M1 A1 Abrams skala 1:16
-
Co tu dużo gadać, opad szczęki jak pisze kolega, załamka patrząc na swoje gnioty ...
, ale jest co podziwiać. gąsienice jak cała reszta jest nieziemska, dłubanina przy tym musi być niesamowita, ale efekt powala. To od samego początku ulubiona moja relacja na forum. Bardzo lubię samego Abramsa, a tu to palce lizać ... no nie po CA oczywiście
, tak wyglądam jak to tu oglądam.
-
Witam z nową aktualizacją.
Po pracochłonnych gąskach ciężko było się zebrać na dalszą pracę. Zdecydowałem się wykonać osłony boczne trakcji. Tu znowu temat nie okazał się łatwy, chociaż wiedziałem o tym wcześniej, podpatrując fotki czołgu. Proste wykonanie osłon byłoby w przypadku wersji z nieotwieranymi panelami. Skąd ten trud?
1. Ze względu na to, że w większości czołgów w zawieszeniu stosowane są drążki skrętne, mocowanie wahaczy do kadłuba nie jest symetryczne. Analogiczne zawieszenie jest w Abramsie. Takie rozwiązanie zwiększa komfort załogantów. Natomiast brak symetrii zawieszenia pociąga całą reakcję łańcuchową w rozmieszczeniu wielu części jak, np. kół podtrzymujących, mechanizmów regulacji naciągu gąsienic albo samych mocowań osłon.
2. Okazało się, że grubość osłon także jest różna i lewa strona nie jest analogiczna z prawą. Jak wyszukałem w sieci zarówno wersja M1, M1A1i M1A2 mają takie same osłony, nie licząc wersji M1 A2 TUSK i M1 A2C.
3. Komplet osłon na jedną stronę składa się z 7 paneli, które z kolei są mocowane do siebie i do kadłuba 16 zawiasowymi połączeniami.
Jednak amerykańscy inżynierowie wiedzieli co robią. W porównaniu do osłon niemieckiego Leoparda to w Abramsie, moim zdaniem, te osłony są wygodniejsze w obsłudze przez załogi, ponieważ otwierają się jak drzwi i masa ich nie wpływa zbytnio na trud obsługi. W Leopardzie natomiast podnoszą się do góry. Ponadto, jest druga zaleta takiego rozwiązania. Gdy czołg naciera z piechotą, pierwszy panel odchyla się o 90 stopni tym samym tworząc pancerną płytę ochronną dla piechoty.
Na tym etapie osłony są wykonane w całości. Ostatnie panele są nieco dłuższe i będą docięte na wymiar dopiero po zamocowaniu do kadłuba. Teraz czeka mnie zamocowanie ich do kadłuba. W tym celu panele prowizorycznie zamocowałem kompletami i do nich będę wykonywał i pasował mocowania kadłubowe. Panele będą jeszcze uzbrojone w śrubki i spawy. Dodałem trochę fotek oryginału dla lepszego ogarnięcia mocowania tych osłon.
-
Witam z nową aktualizacją.
Po pracochłonnych gąskach ciężko było się zebrać na dalszą pracę. Zdecydowałem się wykonać osłony boczne trakcji. Tu znowu temat nie okazał się łatwy, chociaż wiedziałem o tym wcześniej, podpatrując fotki czołgu. Proste wykonanie osłon byłoby w przypadku wersji z nieotwieranymi panelami. Skąd ten trud?
1. Ze względu na to, że w większości czołgów w zawieszeniu stosowane są drążki skrętne, mocowanie wahaczy do kadłuba nie jest symetryczne. Analogiczne zawieszenie jest w Abramsie. Takie rozwiązanie zwiększa komfort załogantów. Natomiast brak symetrii zawieszenia pociąga całą reakcję łańcuchową w rozmieszczeniu wielu części jak, np. kół podtrzymujących, mechanizmów regulacji naciągu gąsienic albo samych mocowań osłon.
2. Okazało się, że grubość osłon także jest różna i lewa strona nie jest analogiczna z prawą. Jak wyszukałem w sieci zarówno wersja M1, M1A1i M1A2 mają takie same osłony, nie licząc wersji M1 A2 TUSK i M1 A2C.
3. Komplet osłon na jedną stronę składa się z 7 paneli, które z kolei są mocowane do siebie i do kadłuba 16 zawiasowymi połączeniami.
Jednak amerykańscy inżynierowie wiedzieli co robią. W porównaniu do osłon niemieckiego Leoparda to w Abramsie, moim zdaniem, te osłony są wygodniejsze w obsłudze przez załogi, ponieważ otwierają się jak drzwi i masa ich nie wpływa zbytnio na trud obsługi. W Leopardzie natomiast podnoszą się do góry. Ponadto, jest druga zaleta takiego rozwiązania. Gdy czołg naciera z piechotą, pierwszy panel odchyla się o 90 stopni tym samym tworząc pancerną płytę ochronną dla piechoty.
Na tym etapie osłony są wykonane w całości. Ostatnie panele są nieco dłuższe i będą docięte na wymiar dopiero po zamocowaniu do kadłuba. Teraz czeka mnie zamocowanie ich do kadłuba. W tym celu panele prowizorycznie zamocowałem kompletami i do nich będę wykonywał i pasował mocowania kadłubowe. Panele będą jeszcze uzbrojone w śrubki i spawy. Dodałem trochę fotek oryginału dla lepszego ogarnięcia mocowania tych osłon.
-
Sposoby mocowań osłon są różne. Na górze zawiasy poziome na dole potrafią być przykręcane. W Leclercu czy Leopardzie przednie panele maja inny kształt niż reszta. W Leopardzie po prostu wiszą na górnych mocowaniach. Grunt, żeby w razie awarii był szybki dostęp do tego co pod nimi bez odkręcania tysiąca śrub i siłownia się z masą. Tutaj chyba optymalnie rozwiązano kompaktową budowę i szybki dostęp właśnie zawiasami pionowymi i ryglami na górze.
-
Sposoby mocowań osłon są różne. Na górze zawiasy poziome na dole potrafią być przykręcane. W Leclercu czy Leopardzie przednie panele maja inny kształt niż reszta. W Leopardzie po prostu wiszą na górnych mocowaniach. Grunt, żeby w razie awarii był szybki dostęp do tego co pod nimi bez odkręcania tysiąca śrub i siłownia się z masą. Tutaj chyba optymalnie rozwiązano kompaktową budowę i szybki dostęp właśnie zawiasami pionowymi i ryglami na górze.
-
Szybko poszło z gąsienicami zważywszy na stopień ich skomplikowania. Pięknie się prezentuje teraz.
A ja w tym tygodniu, zupełnie "przypadkowo", wygrałem aukcję na allegro na Abramsa M1A2. Spodziewam się, że będzie to model skomplikowany, bo autor ten sam (Mariusz Kita) co obecnie sklejany wóz strażacki, czyli tak jak lubię. Nie będę go wykonywał z aż takim odwzorowaniem szczegółów jak Twój Abrams, ale na pewno będę wracał do Twojej relacji, bo to lepsze niż szukanie zdjęć oryginału w internecie :) Nie podoba mi się tylko malowanie, bo jest ono takie jak na jednych z twoich ostatnich zdjęć (w plamy). Bardziej mi się widzi malowanie pustynne.
-
Szybko poszło z gąsienicami zważywszy na stopień ich skomplikowania. Pięknie się prezentuje teraz.
A ja w tym tygodniu, zupełnie "przypadkowo", wygrałem aukcję na allegro na Abramsa M1A2. Spodziewam się, że będzie to model skomplikowany, bo autor ten sam (Mariusz Kita) co obecnie sklejany wóz strażacki, czyli tak jak lubię. Nie będę go wykonywał z aż takim odwzorowaniem szczegółów jak Twój Abrams, ale na pewno będę wracał do Twojej relacji, bo to lepsze niż szukanie zdjęć oryginału w internecie :) Nie podoba mi się tylko malowanie, bo jest ono takie jak na jednych z twoich ostatnich zdjęć (w plamy). Bardziej mi się widzi malowanie pustynne.
-
Swojego czasu sprzedałem Abramsa z Angraf. Mam jeszcze opracowanie Fly Model/Gomix w 1:25, które wygląda na całkiem fajne. Jak byś się zdecydował na sklejenie Abiego z Angraf to od razu napiszę, że poszycie wieży jest niedopracowane i osłony które aktualnie robię też są wykonane "po łebkach" Numeracja części karabinów na rysunku jest totalnie rozjechana z częściami na arkuszu, chyba że to poprawiono. Odnośnie malowania także uważam, że barwy pustynne bardziej do niego pasują. Ale jak malujesz to opracowanie może posłużyć za bazę do walorki.
-
Swojego czasu sprzedałem Abramsa z Angraf. Mam jeszcze opracowanie Fly Model/Gomix w 1:25, które wygląda na całkiem fajne. Jak byś się zdecydował na sklejenie Abiego z Angraf to od razu napiszę, że poszycie wieży jest niedopracowane i osłony które aktualnie robię też są wykonane "po łebkach" Numeracja części karabinów na rysunku jest totalnie rozjechana z częściami na arkuszu, chyba że to poprawiono. Odnośnie malowania także uważam, że barwy pustynne bardziej do niego pasują. Ale jak malujesz to opracowanie może posłużyć za bazę do walorki.
-
Witam.
Mając osłony zamocowane w jedną część wykonałem zaczepy. Taki sposób był chyba jedynym sensownym, żeby wszystko do siebie solidnie dopasować. Prawie wszystkie zaczepy występowały jako lewy/prawy. Licząc od przodu także każdy jest inny.
Rozwierciłem otwory na sworznie z fi 1 mm do fi 1.4 mm ponieważ jakoś na zdjęciach wyglądają na grubsze w stosunku do reszty.
Wykonałem też wsporniki "drągi", które mocują dolne części osłon. Ze względu na wygięcie wsporników środkowych są one wykonane z drutu miedzianego fi 3 mm, pozostałe z drutu stalowego fi 1mm, na którym zawinąłem papier milimetrowy też do wymiaru fi 3 mm. Z tymi "drągalami" było o tyle trudno, że należało mieć na uwadze ich prostopadłość mocowania do kadłuba zarówno w płaszczyźnie pionowej, jak i poziomej.
Wykonałem też przednie wsporniki do pierwszych paneli. Z tymi też była zabawa, ponieważ należało je jakoś przeskalować z foto i ustalić odpowiedni kąt zawarty w ich budowie, żeby ich mocowanie dokładnie pasowało w otwory paneli.
Ustaliłem też ostateczny prześwit na podstawce. Nawet się zgadza z oryginałem.
Po zamknięciu wszystkich osłon ich dolne krawędzie idealnie trzymają linię prostą a na to zwracałem szczególną uwagę.
Osłony czekają teraz na delikatne spawanie. Jak z tym się uporam to mogę uznać, że najtrudniejsze rzeczy do wykonania w tym modelu mam za sobą.
-
Witam.
Mając osłony zamocowane w jedną część wykonałem zaczepy. Taki sposób był chyba jedynym sensownym, żeby wszystko do siebie solidnie dopasować. Prawie wszystkie zaczepy występowały jako lewy/prawy. Licząc od przodu także każdy jest inny.
Rozwierciłem otwory na sworznie z fi 1 mm do fi 1.4 mm ponieważ jakoś na zdjęciach wyglądają na grubsze w stosunku do reszty.
Wykonałem też wsporniki "drągi", które mocują dolne części osłon. Ze względu na wygięcie wsporników środkowych są one wykonane z drutu miedzianego fi 3 mm, pozostałe z drutu stalowego fi 1mm, na którym zawinąłem papier milimetrowy też do wymiaru fi 3 mm. Z tymi "drągalami" było o tyle trudno, że należało mieć na uwadze ich prostopadłość mocowania do kadłuba zarówno w płaszczyźnie pionowej, jak i poziomej.
Wykonałem też przednie wsporniki do pierwszych paneli. Z tymi też była zabawa, ponieważ należało je jakoś przeskalować z foto i ustalić odpowiedni kąt zawarty w ich budowie, żeby ich mocowanie dokładnie pasowało w otwory paneli.
Ustaliłem też ostateczny prześwit na podstawce. Nawet się zgadza z oryginałem.
Po zamknięciu wszystkich osłon ich dolne krawędzie idealnie trzymają linię prostą a na to zwracałem szczególną uwagę.
Osłony czekają teraz na delikatne spawanie. Jak z tym się uporam to mogę uznać, że najtrudniejsze rzeczy do wykonania w tym modelu mam za sobą.
-
Witam.
Chciałem przestrzec przed zakupem laserów nakrętek wypalanych w piwnej tekturce. Sam się przekonałem jaki to szajs.
Po pierwsze, wypalenie rdzenia śruby powoduje zmniejszenie wysokości nakrętki, ponieważ takie nakrętki z rdzeniem, który też jest za mały w stosunku do nakrętki są wycinane na tekturce 1 mm. Jest to błąd, gdyż sama nakrętka powinna mieć taką wysokość. Dlatego na fotkach wcześniejszej wersji jest widoczne pogrubienie z czarnej tekturki, które zresztą nie jest już w sześciokącie foremnym i po pomalowaniu wyglądałoby to źle.
Drugie to wyruszanie się rdzenia śruby mimo, że impregnowałem lakierem bezbarwnym.
Po trzecie, wreszcie cała ta wypalanka ma chropowatą powierzchnię.
Już jakiś czas temu nosiłem się z zamiarem poprawy i dziś się za to wziąłem. Oczywiście żadnych żywicznych detali nie brałem pod uwagę. Zerwałem to dziadostwo i naklejam normalne nakrętki, a do nich rdzenie o odpowiedniej średnicy. Przy okazji dodaję rdzenie na zewnętrznych nakrętkach. Wydaje mi się, że taki sposób jest zdecydowanie lepszy.
-
Witam.
Chciałem przestrzec przed zakupem laserów nakrętek wypalanych w piwnej tekturce. Sam się przekonałem jaki to szajs.
Po pierwsze, wypalenie rdzenia śruby powoduje zmniejszenie wysokości nakrętki, ponieważ takie nakrętki z rdzeniem, który też jest za mały w stosunku do nakrętki są wycinane na tekturce 1 mm. Jest to błąd, gdyż sama nakrętka powinna mieć taką wysokość. Dlatego na fotkach wcześniejszej wersji jest widoczne pogrubienie z czarnej tekturki, które zresztą nie jest już w sześciokącie foremnym i po pomalowaniu wyglądałoby to źle.
Drugie to wyruszanie się rdzenia śruby mimo, że impregnowałem lakierem bezbarwnym.
Po trzecie, wreszcie cała ta wypalanka ma chropowatą powierzchnię.
Już jakiś czas temu nosiłem się z zamiarem poprawy i dziś się za to wziąłem. Oczywiście żadnych żywicznych detali nie brałem pod uwagę. Zerwałem to dziadostwo i naklejam normalne nakrętki, a do nich rdzenie o odpowiedniej średnicy. Przy okazji dodaję rdzenie na zewnętrznych nakrętkach. Wydaje mi się, że taki sposób jest zdecydowanie lepszy.
-
Póki nie zaczęły odpadać rdzenie śrub jakoś to tolerowałem, lecz z wielkim bólem. Też próbowałem impregnować CA. Efekt taki, że powierzchnia wychodzi jeszcze gorzej. Piwna tekturka potraktowana CA wręcz się "gotuje", że aż dymi. Nawet nie napisze, że szkoda na to kasy. Taki listek jest za parę groszy. Ale szkoda zachodu, ponieważ w moim przypadku to dobry dzień do tyłu poświęcony na poprawę.
-
Póki nie zaczęły odpadać rdzenie śrub jakoś to tolerowałem, lecz z wielkim bólem. Też próbowałem impregnować CA. Efekt taki, że powierzchnia wychodzi jeszcze gorzej. Piwna tekturka potraktowana CA wręcz się "gotuje", że aż dymi. Nawet nie napisze, że szkoda na to kasy. Taki listek jest za parę groszy. Ale szkoda zachodu, ponieważ w moim przypadku to dobry dzień do tyłu poświęcony na poprawę.
-
Ciekawe spostrzeżenie z tymi laserowymi śrubkami. Ja takich używam i również zauważyłem, że powierzchnia ich jest chropowata, czego za bardzo nie widać przed pomalowaniem, ale za to z pełną mocą widać po pomalowaniu. Zastanawiałem się co jest przyczyną i myślałem, że to ja coś źle robię. Hmmm.. sprawa ich dalszego używania do przemyślenia.
-
Ciekawe spostrzeżenie z tymi laserowymi śrubkami. Ja takich używam i również zauważyłem, że powierzchnia ich jest chropowata, czego za bardzo nie widać przed pomalowaniem, ale za to z pełną mocą widać po pomalowaniu. Zastanawiałem się co jest przyczyną i myślałem, że to ja coś źle robię. Hmmm.. sprawa ich dalszego używania do przemyślenia.
-
Wycinaki mam porobione z igieł iniekcyjnych i oprawione w długopisy. Igła w igle, a pomiędzy nimi sprężynka od długopisu. Zamiast wkładu jest patyczek, po naciśnięciu którego poprzez "włącznik" długopisu, wypada wycięte kółeczko. Średnice to od 0.5 do 1.7mm (wewnętrzne). Mam ich 5 różnych rodzajów. Grubszych igieł niż 0.9 (wewnętrznie, czyli typ G18) w aptece nie kupisz, ale na allegro są igły do piercingu o numerach G14 i G12. Polecam. Bardzo wygodne narzędzia.
-
Wycinaki mam porobione z igieł iniekcyjnych i oprawione w długopisy. Igła w igle, a pomiędzy nimi sprężynka od długopisu. Zamiast wkładu jest patyczek, po naciśnięciu którego poprzez "włącznik" długopisu, wypada wycięte kółeczko. Średnice to od 0.5 do 1.7mm (wewnętrzne). Mam ich 5 różnych rodzajów. Grubszych igieł niż 0.9 (wewnętrznie, czyli typ G18) w aptece nie kupisz, ale na allegro są igły do piercingu o numerach G14 i G12. Polecam. Bardzo wygodne narzędzia.
-
Widzialem gotowe urządzenia na bazie igieł. Jednak zbytnio się nimi nie interesowałem ponieważ wydały mi się zbyt delikatne i jako wyznawca zasady " bez młota to nie robota"
. Lity wycinkak o ile jest dobrze wykonany, może być pancerny i wieczny. Na jakiej grubości tektury można takimi igłami wycinać? Jak wygląda sprawa gdy lekko się przytepią?
-
Widzialem gotowe urządzenia na bazie igieł. Jednak zbytnio się nimi nie interesowałem ponieważ wydały mi się zbyt delikatne i jako wyznawca zasady " bez młota to nie robota"
. Lity wycinkak o ile jest dobrze wykonany, może być pancerny i wieczny. Na jakiej grubości tektury można takimi igłami wycinać? Jak wygląda sprawa gdy lekko się przytepią?
-
Można wycinać i w 2mm tekturze. W zasadzie to nie ma ograniczeń oprócz dwóch: długość igły, która wystaje z długopisu oraz odległość końca igły wewnętrznej (wypychającej) od końca igły zewnętrznej (wycinającej). Ja mam to ustawione na około 1mm różnicy w długości igieł (szybciej się robi nity, bo potrzebny jest krótszy ruch). Grubsze tektury po prostu wycinasz na kilka razy. Przy czym to co wytniesz nie za bardzo się do czegokolwiek nadaje, bo to bardziej słupek niż nit powstaje i przy tak małych wymiarach rozwarstwia się bardzo. Natomiast otworek w tekturze jest idealny - igła jest bardzo cienka i jest w kształcie walca, a nie stożka.
Co do ostrzenia to nie ma z tym żadnego problemu, bo zdarza się to niezwykle rzadko. Ja ostrzę krawędź tnącą z obydwóch stron. Wewnętrzną - końcem kwadratowego pilniczka (iglaka) po prostu obracając jego końcówką kilkanaście/kilkadziesiąt razy w igle, a zewnętrzną na drobnym papierze ściernym (800+).
-
Można wycinać i w 2mm tekturze. W zasadzie to nie ma ograniczeń oprócz dwóch: długość igły, która wystaje z długopisu oraz odległość końca igły wewnętrznej (wypychającej) od końca igły zewnętrznej (wycinającej). Ja mam to ustawione na około 1mm różnicy w długości igieł (szybciej się robi nity, bo potrzebny jest krótszy ruch). Grubsze tektury po prostu wycinasz na kilka razy. Przy czym to co wytniesz nie za bardzo się do czegokolwiek nadaje, bo to bardziej słupek niż nit powstaje i przy tak małych wymiarach rozwarstwia się bardzo. Natomiast otworek w tekturze jest idealny - igła jest bardzo cienka i jest w kształcie walca, a nie stożka.
Co do ostrzenia to nie ma z tym żadnego problemu, bo zdarza się to niezwykle rzadko. Ja ostrzę krawędź tnącą z obydwóch stron. Wewnętrzną - końcem kwadratowego pilniczka (iglaka) po prostu obracając jego końcówką kilkanaście/kilkadziesiąt razy w igle, a zewnętrzną na drobnym papierze ściernym (800+).
Co tu dużo gadać, opad szczęki jak pisze kolega, załamka patrząc na swoje gnioty ...
, ale jest co podziwiać. gąsienice jak cała reszta jest nieziemska, dłubanina przy tym musi być niesamowita, ale efekt powala. To od samego początku ulubiona moja relacja na forum. Bardzo lubię samego Abramsa, a tu to palce lizać ... no nie po CA oczywiście
, tak wyglądam jak to tu oglądam.