M1 A1 Abrams skala 1:16
-
Jak zobaczyłem jak składasz gąsienice to oniemiałem. Na początku myślałem, że to wszystko robione ręcznie, ale brawa i tak się należą.
Primo dzięki za uznanie. Chciałbym mieć tak pewną rękę i wyciąć to wszystko sam
.
Jeszcze wkłady gumowe może jakoś z bólem bym wyciął, żeby zachować względną powtarzalność. Natomiast za Chiny ludowe w tylu częściach nie nawiercił bym dobrze otworów. A od ich nawiercenia zależy czy gąska będzie prosta czy koślawa. Do tego zęby, czy te filigranowe obramowania, brrrrr. A tak mam rzadko spotykaną hybryde manualno-laserową
.
-
Jak zobaczyłem jak składasz gąsienice to oniemiałem. Na początku myślałem, że to wszystko robione ręcznie, ale brawa i tak się należą.
Primo dzięki za uznanie. Chciałbym mieć tak pewną rękę i wyciąć to wszystko sam
.
Jeszcze wkłady gumowe może jakoś z bólem bym wyciął, żeby zachować względną powtarzalność. Natomiast za Chiny ludowe w tylu częściach nie nawiercił bym dobrze otworów. A od ich nawiercenia zależy czy gąska będzie prosta czy koślawa. Do tego zęby, czy te filigranowe obramowania, brrrrr. A tak mam rzadko spotykaną hybryde manualno-laserową
.
-
Witam z kolejną aktualizacją.
Praca nad gąsienicami powoli dobiegają końca. Zdecydowałem się jeszcze na dorobienie trochę ogniw poza model, ponieważ chciałbym fragment gąsienicy mieć w celu demonstracji. Wiadomo, na modelu nie można jej za bardzo zbadać organoleptycznie, więc będzie ją można przysłowiowo dotknąć
. Od ostatniej prezentacji minęło trochę czasu, więc napiszę, co w tym czasie wykonałem.
1 Żmudna praca nad łącznikami zewnętrznymi, a mianowicie wyfrezowanie w nich zarysu otworu pod klucz nasadowy na śrubę. Do tego celu użyłem
frezu pilnikowego, który minimalizował ryzyko wyrwania materiału , szczególnie na obrzeżach łącznika.
Do tej czynności było tylko jedno podejście, żeby nie zmarnować łącznika i zacząć frezowanie w osi, więc praca charakteryzowała się dużym skupieniem
i pewną ręką. Żaden łącznik nie poszedł do kosza
.
2. Uzbrojenie wszystkich łączników w śrubki i nakrętki z imitacją rdzenia śruby i inne detale.
3. Oblanie półogniw podkładem, dotarcie ich i przygotowanie pod wkłady gumowe tzn. wydłubanie podkładu w miejscach sklejenia gum zewnętrznych.
Oblanie podkładem to tak się tylko szybko pisze. Tylko, żeby je nim pomalować trzeba każde półogniwo jakoś zamocować, aby się w nim nie skąpało.
Tu dał znać o sobie złodziej czasu. To ta "rzeżucha modelarska na szpilkach zajęła dużo czasu, podobnie jak nawleczenie półogniw na drut jak koraliki
w celu dojścia podkładem w każde miejsce.
4. Pomalowanie aero wkładów gumowych. Kolor raczej bazowy jeszcze się nieco zmieni.
5. Pomalowanie aero na wstępny kolor półogniw i łączników w miejscach, gdzie po złożeniu w całość byłoby trudno dotrzeć farbą. Tak więc, to co na foto
to tylko jakiś zarys kolorystyczny.
Teraz napiszę z ilu części już na gotowo to wszystko się składa. Długością wyszło nieco ponad 2.5 metra, razem z ogniwami zapasowymi na czołg i zapasem poza model. Jeżeli mam liczyć części jako części, to na pełne ogniwo przypada 29 części, a kompletnych ogniw jest 219 co daje 6351 detali. Natomiast takie części jak bryła półogniwa, czy łączników składają się jeszcze z mniejszych części, których wyszło 54 na kompletne ogniwo x 219=11826.
Zostało jeszcze pomalować część stalową tego łańcucha, bo każda gąsienica jest rodzajem łańcucha i dodać wisienki na torcie w postaci gum. Potem to wszystko jeszcze podkurzyć i powinno być ok. Jak z tym się uporam to reszta pracy będzie już z górki.
Czego nie odwzorowałem? Nie odwzorowałem bocznych powierzchni półogniw i charakterystycznego odkucia otworu zęba. Proszę mi wybaczyć, ale nie chciałem tego robić ze względu na karkołomność przedsięwzięcia. Jest jeszcze mój błąd w projekcie, mianowicie za mało wyszło miejsca na klucz do górnych śrub łączników środkowych. Zaznaczyłem to wszystko na foto oryginału. Otwory w szpilkach wyszły też nieco za małe, ale niech już tak zostanie.
Poza tym wydaje mi się, że odwzorowałem całą resztę detali tych gąsienic. Tak przy okazji dla zainteresowanych pancerniaków, to są gąsienice typ 158, które zastąpiły typ 156 widoczny w wersjach M1. Typ 158 charakteryzował większą odpornością na miny i dłuższym resursem.
To na razie tyle.
Pozdrawiam
.
-
Witam z kolejną aktualizacją.
Praca nad gąsienicami powoli dobiegają końca. Zdecydowałem się jeszcze na dorobienie trochę ogniw poza model, ponieważ chciałbym fragment gąsienicy mieć w celu demonstracji. Wiadomo, na modelu nie można jej za bardzo zbadać organoleptycznie, więc będzie ją można przysłowiowo dotknąć
. Od ostatniej prezentacji minęło trochę czasu, więc napiszę, co w tym czasie wykonałem.
1 Żmudna praca nad łącznikami zewnętrznymi, a mianowicie wyfrezowanie w nich zarysu otworu pod klucz nasadowy na śrubę. Do tego celu użyłem
frezu pilnikowego, który minimalizował ryzyko wyrwania materiału , szczególnie na obrzeżach łącznika.
Do tej czynności było tylko jedno podejście, żeby nie zmarnować łącznika i zacząć frezowanie w osi, więc praca charakteryzowała się dużym skupieniem
i pewną ręką. Żaden łącznik nie poszedł do kosza
.
2. Uzbrojenie wszystkich łączników w śrubki i nakrętki z imitacją rdzenia śruby i inne detale.
3. Oblanie półogniw podkładem, dotarcie ich i przygotowanie pod wkłady gumowe tzn. wydłubanie podkładu w miejscach sklejenia gum zewnętrznych.
Oblanie podkładem to tak się tylko szybko pisze. Tylko, żeby je nim pomalować trzeba każde półogniwo jakoś zamocować, aby się w nim nie skąpało.
Tu dał znać o sobie złodziej czasu. To ta "rzeżucha modelarska na szpilkach zajęła dużo czasu, podobnie jak nawleczenie półogniw na drut jak koraliki
w celu dojścia podkładem w każde miejsce.
4. Pomalowanie aero wkładów gumowych. Kolor raczej bazowy jeszcze się nieco zmieni.
5. Pomalowanie aero na wstępny kolor półogniw i łączników w miejscach, gdzie po złożeniu w całość byłoby trudno dotrzeć farbą. Tak więc, to co na foto
to tylko jakiś zarys kolorystyczny.
Teraz napiszę z ilu części już na gotowo to wszystko się składa. Długością wyszło nieco ponad 2.5 metra, razem z ogniwami zapasowymi na czołg i zapasem poza model. Jeżeli mam liczyć części jako części, to na pełne ogniwo przypada 29 części, a kompletnych ogniw jest 219 co daje 6351 detali. Natomiast takie części jak bryła półogniwa, czy łączników składają się jeszcze z mniejszych części, których wyszło 54 na kompletne ogniwo x 219=11826.
Zostało jeszcze pomalować część stalową tego łańcucha, bo każda gąsienica jest rodzajem łańcucha i dodać wisienki na torcie w postaci gum. Potem to wszystko jeszcze podkurzyć i powinno być ok. Jak z tym się uporam to reszta pracy będzie już z górki.
Czego nie odwzorowałem? Nie odwzorowałem bocznych powierzchni półogniw i charakterystycznego odkucia otworu zęba. Proszę mi wybaczyć, ale nie chciałem tego robić ze względu na karkołomność przedsięwzięcia. Jest jeszcze mój błąd w projekcie, mianowicie za mało wyszło miejsca na klucz do górnych śrub łączników środkowych. Zaznaczyłem to wszystko na foto oryginału. Otwory w szpilkach wyszły też nieco za małe, ale niech już tak zostanie.
Poza tym wydaje mi się, że odwzorowałem całą resztę detali tych gąsienic. Tak przy okazji dla zainteresowanych pancerniaków, to są gąsienice typ 158, które zastąpiły typ 156 widoczny w wersjach M1. Typ 158 charakteryzował większą odpornością na miny i dłuższym resursem.
To na razie tyle.
Pozdrawiam
.
-
Szczególnie podoba mi się zdjęcie nr 11, toż to jakaś fabryka
Tak, to niezły taśmociąg.Zapomniałem dodać, że przy takiej ilości części występuje kontrola jakości, szczególnie jak chodzi o wymiary półogniw. Mimo, że są one częściowo na laserowych częściach to prowadnice sworzni są ręcznie zwijane i niewielka różnica ich długości powodowała niewielkie różnice w wymiarach i zarysie półogniw. Często wychodził równoległobok, albo minimalny trapez zamiast prostokąta. Do kalibracji posłużyła suwmiarka, która daje gwarancję równoległości a i w odniesieniu do jej górnej części też jakiego takiego kąta prostego.
-
Szczególnie podoba mi się zdjęcie nr 11, toż to jakaś fabryka
Tak, to niezły taśmociąg.Zapomniałem dodać, że przy takiej ilości części występuje kontrola jakości, szczególnie jak chodzi o wymiary półogniw. Mimo, że są one częściowo na laserowych częściach to prowadnice sworzni są ręcznie zwijane i niewielka różnica ich długości powodowała niewielkie różnice w wymiarach i zarysie półogniw. Często wychodził równoległobok, albo minimalny trapez zamiast prostokąta. Do kalibracji posłużyła suwmiarka, która daje gwarancję równoległości a i w odniesieniu do jej górnej części też jakiego takiego kąta prostego.
-
Dziekuje Zbyszek za uznanie. Jeszcze dodam, że cały dotychczasowy proces technologiczny składał się z około 100 różnych operacji, z czego najkrótsza to jakiś kilka godzin, a najdłuższa 8 dni. Niestety tych kilkugodzinnych było mało. Zapomniałem dodać jeszcze jednego zdjęcia z narzędziem służącym do budowy tzn. miski
. Chyba wiadomo po służy przy takiej robocie miska
.
-
Dziekuje Zbyszek za uznanie. Jeszcze dodam, że cały dotychczasowy proces technologiczny składał się z około 100 różnych operacji, z czego najkrótsza to jakiś kilka godzin, a najdłuższa 8 dni. Niestety tych kilkugodzinnych było mało. Zapomniałem dodać jeszcze jednego zdjęcia z narzędziem służącym do budowy tzn. miski
. Chyba wiadomo po służy przy takiej robocie miska
.
-
No nie widać, dlatego więcej nie bawię się w takie samoróbki. Jednak przed gąsienicami jakoś to szybciej szło. Gąsienice są masywne jak hektolitry CA na nie poszły. Na tym foto jest niescisłość, ponieważ ja użyłem szpilek o grubości 1 mm a na łącznikach są imitacje ich 2.mm, więc takie zakończenia trzeba rozwiercić i usunąć po jednym kółku z łączników.
-
No nie widać, dlatego więcej nie bawię się w takie samoróbki. Jednak przed gąsienicami jakoś to szybciej szło. Gąsienice są masywne jak hektolitry CA na nie poszły. Na tym foto jest niescisłość, ponieważ ja użyłem szpilek o grubości 1 mm a na łącznikach są imitacje ich 2.mm, więc takie zakończenia trzeba rozwiercić i usunąć po jednym kółku z łączników.
-
Jest z tym dużo pierniczenia. Od rana pigmentowałem, łoszowałem cała jedną gąskę to jeszcze rdzy na górze nie dokończyłem. A jeszcze gumy trzeba nanieść. Tak jak przypuszczałem farba z bazy, którą położyłem wchodzi w reakcje z klejem polimerowym i wolniej schnie. Nie jest to jakaś wielka uciążliwość a nawet zaleta ponieważ jak się naklei z pół metra po obu stronach to jeszcze można ją "zmłotkować" przez prostą listewkę i dopiero przycisnąć ciężkimi książkami na noc, żeby ładnie fasonu złapały.
-
Jest z tym dużo pierniczenia. Od rana pigmentowałem, łoszowałem cała jedną gąskę to jeszcze rdzy na górze nie dokończyłem. A jeszcze gumy trzeba nanieść. Tak jak przypuszczałem farba z bazy, którą położyłem wchodzi w reakcje z klejem polimerowym i wolniej schnie. Nie jest to jakaś wielka uciążliwość a nawet zaleta ponieważ jak się naklei z pół metra po obu stronach to jeszcze można ją "zmłotkować" przez prostą listewkę i dopiero przycisnąć ciężkimi książkami na noc, żeby ładnie fasonu złapały.
Tulipan740i o to.. to.. Białe opakowanie z czerwonym napisem...