorem wygospodarować. Sądząc po ilości pracy jaką wykonujesz przy tym modelu, w dodatku tak starannej i szczegółowej, to ja bym tego modelu nie skończył przez 10 lat prawdopodobnie, przy obecnych warunkach.
Jakiej farby podkładowej używasz? Chodzi mi o tę szarą. To jakiś spray czy coś do aerografu?
-
Obecnie przez pandemie poświęcam większość dnia. Uświadomiłem sobie już jakiś czas temu, że władowałem się w mozolną robotę. Ale już będę musiał to w tym stylu dokończyć. Obiecałem sobie że nigdy więcej się nie podejmę takich samoróbek. Wcześniej sklejając z wycinanki po godzinach poświęcałem 5-7 miechów na model. Leoparda robiłem prawie 17 miechów. Tego Abramsa skończą jak będzie kolejne lądowanie na Marsie
.
Co do podkładu używam dedykowanego do lakiernictwa samochodowego.
To nie jest typowy podkład wypełniający, ale w modelarskiej skali można go tak traktować.
Ten z linka poniżej jest typowym wypełniaczem na większe powierzchnie.
Są to podkłady akrylowe. Pięknie wiążą się z farbkami akrylowymi, lakierami impregnującymi w sprayu, czy masa milliput.
-
Obecnie przez pandemie poświęcam większość dnia. Uświadomiłem sobie już jakiś czas temu, że władowałem się w mozolną robotę. Ale już będę musiał to w tym stylu dokończyć. Obiecałem sobie że nigdy więcej się nie podejmę takich samoróbek. Wcześniej sklejając z wycinanki po godzinach poświęcałem 5-7 miechów na model. Leoparda robiłem prawie 17 miechów. Tego Abramsa skończą jak będzie kolejne lądowanie na Marsie
.
Co do podkładu używam dedykowanego do lakiernictwa samochodowego.
To nie jest typowy podkład wypełniający, ale w modelarskiej skali można go tak traktować.
Ten z linka poniżej jest typowym wypełniaczem na większe powierzchnie.
Są to podkłady akrylowe. Pięknie wiążą się z farbkami akrylowymi, lakierami impregnującymi w sprayu, czy masa milliput.
-
Cierpliwy to Ty jesteś. Części jak z seryjnej produkcji. Fajna skala pozwala na dokładniejsze detalizowanie, to co robisz to mistrzostwo
W żaden sposób nie czuje się mistrzem i nim nie jestem. Staram się być pomysłowy, dokładny, cierpliwy i to wszystko. Takie cechy ma wiele modelarzy. Mistrzostwem było by tak sklejać ale w standardzie
. Ale mimo to dzięki za uznanie
.
-
Cierpliwy to Ty jesteś. Części jak z seryjnej produkcji. Fajna skala pozwala na dokładniejsze detalizowanie, to co robisz to mistrzostwo
W żaden sposób nie czuje się mistrzem i nim nie jestem. Staram się być pomysłowy, dokładny, cierpliwy i to wszystko. Takie cechy ma wiele modelarzy. Mistrzostwem było by tak sklejać ale w standardzie
. Ale mimo to dzięki za uznanie
.
-
Witam szanowne grono.
Prace nad gąsienicami niestety jeszcze nie są w finale, ale do niego coraz bliżej. Pewnie już następna relacja będzie zawierać pomalowane wstępnie detale.
Z wykonanych prac zaliczyłem "wtopienie" obramówek wkładów gumowych zewnętrznych. Dzięki temu półogniwa mają już docelową bryłę. Obramówki te zostały wyszpachlowane na mokro Milliputem. Przypadkiem odkryłem że można zarówno szpachlować i od razu szlifować miękką masę na gładko. Może źle to ująłem. Nie tyle szlifować , bo nie leca z tego opiłki, co stopniowo wyciskać jej nadmiar wykonując ruchy jak przy szlifowaniu, ale mokrym patyczkiem po lodach. Mokry patyczek nie przywiera do masy i nie psuje tym samym powierzchni obrabianej. Super sprawa, z pewnością pozwoliło to zaoszczędzić trochę czasu w tym jak że dosłownym i w przenośni tasiemcu.Ważna zaleta tej masy. Podczas schnięcia nie kurczy się.
Dopracowałem też wkłady zewnętrzne jak chodzi o szlifowanie. Zmodyfikowałem też półogniwo o kształt okolicy styku z tymże wkładem. Wykonałem to w półkolu/łuku, ponieważ zauważyłem że na fotkach są dwa rodzaje półogniw jak chodzi o tą część. Zamieściłem foto oryginału. Nie widziałem, żeby one były przypisane odpowiednio do wersji A1 i A2, więc oczywiście dołożyłem sobie pracy i zaokrągliłem to. Stawiam na to, że takie elementy wykonuje dwoje osobnych kooperantów. Często tak bywa nie tylko w przemyśle zbrojeniowym. Niestety ta modyfikacja wiązała się też z zaokrągleniem na specjalnej listwie kształtowej, którą musiałem wykonać. Wkłady w oryginale wchodzą w środek, ale u mnie ze względów takiej a nie innej konstrukcji są kładzione na wierzch. Nie mniej jednak jak jest to dokładnie wykonane nie ma wizualnej różnicy.
Dopracowałem też na gotowo wkłady wewnętrzne. Znowu z pomocą przyszedł Milliput. Aby nadać wrażenie grubości takiego wkładu a jednocześnie ładnie się nim wpasować w prowadnice sworzni po prostu wygniotłem masę na ogniwie jak pieczęć. Poczekałem aż zaschnie i niewielki szlif. Bardzo mi to ułatwiło prace.
Zacząłem też dozbrajać w imitacje końców sworzni łączniki zewnętrzne. Może te imitacje za grube wyszły? Takie mam wrażenie ale cóż na razie to zostawię. Zobaczymy jak to na koniec wyjdzie. Znowu sobie dodałem pracy i w zagłębienia zacząłem wklejać imitacje blaszek prostokątnych i widoczną imitację rdzenia śruby, też uwidoczniłem na foto oryginału, żeby było wiadomo o co mi chodzi.
Zostało mi jeszcze dokończyć uzbrojenie łączników zewnętrznych, które mają również rolę tulei zaciskowych blokując sworznie przed wysunięciem. Ponadto zapodkładować półogniwa w celu wychwycenia ewentualnych baboli i można myśleć o malowaniu. Jak pomaluje wstępnie, to złożę w całość i pomaluje docelowo. Malowanie pojedynczych części ma na celu gwarancje dotarcia farbą w każdy zakamarek, żeby potem nic mi szarzyzną nie świeciło:-)
Wiece co jest w tym wszystkim najfajniejsze? To że obojętnie której części bym nie wybrał to zawsze pasuje z dowolna inna częścią. Właśnie o to mi chodziło.
Sorry za jakość niektórych fotek.
Jakbym miał porównać sklejanie tego czołgu do gatunku muzyki to, o ile standard jest niczym Mozart, czy Bach, to ta praca jest jak muza AC/DC z jadowitym wokalem Briana Johnsona
.
-
Witam szanowne grono.
Prace nad gąsienicami niestety jeszcze nie są w finale, ale do niego coraz bliżej. Pewnie już następna relacja będzie zawierać pomalowane wstępnie detale.
Z wykonanych prac zaliczyłem "wtopienie" obramówek wkładów gumowych zewnętrznych. Dzięki temu półogniwa mają już docelową bryłę. Obramówki te zostały wyszpachlowane na mokro Milliputem. Przypadkiem odkryłem że można zarówno szpachlować i od razu szlifować miękką masę na gładko. Może źle to ująłem. Nie tyle szlifować , bo nie leca z tego opiłki, co stopniowo wyciskać jej nadmiar wykonując ruchy jak przy szlifowaniu, ale mokrym patyczkiem po lodach. Mokry patyczek nie przywiera do masy i nie psuje tym samym powierzchni obrabianej. Super sprawa, z pewnością pozwoliło to zaoszczędzić trochę czasu w tym jak że dosłownym i w przenośni tasiemcu.Ważna zaleta tej masy. Podczas schnięcia nie kurczy się.
Dopracowałem też wkłady zewnętrzne jak chodzi o szlifowanie. Zmodyfikowałem też półogniwo o kształt okolicy styku z tymże wkładem. Wykonałem to w półkolu/łuku, ponieważ zauważyłem że na fotkach są dwa rodzaje półogniw jak chodzi o tą część. Zamieściłem foto oryginału. Nie widziałem, żeby one były przypisane odpowiednio do wersji A1 i A2, więc oczywiście dołożyłem sobie pracy i zaokrągliłem to. Stawiam na to, że takie elementy wykonuje dwoje osobnych kooperantów. Często tak bywa nie tylko w przemyśle zbrojeniowym. Niestety ta modyfikacja wiązała się też z zaokrągleniem na specjalnej listwie kształtowej, którą musiałem wykonać. Wkłady w oryginale wchodzą w środek, ale u mnie ze względów takiej a nie innej konstrukcji są kładzione na wierzch. Nie mniej jednak jak jest to dokładnie wykonane nie ma wizualnej różnicy.
Dopracowałem też na gotowo wkłady wewnętrzne. Znowu z pomocą przyszedł Milliput. Aby nadać wrażenie grubości takiego wkładu a jednocześnie ładnie się nim wpasować w prowadnice sworzni po prostu wygniotłem masę na ogniwie jak pieczęć. Poczekałem aż zaschnie i niewielki szlif. Bardzo mi to ułatwiło prace.
Zacząłem też dozbrajać w imitacje końców sworzni łączniki zewnętrzne. Może te imitacje za grube wyszły? Takie mam wrażenie ale cóż na razie to zostawię. Zobaczymy jak to na koniec wyjdzie. Znowu sobie dodałem pracy i w zagłębienia zacząłem wklejać imitacje blaszek prostokątnych i widoczną imitację rdzenia śruby, też uwidoczniłem na foto oryginału, żeby było wiadomo o co mi chodzi.
Zostało mi jeszcze dokończyć uzbrojenie łączników zewnętrznych, które mają również rolę tulei zaciskowych blokując sworznie przed wysunięciem. Ponadto zapodkładować półogniwa w celu wychwycenia ewentualnych baboli i można myśleć o malowaniu. Jak pomaluje wstępnie, to złożę w całość i pomaluje docelowo. Malowanie pojedynczych części ma na celu gwarancje dotarcia farbą w każdy zakamarek, żeby potem nic mi szarzyzną nie świeciło:-)
Wiece co jest w tym wszystkim najfajniejsze? To że obojętnie której części bym nie wybrał to zawsze pasuje z dowolna inna częścią. Właśnie o to mi chodziło.
Sorry za jakość niektórych fotek.
Jakbym miał porównać sklejanie tego czołgu do gatunku muzyki to, o ile standard jest niczym Mozart, czy Bach, to ta praca jest jak muza AC/DC z jadowitym wokalem Briana Johnsona
.
Ale się w robotę władowałem. Ile w galerii pojawi się przez ten czas nowych modeli.
Zawsze możesz wrzucić galerie gotowych gasiecic hehe